Wstał i powoli szedł przed siebie, rozglądając się dookoła
Wszędzie jedynie gruz i rozwalające się budynki, spalone i splądrowane.
Dalej szedł przed siebie, od czasu do czasu chowając się za osłonami i rozglądając się dookoła
Mijałeś kolejne zrujnowane domy, na widok miasta zaczęło się składać coraz więcej wysokich budynków.
Po długiej wędrówce w stronę centrum, twoim oczom ukazała się otwarta brama zrobiona z kupy złomu.
Zapukał w nią i zrobił kilak kroków tył
Otworzyła się, na całą szerokość, do wewnątrz, ukazując ci ruchliwą ulicę i stragany miejscowych handlarzy.
Zaczął rozglądać się za czymś ciekawym
Widziałeś mnóstwo różnorakich rzeczy na sprzedaż, jak i interesujące osoby, czy zwierzęta.
Zaczął rozglądać się za kimś, kto mógłby być jednym z jego celów
Brązowych Strażników było wielu, w centrum miasta krzyżowały się wszystkie trasy patrolowe.
Niemiaszek znalazł się w pobliżu zrujnowanego przedmieścia Aten.
Szukałeś i nie znajdowałeś.
No to zarąbiście! Co robiła reszta?
Reszty nie było, gdyż neonazista znajdował się sam w pustym rejonie.
//Nie czytałeś tej części o oddziale w KP czy to element większej fabuły?//
A jak tam ekwipunek? Wszystko jest sprawne i na miejscu?
Poza majtkami wielozarowego użytku, wszystko wyglądało w porządku.
No to teraz pora rozejrzeć się po okolicy.
Ruiny, gruz, pył, smród, syf i ubóstwo. A nawet nie zdążyłeś zobaczyć lokalnych atrakcji.
//Wiem przecież, ale nie mogłem się powstrzymać :V//
W takim razie ruszył w tym kierunku, gdzie ruiny wyglądały najlepiej.
W okolicy dobrze wyglądał jedynie słup dumy gdzieś z centrum.
Przemierzałeś morze ruin, w niektórych miejscach bloki były zwalone w poprzek całej ulicy. A może to ktoś usypał taki wał dla bezpieczeństwa?
Możliwe... Dobył karabinu i odbezpieczył go, idąc dalej.
Jedyne co znalazłeś, to czarny asfalt, szare bloki i czerwone cegły gruzu. Poruszanie się po mieście w obecnych czasach nie należy do najłatwiejszych.
Bywa, jednakże kontynuował marsz.
Dotarłeś wreszcie do sporej ulicy, która przegrodzona była bramą zrobioną ze złomu. Ustawiono ją między dwoma sporymi blokami, jednak nie była zamknięta.
Pchanie się tam to głupi pomysł, poszukał kryjówki, żeby poobserwować okolicę.
Klatki schodowe były zawalone gruzem lub zabite deskami. Ulica została uprzednio oczyszczona. Kryjówki można było szukać dopiero kawałek do tyłu.
Z odbezpieczoną bronią wszedł przez bramę jak Wehrmacht do Paryża.
Ledwie przekroczyłeś bramę, a gdzieś z góry, z jednego z okien, dało się słyszeć szczęk czterotaktowego zamka wielkokalibrowego karabinu wyborowego. Łuska z głuchym stukotem odbiła się kilka razy od ściany budynku i upadła na ulicę.
- Lepiej uważaj z tą zabaweczką, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz - Głos był równie głuchy, co złowrogi.
- No witam. - powiedział, podnosząc dłonie tak, żeby je widzieli.
- Właź i się nie wydurniaj - Dłoń w pancernej rękawicy, okryte jakimś brązowym płaszcze, pokazała ci ulicę za bramą. Strażnik nawet ci się nie pokazał.
Przeszedłeś przez bramę, i jak na razie, to jedyną różnicą była mniejsza ilość gruzu walająca się po ulicach.
- Halo, halo, jak mnie słyszycie? Jest tu kto? - spytał, półżartem i półserio.
Nie odbiło się echem, więc w dalszej części centrum zapewne ktoś mieszka.
Już po chwili zaczął się tłok, gdzieś obok był targ. Życie tutaj wyglądało jak przed Upadkiem.
Robiło się na tyle ciekawie, że ruszył na owy targ jeszcze szybciej, czegoś takiego w sumie nie widział.
Na targu można było dostać wszystko. Łącznie z bronią, jak na niebezpieczne czasy przystało. Do tego był tam spory tłok.
W takim razie poruszał się po obrzeżach, uważając, żeby nikt mu nic nie podpie**olił, takie miejsce to raj dla kieszonkowca. Szukał jakiegoś innego budynku czy czegoś.