Zaczął szukać tej kobiety od gara.
Właścicielka
Trochę mu to zajęło, mieszkała dość głęboko w lesie. Jedna pomógł mu zapach zupy. Kobieta siedziała na pewnym pniu otoczona swymi sowami i czytała książkę.
-Nie wiesz, kto może coś wiedzieć o tej kryjówce driad?
Właścicielka
- Co cię na tę kryjówkę napadło?
-Chcę wiedzieć, co się tam wydarzyło.
Właścicielka
- No szukam ci w książce.
Właścicielka
- Jak znajdę to ci powiem.
Właścicielka
Post startowy Albatrosa
Jaqueline przebudziła się z krótkiej drzemki pod jednym z drzew. Wiatr rozrzucił jej włosy, a hucząca sowa spojrzała na nią.
Konto usunięte
Dobrze jest w Lesie Mgieł.
Nie dosięgnie słoneczny kieł.
- Sowo, Sowo miła, może byś na rękę mą zeskoczyła? - Wyciągnęła rękę przed siebie i spojrzała na sowę
-To jest gdzieś jakaś driada, która coś wie o tej kryjówce?
//Mam się bać tego Wampira?
Właścicielka
//lul
Co ty żeś się do tej driady przyczepił
Sowa usiadła jej na ręce. Była dość ciężka.
Konto usunięte
Sowa cięży, tego faktu się nie przeoczy.
Może na kolano przeskoczy?
Słodka pyaszyna, choć napewno nie mała.
Wampirzyca po głowie ją pogłaskała.
-Głównie tej kryjówki. Nie wiem jak jest tutaj, ale u mnie takie zjawy są rzadko spotykane. Zazwyczaj przy miejscach wielkiej katastrofy. Wtedy taką zjawą jest osoba, która to przetrwała, ale nikt jej potem nie uratował.
//Składnia może leżeć, bo nie wiem jak lepiej to napisać.
GD, gdzie się nauczyłeś tak rymować?
Konto usunięte
// Nie uczyłem się. Kiedyś pisałem wiersze i coś mi zostało
Właścicielka
//how cute
- Wiem tyle, że driady zostały kiedyś wybite niemal co do jednej.
Sowa miło zahuczała,
Wampirzycę spojrzeniami obrzucała.
Kobietą obcą zaintrygowana,
Pieszczotą udobruchana.
Konto usunięte
Miło jest mieć pupila,
Lecz opinię towarzysza chcieć znała
Więc swe lustro, Edwarda, spytała:
- Edwardzie, czy Sowa Ci się spodobała? -
-Wiesz czemu? Kto przeżył?
Właścicielka
- Piękna sowa.
- Mówię, że jeszcze szukam. Daj mi chwilę.
Konto usunięte
- Zaiste, jej pióra aksamitne niczym świeże pranie.
Może towarzyszem nam zostanie? -
Właścicielka
Sowa jednak odleciała. Przyszła, znikła i nasrała.
- To był jakiś mag, nie cierpiał driad pomagających dobrym ludziom... hmm...
Konto usunięte
// Abby, tak nieładnie
Rysować co popadnie
Niech tę sowę piekło pochłonie!
Niech się usmaży, zemrze i spłonie!
Dla wampira była to chwila złości.
Jednak po chwili wróciła do obojętności.
Następnie, nie zwlekając, parasol swój powzięła
I przez las wędrować poczęła
Właścicielka
//sowy są jak kotolisy
A ja nie mam siły na rymy
Wędrując przez las ujrzała drzewo obwieszone kryształami
Błyskało jej w półmroku, dzwoniąc z wiatrem czasami.
- I... przeżyła driada, której nie było w pobliżu. Nie piszą, gdzie jest....
Konto usunięte
Kryształowe drzewo, tożto dziwota!
Zachwycają kamienie błyskiem niczym ślepia kota.
Toteż wampirzyca, znaleziskiem zdumiona,
Podeszła do nań, zaciekawiona
Właścicielka
Drzewo gałęziami huśtało,
Nęciło zmysły, uzależniało.
- Nie wiem, znalazłam ją tu w lesie.
Konto usunięte
Wdzięk drzewa, w kryształów wirze
Pochwycił serce wampirze.
Kamienie szlachetne zerwała
W swej dłoni je podziwiała
-Wiesz o tej książce coś więcej?
Właścicielka
- A co niby mialabym wiedzieć?
Owoc był cieply w jej dłoni,
A kropla rosy spłynęła po wampirzej skroni.
-Nie wiem. Cokolwiek. Co ona potrafi, czy żyje... I parę innych rzeczy.
Konto usunięte
Jacquelin dawno już ciepłem się nie czuliła
Więc delikatnie kryształ do piersi przytuliła.
Lek utrapionej duszy
Zranionej niczym pociskiem kuszy.
Nieco wesoła
Zabrała kryształ i ruszyła zgoła
Właścicielka
- To książka, czy ta driada?
Idąc przed siebie dotarła na granicę światła,
A stamtąd do śmierci droga zbyt łatwa.
Konto usunięte
Światło jest złe, świat świetlisty jest zły.
Czas na powrót do Lasu Mgły.
Ale chwila, sekunda która nawet sekundy nie trwała!
Przecież ona Parasol miała!
Miło się w jego cieniu chować
Ale czy warto ryzykować?
Właścicielka
Jej to zdanie, jej decyzja,
Czy sobie pozwoli, nęci ją ta wizja?
- Pytasz, czy książka żyje? Co ty ćpałeś?
-W tym świecie wszystko jest możliwe.
Konto usunięte
Wizja ją ta nęci
Jednak blask dnia niebezpieczny niczym kąpiel w rtęci.
Tak więc ostatnie spojrzenie na granicę rzuciła
I do lasu mglistego powróciła
Właścicielka
- To może sam ją zapytasz? Driadofilu?
//ale kąpiel w rtęci nie jest niebezpieczna ;_;
Opary są niebezpieczne, ona w płynie nieszczególnie
Powrót został nagrodzony oklaskami,
Ale kto klaskał, kto jest z nami?
Konto usunięte
Dookoła gwałtownie się obróciła
W poszukiwaniu osoby co brawa biła
// Forgive me
-Nie jestem driadofilem, to popierwsze. Po drugie, co wcześniej w niej znajdowałaś?
Właścicielka
- Nic, wcześniej jej nie miałam.
Siedział na drzewie kruk, klaskał skrzydłami
W oddali był otoczony sowami.
Czekał aż znajdzie coś jeszcze.
-Wiedziałaś, że przybędę?
Właścicielka
- Jesteś pierdoła, tacy zawsze wracają.
-Co rozumiesz poprzez "pierdoła"?
Właścicielka
- Ciebie rozumiem, oczywiście.
-Czyli pierdoła to elf łucznik, który zbytnio nie lubi swojej rasy i chodzi z torbą bomb?
Konto usunięte
Ptaków tu całe chmary
Może przywołały je jakieś czary?
Niemniej, czując narastającą potrzebę świeżego krwiska
Udała się w poszukiwanie ludzkiego siedliska