Spojrzała na niego.
-Trochę szkoda... A możę by go przejąć? Z Raptaorów nic nie będzie... Ten jest tylko ogłuszony...
//Chodziło mi o patrzenie się na drogę, ale bez patrzenia zbyt przed siebie. No, ale dobra.
W takim razie ochłonął po spotkaniu z słupem i poszedł dalej kontynuując swą podróż normalnie.
Właściciel
Shocke:
I jesteś na jakimś skrzyżowaniu, nic ciekawego.
Vanetina i Ruski Łolworin:
-Możesz go przejąć. Siergiej, my pójdziemy się jeszcze przejść po dzielnicy Chińskiej, tam jest szansa że trafimy na jakiegoś dilera którego będzie można zgarnąć.
Mroczny:
I jesteś przy moście wjazdowym do NY, to chyba dobry punkt
-Dobra Wdowo...- postanowiła się połączyć z mózgiem dina i... Przejąć go.
Właściciel
Vanetina:
Mózg bardzo prymitywny, polegający na zabić, jeść, spać, rozmnażać.
A skoro prymitywy, łatwo go przejąć, racja? Wszczepia mu podświadomą informację, że ona jest przywódcą stada, a każdy, kto jest jej przychylny ma być plinowany, gdy rozkaże.
Właściciel
Vanetina:
I go przejęłaś.
Poklepała go po szyi.
-Dobry dino...
Właściciel
Nie zareagował bo jest nieprzytomny.
No to co, chyba pora go obudzić.
Właściciel
Cóż, póki co śpi. A chyba miałaś lecieć do Triskelionu. Można go gdzieś schować i wrócić po niego, nie wygląda aby szybko się obudził.
RAcja... No nic, chowa go w zaułku, po czym Raptory (raczej zdechłe) telekinetycznie kładzie za Rexem i otwiera portal do Triskelionu i przez niego przechodzi... Postać Padme Amidali... Może się przydać. Tuż przed Wojnami Klonów... POdobnie z ubraniem... Maskuje swoją energię.
Siergiej:
I ruszył tam z nią.
W takim razie wzleciał w górę, usadowił się gdzieś i czekał.
Właściciel
Vanetina:
//Przenoszę//
Siergiej:
I jesteście w chińskiej dzielnicy.
-Teraz bądź uważny, rozglądaj się za podejrzanymi typkami
Mroczny:
I czekasz, widzisz że już są blokowane ulice.
- Z mojego doświadczenia wynika, że prawie każdy w tej dzielnicy jest podejrzany.
Czeka dalej.
Dalej krążył po okolicy, szukając podejrzanych osób. Gdy zrobiło się ciemniej albo gdy stał się głodny, zawrócił w kierunku pustej uliczki, w której się przebierał. Cały czas rozglądając się za złymi typami.
Właściciel
Siergiej:
I już widzisz jak w jednej z uliczek pośpiesznie koleś zamyka ciężarówkę, raczej nie ze zwykłym towarem.
Czarna wdowa-Skąd taki pośpiech? Nie pokażesz co masz w środku?
Mroczny:
Masz jeszcze godzinę.
Shocke:
Zwykle zły typek nie na napisane na koszulce "zły typek" więc nie jest tak łatwo znaleźć kogoś takiego. Widzisz za to podejrzanego kolesia w rogu ulicy
- Jak pani grzecznie pyta, to proponuję spełnić jej prośbę. - dodał, jednocześnie uchylając poły płaszcza, by ukazać nóż i rewolwery, choć strzelbę cały czas trzymał w łapie.
Czeka, więzienie na bezludnej wyspie właśnie tego go nauczyło: Cierpliwości.
Właściciel
Siergiej:
Otwiera ciężarówkę. Widzisz w środku, sporą kolekcję broni i amunicji.
-Bardzo by było szkoda gdybyśmy to przejęli a ciebie zanieśli na policję...
Mroczny;
Pół godziny. Ulice są już, zamknięte.
- Gdybyś był w Rosji to od razu palnąłbym Ci w łeb i zabrał towar. - odparł i ogłuszył go silnym ciosem.
Czeka.
Przystanął i obserwował go kątem oka. Przyjrzał mu się jak wygląda, gdy nie patrzył w jego stronę. Spróbował oszacować, czy ma jakąś broń lub supermoc oraz jak jest muskularny.
Właściciel
Siergiej:
-Teraz pozostaje go zanieść na najbliższy komisariat, a ciężarówka, możemy przejąć broń, albo jako dowód też podrzucić policji.
Mroczny:
I widzisz już limuzynę otoczoną radiowozami i motorami policji.
Shocke:
Widzisz że sprawdził godzinę i wszedł do budynku. Wydaje ci się że miał zarzuconą na plecy snajperkę.
- Rób to, co uznasz za słuszne.
W takim razie lustruje otoczenie wzrokiem w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń.
Właściciel
Siergiej:
-Naipierw zobaczmy co tutaj ma, karabiny, granaty, rakietnica...
Mroczny:
Aktualnie nie widzisz żadnych zagrożeń, może lepiej polecieć na dalszą część trasy.
Czekał.
Skoczył w dół i po kilku sekundach swobodnego lotu zatrzymał się, zwiększył wysokość i zaczął sprawdzać trasę z wyprzedzeniem.
Właściciel
Siergiej:
-Masz jakąś taśmę, knebel albo sznur?
Mroczny:
I nic, nic, nic, widzisz w jednym z okien błysk odbijającego się słońca, czyżby snajper?
- A wyglądam jakby miał?
Zleciał na dach budynku, a następnie poleciał w dół, chcąc poruszać się tuż przy ścianie, po lewej od okna. Po chwili gwałtownie je otworzył, cofnął rękę i czekał na reakcję.
Właściciel
Siergiej:
-Można też inaczej.
Po czym sparaliżowała go prądem.
-To powinni wystarczyć na drogę. Ty kierujesz. Ja popilnuje aby nie wstał.
Mroczny:
Z okna wystęła ręką chcąca zamknąć okno.
Skinął głową i wkroczył do szoferki, a następnie zapalił silnik.
Chwycił za ową rękę i przekazał za jej pomocą do ciała delikwenta niewielką dawkę elektryczności, akurat aby go ogłuszyć.
Właściciel
Siergiej:
I ciężarówka zapaliła. Pozostaje ruszyć i jechać na najbliższy komisariat.
Mroczny:
I ręka bezwładnie upadła.
Sprawdził, do jakiego budynku wszedł. Jeśli był to zwykły blok mieszkalny, wszedł za nim.
W takim razie zajrzał do środka.
No i pojechał.
Właściciel
Mroczny:
Koleś upadł zemdlony na snajperkę. Nie wiadomo czy był jedyny.
Siergiej:
I wyjeżdżasz na ulicę. Do celu masz dwa kilometry, raczej ktoś z przestępczego świata tutaj rozpozna ciężarówkę i zobaczy innego kierowcę, ale na razie jest spokój.
Shocke:
Mieszkalny. Zanim zdążyłeś za nim wejść wsiadł do windy i odjechał na górę. Jedynej windy.
W takim razie pobiegł na górę schodami, zwalniając przy każdym piętrze. Zwracał uwagę na wszystkie okna, czy przy którymś nie stoi.
W takim razie sprawdził czy ktoś tu jeszcze jest.
Jechał dalej.
Właściciel
Shocke:
Prędzej wszedł do któregoś mieszkania, mogłeś też obserwować na które piętro pojedzie winda, teraz już za późno.
Siergiej:
I nagle drogę ci zajeżdża jakiś czarny samochód terenowy.
Mroczny:
Widzisz jak ktoś w oknie idzie w twoją stronę z wycelowanym w ciebie pistoletem.
Przy wchodzeniu nasłuchiwał też czy nie słychać broni (przeładowywania, obijania o ścianę, itd.). Jeśli nic nie usłyszał/zauważył, to wszedł na dach.
//Jak duży jest to budynek?
Tym razem pora na drobną kontrolę umysłu. Najpierw polecił mu oddać broń, a później wyznać kim jest, co tu robi i ilu ma kompanów.
Postanowił zgrywać ruskiego gangstera jak za starych, dobrych czasów i zatrąbił głośno, a później ruszył do przodu, klnąc po rosyjsku.
Właściciel
Mroczny:
-Jestem Jim Carte, czekaj co ja robię?
Siergiej:
Wysiadło kilku Chińczyków, dwóch z tasakami jeden z pistoletem.
Shocke:
//30 pięter//
Wejście na dach poza zmęczeniem nic ci nie dało.
No cóż.... W takim razie skierował się na ulicę, żeby ocenić, czy w którymś oknie może zauważyć broń.
- Właśnie tego chcę się dowiedzieć. - odparł, w międzyczasie lustrując wzrokiem pokój.
Wyszedł z szoferki i od razu zagroził żółtym strzelbą.
Właściciel
Mroczny:
-Pracuje sam dla siebie... Mutanci oraz wszelcy ludzie z mocami, to nie jest naturalne...
Siergiej:
Widzisz że obok ciężarówki zaparkowała druga taka terenówka. Wysiadło z niej pięciu gości, mieli ze sobą głównie pistolety, dwoje miało małe karabinki.
Shocke:
Z samego dołu nic nie widać za bardzo. I na ulicę, na sam środek też nie możesz wyjść bo jest blokada drogi przez policję.
- Kto był Waszym celem?
- Wypi***alać mi z drogi, ścierwa, bo Was zastrzelę i przejadę, kapitalistyczne sku*wysyny! - warknął w ich kierunku i na pokaz wypalił w ścianę obok jednego z gości.
W takim wypadku wchodzi znowu na dach i próbuje się dostać na sąsiedni budynek, ale tak, żeby policja go nie zauważyła. Potem próbuje wyśledzić snajpera, zaczynając od budynków po drugiej stronie ulicy.
Właściciel
Mroczny:
-Napewno nie ten pomarańczowy koleś który zaraz będzie tędy przejeżdżał.
Siergiej:
Jeden z nich strzelił ci obok głowy.
-Oddawaj ciężarówkę.
- Weź kolegę i zgłoście się na najbliższy komisariat.
A on podszedł i zdzielił go kolbą strzelby prosto w łeb. Później kolejnego i następnego. Potem odrzucił broń palną i rzucił się na nich z pięściami.
Właściciel
Mroczny:
-Wezmę kolegę i zgłosimy się na komisariat.
Siergiej:
Zaczęli uciekać, nie spodziewali się ataku.
- No, już. - odparł i zaczekał, aż wyjdą, by dalej sprawdzać trasę przejazdu.
Na pokaz chwycił jednego z nieprzytomnych i rzucił nim w grupkę uciekających, czekając aż wszyscy zmyją się z zasięgu jego wzroku.
Jeśli nie zauważył snajpera, który mógłby go zdjąć zaraz po wychyleniu się, to wychylił się i sprawdził czy nie widać snajpera/broni w którymś oknie budynku, na którym przed chwilą był. Nie wychylał się za bardzo, żeby nie zwrócić na siebie uwagi.