Dustyy
Czekałeś.
Michalros
- Panowie, znacie swoje stanowiska. Rozejść się.
Wszyscy ruszyli, każdy do osobnego budynku.
Konto usunięte
//No, dobrze mi idzie.//
-Jakie stanowiska? Nikt mi nic nie mówił.
- Bo ty idziesz ze mną - Splunął dowódca, poprawił FN FAL na plecach i ruszył do najbliższego domku jednorodzinnego.
Konto usunięte
Ruszył za nim ciesząc się, że znowu nie został skrzyczany.
Weszliście na poddasze, oficer otworzył okno i stanął przy nim z bronią w rękach.
Konto usunięte
Czekał na rozkazy stojąc a oficerem.
Wyciągnął krótkofalówkę i rzucił na eter.
- Zaczynamy zabawę.
Konto usunięte
Nie wiedząc co począć odbezpieczył karabin.
Ktoś odpalił ręce z pistoletu sygnałowego. Poszybowała wysoko i zapaliła się ostrym światłem.
Konto usunięte
Nie patrzył wprost na racę, aby nie oślepnąć, a przez okno na okolice. Ciekawiło go czy próbowali tu kogoś ściągnąć.
Zewsząd dobiegły ochrypłe ryki zombie.
Konto usunięte
-A więc dlatego nazywają to mordownią...
Sprawdził ile zostało mu amunicji.
Miałeś jeszcze zapas. Wielka horda zombie wbiegła na zrównany plac, oddział zaczął strzelać.
Konto usunięte
Ten również podszedł do okna i oparł o nie karabin. Przełączył na pojedyncze i zaczął strzelać wybierając pojedyncze cele.
Zaczął się ogólny rozgardiasz, zombie nie bardzo wiedziały co się dzieje, ktoś polewał pole z CKM'u, inny rzucał Mołotowami.
Konto usunięte
Przełączył na automat i zaczął strzelać seriami.
-Strzelamy póki wszystkich nie wybijemy, tak?
Spytał w przerwie między seriami.
- Takie są zasady.
Zaczęły nadciągać silniejsze odmiany zombie.
Konto usunięte
-Dziwna "zabawa".
Spojrzał w dół, pod budynek w którym się znajdował sprawdzając czy jakiś zdechlak nie chce wejść do środka.
- To nie zabawa, to ćwiczenia.
Dół był pusty, zombie zajęły się zjadaniem ustrzelonych osobników. Nad placem zaczął krążyć trepan.
Konto usunięte
-Tylko mi nie mów, że to ten któremu odstrzeliłem jaja...
Wycelował w skrzydła trepana i wypalił dziewięć razy.
- Nie wiem, o czym mówisz - Wzruszył ramionami ale sam skupiał się na odstrzeliwaniu zombiaków.
Konto usunięte
-Trepan. Spotkałem nie tak dawno temu niemalże kuloodpornego trepana. No i...krocze mu zdewastowałem.
Strzelał dalej chcąc do zestrzelić z niebios.
- Kuloodpornego? To ty chyba jeszcze nie spotkałeś się z tym bydlakiem. Kiedyś daliśmy mu z RPGrury.
Na środek pola wybiegł wielki kaban, rzucił się na jeszcze chodzącego zombie, i w biegu zaczął go rozrywać na strzępy.
Konto usunięte
Wystrzelił w niego dwie serie.
-Widocznie trza na niego pociski Ziemia-Powietrze.
- Odpuść sobie, nie zestrzelisz go. Dobra panowie, kończcie to - Ostatnie powiedział do krótkofalówki.
Konto usunięte
//Mogłem dopisać, że strzelam w Kabana. :V//
Wystrzelił resztkę magazynka w szarpiącego zwłoki kabana.
Ustrzeliłeś go, w plac poszło kilka granatów ręcznych i z granatników podlufowych. Już po chwili na polu nie zostało nic, co ruszało się o własnych siłach.
Konto usunięte
Przeładował karabin chowając pusty magazynek do ładownicy.
-Co teraz?
- Trzeba będzie podliczyć wyniki i wracać - Wziął krótkofalówkę do ręki - Spuścić psy!
Już po chwili arena zaroiła się od kundli, które błyskawicznie zeżarły wszystkie resztki.
Konto usunięte
Zdziwił się, że psy tak szybko sobie poradziły.
-Jak podliczymy wyniki? To było jakoś monitorowane?
- Każdy swoją liczbę zna. Twoje wyniki ja liczyłem.
Wyszedł z budynku, czekał w miejscu wcześniejszego rozejścia się oddziału.
Konto usunięte
A on cały czas szedł za nim.
Oddział zebrał się w całości, psy też już kończyły swój posiłek, na spółkę z trepanem.
Konto usunięte
Widok trepana wywołał u niego ciarki na plecach, ale nic nie mówił.
W ciszy Brązowi Strażnicy wrócili do bramy miasta.
Oficer udał się do kadrowego, swoich ludzi odesłał do koszar.
Konto usunięte
A ten postanowił odebrać swój plecak, więc udał się do zbrojowni.
Kwatermistrz jak zwykle zajęty był papierologią.
Konto usunięte
-Plecak odebrać.
Miał nadzieję, że zwróci na siebie jego uwagę.
- Papier - Nawet nie podniósł na ciebie wzroku.
Konto usunięte
Sprawdził czy miał przy sobie dokument, który wypełniał przy oddawaniu plecaka.
Leżał spokojnie w kieszeni.
Konto usunięte
Podał go więc zbrojmistrzowi.
Sprawdził papier, potem porównał go ze swoimi zapiskami i podał ci plecak.
Nie mogłeś zerwać więzów.
Konto usunięte
-Miłego dnia.
Kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł z powrotem na zewnątrz.
Próbował wywołać jak najwięcej hałasu wierzgając się na wszystkie strony
Michalros
Dowódcy oddziału wypadowego już nie było.
Dustyy
Po chwili ktoś wszedł.
- Już się obudziłeś?