-Szczerze... Wątpię... Wyczuwają odmiennych... Trzymają się razem.
Właściciel
//O Shockera. Może być twój//
-Adres dostaniesz pocztą. Wszystko będzie załatwione. Możesz zabrać Black Cat.
Magda:
-To kiedy ruszamy?
-Zaraz. Im szybciej tym lepiej... Tylko trzeba wytrzasnąć wózek inwalidzki.
- W takim razie do zobaczenia. - powiedział i wyszedł, rzecz jasna z Kotką. Później zabrał też jak najwięcej gotówki, symbionta, a na koniec uzupełnił amunicję, bomby zwykłe i podwieszane pod lotnią oraz paliwo. Potem zostawił resztę do załadunku lotnikom i czekał na adres, w międzyczasie szukając Shockera.
Właściciel
Magda:
-Może gdzieś w szpitalu, sklepie rehabilitacyjnyn...
Ork:
I dostałeś adres, mieszkanie w jednym z wieżowców Miami.
-Ale wiesz, że to dla ciebie Snake? Plus... Wiecie, gdzie można wymienić platynę? Bo mam tylko trzy sztabki. Wysadzane kamieniami szlachwtnymi i...
No to upewnił się jeszcze raz, że ma wszystko (czyli to, co opisałem w poście wcześniej, a Ty pominąłeś), sprawdził załadunek i dalej szukał Shockera.
Właściciel
Magda:
-Mi wózek nie jest potrzebny.
Ork:
Masz już wszystko a Shockera widzisz jak chodzi bez celu po korytarzu.
-Reakcja nowojorczyków na kobietę-węża... Raczej nie będzie miła. Pal licho, że w tym mieście można chodzić nago, co próbowałam, ale jednak... No cóż. Mniejsze poruszenie.
Właściciel
-Raczej są przyzwyczajeni do dziwnych widoków, bo to nie raz tu byli mutanci albo inne dziwne wytwory?
-Uwierz mi. Tutaj jest masa dziwaków, ale... Nawet w tym pancerzu próbowano... No cóż... Lepiej nie ryzykować.
W takim razie podchodzi do niego.
- Zbieraj się. Lecimy niedługo do Miami.
Właściciel
Magda:
-Raz mnie jeden próbował zgw*łcić. Niech spoczywa w śmietniku.
Ork:
-Co się stało?
- Kingpin uznał, że muszę się ewakuować z Nowego Jorku, uznał także, że masz lecieć ze mną. Mamy nową kwaterę w Miami.
-Wolę jednak ich nie zabijać... Ale jaja stracił.
Właściciel
Magda:
-Przykry przypadek że nie zdążyli podać mu surowicy.
Ork:
-Nawet ładnie tam, i nie dużo bohaterów.
- Weź więc swoje rzeczy i pakuj się do tego transportu, którym lecą moje bibeloty. Wylecimy razem, żebym w razie czego mógł zapewnić Wam osłonę.
-Pod Daily Bugle. Tam to jest.
Właściciel
Ork:
Shocker zabrał swoje rzeczy i wsiadł do tamtego helikoptera.
Magda:
-Pod jedną z najbardziej hejtującą bohaterów gazetą jest takie coś?
A on z Kotką wsiadł na lotnię i pognali do Miami, rzecz jasna trzymając się blisko helikoptera.
//Bądź mordą, mordo i nie przedłużaj tylko daj mnie tam od razu ;-; Proszę ;-;
W sensie, że podróż mija bez problemów, a my trafiamy do Miami, oczywiście temat dodasz jutro.//
-Pod latarnią najciemniej. A z resztą, ciemniej byłoby tylko pod Triskelionem.
Właściciel
Ork:
I jesteście na miejscu bez problemów.
Magda:
-To ruszamy teraz? I skoro to pod Bugle, lepiej rzeczywiście wykombinować wózek.
-Mówiłam... Z resztą, moźna z lombardu. Taniej zawsze.
Właściciel
//I'M RICK HARRISON AND THIS IS MY PAWN SHOP//
-Zależy jakiego lombardu.
-Mam adresy conajmniej 20 z nich... Ale może tego na Broadway'u? Uratowałem dziadkowi właściciela życie, gdy jego ojciec był jeszcze w jajach.
-No nic... Jakby co, idziesz w środku Snake.
-Za mną...-poszła do lombardu na Broadway'u.
WEszła do środka uważając, by niczego nie strącić ani nic.
//To ja czekam na temat.//
Właściciel
Magda:
Udało ci się nic nie strącić.
Ork:
//Możesz dodac? Nie mam za bardzo czasu i zrywa mi często internet//
Podeszła do lady i zapukała.
Właściciel
Magda:
Wyszedł jeden z sprzedawców.
-Słucham?
-Wózek inwalidzki oraz koc. Rozmiary...-popatrzyła się na Alice- duże. - Po czym wyjęła z jednej sztabki 20-karatowy rubin i położyła na ladzie.
Właściciel
Spojrzał się na was.
-Nie na co dzień są tutaj tacy goście.
Podał koc i prztoworadził wózek.
-Reszta na później.-pokazała na rubin.-wzięła wózek i koc.
-Gepard... Rozłóż.
Właściciel
I wózek został rozłożony.
-Snake, wsiadaj na niego. Potem przykryj się kocem. I podwiń ogon.
Właściciel
I Snake może już udawać inwalidę.
Wzięła wózek ze Snake i wyszła na ulicę, po czym postawiła wózek na chodniku.
-To teraz do Daily Bugle...
Właściciel
Macie do przejścia jakieś dwa kilometry.
-Powiedzcie... Właściwie jak?
-Znaczy się... Jak właściwie znaczy być młodym? Dawno to zapomniałam...
Właściciel
Gepard-To się da określić dopiero kiedy się przez to przejdzie, teraz nie da się tego określić.
-Wasze wrażenia, teraz, na ten moment...
Właściciel
Red Snake-Ogólnie jeden z lepszych okresów życia, ma się energię, chęci oraz spore możliwości