W końcu dotarła na jakby polankę, po środku której stał kocioł pachnący zupą. W pobliżu pełno było huczących sów, a przy samym garze stała kobieta, dorzucająca jeszcze coś do wywaru. Przez mgłę był tu półmrok, ale większość rzeczy wokół na szczęście była dostrzegalna.