Złoty Sad

Avatar maxmaxi123
Rzucona wcześniej przez Emilia piersiówka, upadła koło Felice. Przez sam upadek, butelka otworzyła się i wypłynęła z niej część zawartości. Oburzony Lingardczyk krzyknął:
- Ej! Nawet nie wiesz jak drogie tu jest ¡que lo paséis bien! A wracając... brawo! Zgadłaś! Niewielu kobietom się to udaje. A teraz mi powiedz... czemu cię tak określam, moja Lilio?

Avatar korobov
Moderator
Natychmiast zabrała tą piersiówkę i postarała się ją zaknąć.
-A bo ja wiem, kolor włosów?

Avatar maxmaxi123
Udało jej się to szybko zrobić bez dodatkowych strat, a młodzieniec zdążył gdzieś uciec.
- Błąd. Lilia u nas ma wiele znaczeń. Między innymi królewskość, błękitną krew, dziewictwo, piękno kobiece, kuszenie i pożądanie. To są znaczenia z południa, skąd się wywodzę. Tam każdy młody mężczyzna znajduje swoją Azucenę, której pożąda i której służy licząc, że zauważy jego blask. Ba, mamy tam też Bractwo Lilii. Ale jest jeden warunek, Azucena członka, musi posiadać wymienione wyżej warunki, a Ty na szczęście posiadasz je wszystkie. No, to załatw to szybko, a ja już pójdę.- Powiedział, po czym zaczął powoli znikać w drzwiach.

Avatar korobov
Moderator
Polała sobie ranę na swojej nodze tym alkoholem w celu oczyszczenia rany.
-Ale skąd wie, że jeszcze nie... - pod nosem.

Avatar maxmaxi123
Poczuła na nodze ukojenie. Szkoda, że płyn się szybko skończył. Niemniej, drzwi zostawił uchylone.

Avatar korobov
Moderator
Zrezygnowa lekko zabiera to ze sobą resztę piersiówki, a także zabierając swoje Yari oraz tarczę poszła za nim.
-No bo czemu nie... - powiedziała szeptem w ilczym i udała się za nim.

Avatar maxmaxi123
Szli więc przez kolejny pusty i mroczny korytarz, lecz tym razem droga była nieco krótsza. Na końcu, ujrzała światło, które nieco przysłaniał sobą jej kompan. Niemniej, przeszedł przez nie, a Felice zaraz za nim. Ujrzeli przed sobą pustą komnatę ze skrzynią pośrodku. Wokół niej były narysowane różnego rodzaju napisy w niezrozumiałym dla niej języku. W zasadzie każdy język był dla niej niezrozumiały na piśmie. Niemniej, w pomieszczeniu, w kącie, znajdował się jeszcze niewielki stolik ze świecą i papierami, które kompan zaczął przeglądać bardzo uważnie.

Avatar korobov
Moderator
Spoglądała na okolicę z pewnym zaciekawieniem. Ale niczego nie mówiła.
-Co tam pisze Emilio

Avatar maxmaxi123
- Jest napisane, jak już.- Powiedział, nawet nie odwracając się w jej stronę i dalej w spokoju przeglądał papiery.- Jest tu coś o tym kufrze... coś o tym, że niebezpieczny, że nie należy się zbliżać, że dziwnie reaguje z niewielkimi kawałkami... tu coś zamazane... A reszta to jakieś spisy poszukiwanych ludzi, czy tam osób które niedawno opuściły więzienie. A tak to nic ciekawego.- Powiedział, odkładając je na bok i podszedł do skrzyni, chwytając ją z jednej strony i czekając na Felice.

Avatar korobov
Moderator
Podeszła od drugiej strony i chwyciła skrzynię od drugiej strony.
-Mam złe przeczucie...

Avatar maxmaxi123
- Nie tylko Ty.
Udało jej się podnieść nadzwyczaj łatwo, chociaż uczuwała nieco jej ciężar. Emilio zacząć maszerować ze skrzynią, wychodząc powoli na korytarz. Potem opuścili to pomieszczenie. Wtedy to Emiio głośno zagwizdał, na co reszta walczących zaczęła powoli uciekać.
- Którędy byś chciała wynieść? Główną, czy tymi tylnymi?

Avatar korobov
Moderator
-Najlepiej przednimi.

Avatar maxmaxi123
Ruszył więc w stronę owych drzwi, a bardziej to wrót. Niemniej, kiedy byli już u celu, Felice poczuła że traci już nieco siły.

Avatar korobov
Moderator
-Nie teraz, nie teraz...

Avatar maxmaxi123
Emilio spojrzał na nią zmartwiony.
- Coś się stało? Może ktoś powinien cię zastąpić?

Avatar korobov
Moderator
-Dam radę... Dam radę... - powiedziała raczej do siebie.

Avatar maxmaxi123
- Skoro tak uważasz...- Powiedział, po czym kontynuowali marsz. Jednak, niedługo po tym, Felice padła, a skrzynia przygniotła jej palce.

//- 2 zręczności, do końca sesji lub opatrzenia ich.//

Avatar korobov
Moderator
-Jasna cholera, ku*wa pie**olona w dupę je**a tego cholerstwa ku*ewska mać!

Avatar maxmaxi123
- Szkoda tylko, że nie mówisz w języku Lilii.- Powiedział, po czym westchnął, a Serter podniósł kufer, uwalniając palce Felice spod jego ciężaru. - Idź lepiej z Walkirią powiedzieć mu, że skrzynia już jest. Spotkamy się w lesie, tam, gdzie ujrzałaś Caroline, dobrze?

Avatar korobov
Moderator
Zabrała te palce jak najszybciej i zaczęła na nie dmuchać.
-Uczę się. - powiedziała i udała się szukać Walkirię.

Avatar maxmaxi123
- Szkoda, że nauka idzie w las.- Powiedział jeszcze na odchodne. Felice dotarła do Walkirii dosyć szybko, ponieważ ta stała przy tylnych drzwiach.
- Hm?- Spojrzała się na nią, kiedy przyszła.- Jak skrzynia?

Avatar korobov
Moderator
-Mamy ją. Ała, jak mi przytrzasnęło... I ta rana w kolanie...

Avatar maxmaxi123
- Więc... co teraz mamy robić?- Spytała się, rozglądając się jeszcze wokół.

Avatar korobov
Moderator
-Możemy iść do tamtego gościa... Jak to kura boli...

Avatar maxmaxi123
- Poczekaj, mam tu jakieś zioła. Akurat okoliczny, mało liczny patrol miał je przy sobie. Szkoda tylko, że nie wiem czy pomogą. - Mówiła, grzebiąc po torbie jaką miała przewieszoną przez ramię. Po niezbyt długim czasie, wyciągnęła zawiniątko i położyła na ziemi, gdzie następnie je rozwinęła. Wtem, ukazały im się różnorakie zioła z podpisami na górze. Oczywiście, dla Felice była to nic nie znacząca zbieranina szlaczków. Walkiria w tym czasie, zaczęła przy nich grzebać.- Caroline nie mogła cię uleczyć?

Avatar korobov
Moderator
-Palce przed chwilą mi poszły... Swoją drogą Emilio jest w jakimś... Zakonie Białej Lilii.

Avatar maxmaxi123
- Zakon Białej Lilii? Coś o nich czytałam. Jakaś zbieranina zakochanych wariatów. Zazwyczaj nie groźni, ale jak widać zdarzają się wyjątki... Może to się nada?- Spytała się niepewnie, chwytając niewielkie chwasto podobne zioło. - Poczekaj tu. Idę zobaczyć czy miał jakąś księgę zielarstwa.- Powiedziała, po czym pobiegła w jakąś uliczkę.

Avatar korobov
Moderator
No i stoi przyglądając się swoim palcom.
-Ała...

Avatar maxmaxi123
Pięknie połamane. Doprawdy, mało rzeczy może je tak połamać, jak tamta skrzynia. Po paru chwilach, Walkiria wróciła, niosąc księgę, która swą wielkością robiła spore wrażenie. Kiedy wróciła, rzuciła ją ziemię, a Felice poczuła lekkie drgania pod sobą. Nastepnie otworzyła księgę i chwilę czytała, po czym urwała liść i owinęła nimi palce.
- Akurat nie wiem za bardzo co robię, ale soki tej rośliny mają właściwości uzdrawiające. Może zaboleć.- Powiedziała, po czym ścisnęła nieco liść owinięty wokół palców. Na początek nieco bolały, ale po pewnym czasie poczuła ukojenie. Potem Walkiria zaczęła je nastawiać, czego jej towarzyszka nie czuła.- Póki co mogę zrobić tyle, a nie mamy chyba czasu, żebym gmerała przy kolanie.

Avatar korobov
Moderator
Przerz chwile popatrzyła się na swoje palce.
-Uwierz mi... I tak lepiej zrobić coś, niż nic... I dziękuję...

Avatar maxmaxi123
- Szkoda tylko, że na kolano nic nie poradzę... No ale nic. Skoro mamy iść, to chodźmy.- Powiedziała, zawijając płótno, chwytając księgę i wracając bocznymi ulicami do karczmy.

Avatar korobov
Moderator
Idzie za nią, a co ma robić. Ale o jakie miejsce mu chodziło...

Avatar maxmaxi123
W końcu dotarły pod drzwi karczmy, wtedy to Walkiria odwróciła się w stronę Felice.
- Swoją drogą, czemu miałyśmy tutaj przyjść? Aby mu powiedzieć, że nasi są w drodze?

Avatar korobov
Moderator
Zaczęła masować sobie skronie.
-Ała...

Avatar maxmaxi123
Pstryknęła przed nią palcami kilka razy.
- Halo, odpowiesz? I nie mów mi, że jeszcze głowa cię boli...- Powiedziała, opuszczając nieco ręce.- Nieźle cię poturbowali, z tego co widzę...

Avatar korobov
Moderator
-Ryzyko zawodowe. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Ale nie mam pojęcia mówiąc szczerze... Chyba że...

Avatar maxmaxi123
- Jak nie masz pojęcia, to czemu do mnie przyszłaś... - Spytała się, jeszcze bardziej załamana niż poprzednio.

Avatar korobov
Moderator
-Znaczy pewnie tak...

Avatar maxmaxi123
- Już sił nie mam. zostań tutaj, a ja się idę zapytać...- Powiedziała, odchodząc lekko zirytowana. Felice natomiast, usłyszała niedaleko siebie bzyczenie owadów...

Avatar korobov
Moderator
Spojrzała się w tamtym kierunku lekko licząc się z obawą.

Avatar maxmaxi123
Ujrzała swojego starego znajomego- mężczyznę z robactwem wewnątrz siebie. Kiedy ją ujrzał na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zaczął się powoli zbliżać do Felice, a wokół niej samej zaczęły krążyć muchy, pszczoły i reszta latającym robali.
- Poratuje Pani znowu pięcioma orłami?- Spytał, wyciągając znany jej już nóż.- Tym razem mam czym zapłacić.- Dodał, po czym jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy, a w nim samym jajeczka zaczęła pulsować.

Avatar korobov
Moderator
Chwyciła włócznię raz jeszcze i tarczę. Stanęła w pozycji obronnej.
-Mały, gdzie jesteś... - powiedziała do tego stworka, który powinien gdzieś być.

Avatar maxmaxi123
Jeżeli była mowa o świetliku, nie pojawiał się. Jak o czymś innym, też się nie pojawiało. Ale owady wokół Felice owszem.
Hm? Wołasz kogoś? Może któregoś z moich robaczków?- Spytał się uśmiechając, a malutkie muszki jak na zawołanie zaczęły krążyć wokół kobiety bliżej, od większych owadów.- No, masz swojego małego, a teraz proszę o pięć orłów.- Powiedział nieco entuzjastycznie, pochylając się do przodu. Podczas poruszania się, widoczna część mózgu lekko się zatrzęsła i jego część spadła na ziemię. Ale to nie problem, bowiem na jego miejsce, od razu wleciały robale, zapełniając pustą dziurę... rzecz jasna fizycznie, nie umysłowo.

Avatar korobov
Moderator
Spojrzała się na niego i jeszcze raz obserwowała go... On nie żyje... Tylko robaki go utrzymują przy życiu... Zamknęła oczy i postanowiła zaatakowować swoim Yari prosto w jego serce. Może mieć to, co potrzeba...

Avatar maxmaxi123
Cóż, co dziwne, mimo zamkniętych oczu, wycelowała perfekcyjnie, a zszokowany jegomość osunął się na ziemię. Wtedy to, całe robactwo rzuciło się na nią, wlatując jej wszędzie gdzie się da.
//Każdy rzut, gdzie będzie wymagana percepcja, będzie z automatu nieudany, do czasu pozbycia się robali.

Avatar korobov
Moderator
//Czy pomoże kąpiel.
Starała się jakoś usunąć te robale rozpaćkując je uderzeniami ciosu.

Avatar maxmaxi123
Nie udawało się to zbytnio, jak nawet wcale. Czuła, że zaraza wchodzi jej nawet w żyły ręki, próbując najpewniej przejąć nad nią władzę. Ledwo co oddychała przez ich ilość w ustach, a włączone zmysły słuchu, doprowadziły ją do chwilowej głuchoty, ponieważ chodzą nawet po uszach. Nie ma miejsca, które by jej nie puchło od nadmiaru obcego i niechcianego życia. Nie ma miejsca, gdzie by nie czuła ich obecności, dźwięku, śluzu, martwych ciał, a nie przestawały przybywać. Tego mogła być pewna.

Avatar korobov
Moderator
Zaczęła się rzucać po podłożu w celu zgniecenia jak największej ilości robali. Zaczęła wybierać je sobie z uszy, z nosa.

Avatar maxmaxi123
Rzucenie się na ziemię coś pomogło. Zdołała zgnieść sporo robactwa. Zupełnie jakby na złość, usłyszała ich zgniatanie, a czasami nawet agonalne piski. Z wydłubywaniem nie szło najlepiej. Mogła odnieść wrażenie, że pociekła jej krew z nosa. No apropo krwi... poczuła, jakby jej ubywało, najpewniej za sprawą kleszczy, które postanowiły zacząć posilać się nią. Czuła jakby nieco mniejszy ucisk wewnątrz i to nie tylko za sprawą zabicia setki istnień, ale i też dlatego, że jakby przestały wlatywać.

Avatar korobov
Moderator
//A jak kleszcze latają? I taka ciekawostka. Kleszcz wysysa maksymalnie 0,025 ml krwi na raz. By zobrazować, mililitr to kostka o wymiarach 1x1x1 cm.
Postanowiła jeszcze raz wybrać sobie te istotki z ucha. Jak to boli...

Temat zamknięty

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel: Angel_Kubixarius
Grupa posiada 9859 postów, 44 tematów i 23 członków

Opcje grupy Karczma "Pod...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Karczma "Pod Zaklętym Krukiem" [RPG]