- Sami by mnie zabili, to był atak uprzedzający.
Wstał z ziemi i zaczął się rozglądać
//Nie mam bladego pojęcia jak, płynąc do Szanghaju, trafił do Aten. Zresztą, to teren Wujaszka, więc długo to nie potrwa.//
- Wiem, wiem. I co z tym fantem zrobicie?
- Co chcesz na ostatni posiłek?
CichociemnyJ
Znajdowałeś w zrujnowanych przedmieściach Aten.
Idzie dokładniej zbadać ruiny
Ruiny, jak sama nazwa wskazywała, składały się tylko z resztek cegieł, żelbetu i wykończeń.
Wychodzi z ruin i bada okolicę
Krajobraz wyglądał wszędzie równie ponuro i pusto.
- Pieczona kiełbasa, piwo, ziemniaki, kiszona kapusta i strudel na deser?
- Strudla nie mam ale resztę mogę Ci jakoś załatwić.
Idzie naprzód w poszukiwaniu czegoś
Znalazłeś mnóstwo ruin, gruzów, zawałów i barykad.
- A knedel? Albo cokolwiek słodkiego, typowo niemieckiego?
- Knedla może i ci załatwię.
Szuka czegoś pożytecznego
Nie znalazłeś nic takiego.
Podziękował i usiadł na swoje miejsce, czekając.
Kuba
Mężczyzna odszedł od ciebie i zniknął za zakrętem.
CichociemnyJ
Wciąż kręciłeś się po ruinach.
Szuka wyjścia z ruin jeśli znajdzie idzie do niego
W takim razie poświęcił chwilę na dokładniejsze sprawdzenie swojego lokum i dostępnego ekwipunku.
CichociemnyJ
Widziałeś jedynie inne ruiny domów.
Kuba
Zabrali ci wszystko, poza spodniami, a wnętrze się nie zmieniło.
Idzie naprzód aż na coś nie natrafi.
Po kilku przecznicach trafiłeś na barykadę z gruzów, śmieci, płytek chodnikowych i kawałków samochodów.
Spędziłeś sam kilka godzin, gdy starzec wrócił do ciebie z tacą wypełnioną jedzeniem.
W takim razie wziął się niespiesznie za swoje ostatnie danie.
Kuba
Mężczyzna pokręcił głową.
- Oj chłopcze, na co ci to było? Młody jeszcze jesteś, przydałbyś się społeczeństwu.
CichociemnyJ
Była ustawiona w poprzek między budynkami.
- Mam specyficzne podejście do ludzi. - odparł i wzruszył ramionami. - Tak mnie wychowano. A to całe społeczeństwo jakoś do mnie nie przemawia.
- Teraz to już na pewno ci nie przypadnie do gustu. Zjedź i się prześpij - Strażnik zostawił cie samego.
Sprawdza czy można jakoś przez nią przejść.
Ryzykowną wspinaczką na barykadę, lub równie ryzykownym wejściem do mieszkania przez okno.
- Ile mam czasu?! - krzyknął jeszcze za nim.
- Jutro rano się spotkamy.
- Żebym chociaż wiedział, która jest godzina. - mruknął i skończył posiłek.
W takim razie spędził kwadrans na wsłuchiwaniu się czy może tu być ktokolwiek poza nim.
Nie było nic słychać, zaczęło ci dzwonić w uszach od ciszy.
W takim razie spróbował jakoś pozbyć się krat, wytrzymałe w końcu chyba szczególnie nie były, prawda?
Były to spawane na wszystkich połączeniach płaskowniki wmurowane w ściany, podłogę i sufit.
Jakieś inne wyjście? Jak wyglądał zamek i gdzie był?
Zamek był umieszczony po drugiej stronie, wyglądał na typowy zamek starych cel więziennych. W ścianach nie było nawet okna.
Da radę jakoś go dosięgnąć?
Dosięgnąć mogłeś wystawiając ręce przez kraty.