Właścicielka
- Nie wiem!
- Stary, na co takim dwóm facetom kotki?
Tym razem innego młodzieńca spotkała,
Pod jednym z bujniejszych drzew go ujrzała,
Spał o konar oparty, przez sen mruczał,
A las nad nim świstał i huczał.
-Czemu do mnie krzyczysz?!
Konto usunięte
Powoli się do niego zakradła
I ostrożnie, smakując
Nieco krwi mu skradła
- To jest dobre pytanie w sumie.
Właścicielka
- A bo ja wiem.
Krew była słodka, choć smętny posmak miała
Gdy ten otworzył oczy, nie przejął się, że wampirzuca nad nim stała.
- Może je zjedzą? Kij wie co mogą mieć w głowach.
-Może teraz powiesz mi coś o tym miejscu? O tym lesie.
Konto usunięte
Ssała, Ssała.
Bez skojarzeń, krew pobierała
- Więc zostawiamy je czy zabieramy?
Właścicielka
- Las Mglisty, w którym mieszkają bruxy i driady. Co tu mówić?
- Na cóż się martwić i smucić,
Lepiej z ugryzieniem pięknej damy w proch się obrócić.
- A w czym je przeniesiemy?
-Bruxy? Opowiedz o nich. Tylko prawdę.
Konto usunięte
Co ta ludzka prukwa gadała?
Nie mniej, się nią nie przejmowała
Piła dalej krew smakowitą
Z rozkoszą na twarzy niesamowitą
//Nikt nie będzie obrażał mojego wilka. Cho na solo ku*asiarzu.//
Najpierw je zliczył, żeby mieć pewność, z iloma ma do czynienia.
//To nie była obraza. Chyba. Bardziej chodziło mi o to, że może je zjeść.
//Tym razem się wywinąłeś, ale mam Cię na oku.//
Właścicielka
- Bruxy to wampiry, latające na golasa i drące się wniebogłosy. Niebezpieczne w cholerę.
Właścicielka
W końcu krew się mu skończyła,
Zmarł z uśmiechem, czyżby śmierć mu była miła?
-Nawet nie wiedziałem, że wampiry dzieli się na gatunki. Dużo ich jeszcze jest?
// Max, ja tu jestem od denerwiwania Kuby! //
//Jakoś nie widzę, abyś go denerwował.
//bo mi się teraz nie chce //
//Pszycheł, Twoja postać chce skończyć z toporem we łbie?//
- Jest ich tylko pięć. Ja wezmę trzy, a Ty dwa i jakoś doniesiemy je do baru. Pasuje?
Konto usunięte
Może była, może nie była.
Tyle dobrze, że ją nasyciła
Edwarda w dłoń powzięła
I o młodzieńca go zagadnęła
- Co sądzisz o tym nieszczęśniku
Młodym melancholiku? -
// Heh, jestem w tym chyba dobry, skoro nic prawie nie zrobiłem a Kuba już grozi!
Właścicielka
- W cholerę.
- Pasuje. Idź przodem.
Lustro nie odpowiedziało,
Pęknięte serce miało.
Konto usunięte
- Edward odezwij się przecie
Tyś mi najdroższy na świecie!
// Co z tego, że było pęknięte od początku
-A takie, które tutaj występują?
No to wziął zwierzątka i poszedł do baru.
Właścicielka
- No wszystkie poza tymi uwodzącymi.
Zgodnie wpakowały mu się pod ubrania i tam szalały.
Lustro wciąż milaczało,
A miejscami rdzewiało.
Konto usunięte
- HALO EDWARD POWIEDZ COŚ - Lament swój w ustach zawarła, zbite szkło przetarła
- Czyli dużo? Oj.Dawaj teraz o czymkolwiek.
Kontynuują podróż. Jak cholera.
Właścicielka
- Alp. Najbliższy osobnik, cztery metry od ciebie. Naga, nienażarta.
Właścicielka
- Czegóż do lustra gadasz,
Od lustra oceny swej urody wymagasz?
Zmiana tematu
Zaczął uciekać w stronę tej kobiety z lasu.
-Jak to pokonać?
Właścicielka
- Nie jestem niestety bestiariuszem wiedźmińskim. Akuty się spytaj albo licz, że coś cię obroni.
- Wiedźmiński? A gdzie ta przy kotle? Gdzie ta cała Akuta?
Konto usunięte
- Pokaż się nieznajomy! - Warknęła i w obłoku się zamknęła
Właścicielka
- Kamari poszła po cykutę. Nie wiem, gdzie jest Akuta.
- Ale czemu?
- Cykutę? Gdzie znajdę najbliższą pomoc?
Konto usunięte
- Nie chowaj się jak Żuk wśród stada krów!
Chcę widzieć autora tych słów! -
Właścicielka
- Pannica się tu tak sama nie boi,
Że ktoś ją samą uderzy, a pannicę zaboli? - usłyszała głos dziewczęcy.
Właścicielka
- O, chyba jednak sobie poszła
Konto usunięte
- Lasu Mgły się nie boję. Potrafię się obronić a rany zagoję. - Za głosem podążyła
Zatrzymał się.
-Czemu sądzisz, że sobie poszła?