Właściciel
Fiećma i łorworin:
//Chwilowo poczekam na odpowiedź Kuby//
Frank;
Należą do cukierni obok
To dobrze. Dzięki temu zadanie wydaje się łatwiejsze. Włamuje się do archiwum i usuwa wszystkie nagrania, w których uczestniczy.
- Jeszcze z dwa lata do tyłu skorzystałbym z okazji. - mruknął, opuszczając mieszkanie.
Właściciel
Frank:
Wszystkie udało się usunąć.
Siergiej:
I wtedy odezwał się w tobie pewien głos.
"Ty nie dasz rady? Aż tak zdziadziałeś? Taka okazja się nie powtórzy"
Kiedy ruski opuścił mieszkanie, zamknęła drzwi magią, zresztą próbowała...
Jeszcze dla pewności sprawdził archiwum i usunął jakiekolwiek kopie nagrań, na których występował. Sprawdził godzinę i za ile ma pojawić się u rodziców.
- Spi***alaj. - mruknął do swego głosu w głowie. Cholerny Sergiej, zawsze odzywał się wtedy, gdy Siergiej był zbyt trzeźwy lub stawał przed wyborami moralnymi. Tak czy inaczej, poszedł z powrotem do baru, żeby się napić.
Właściciel
Fiećma:
O dziwo udało ci się to.
Siergiej:
I bez problemu trafiłeś do baru.
Ivan barman-Kto to był? Pierwszy raz widzę ciebie tutaj z kimś.
Frank:
Godzina 13:00. Miałeś być na 16:00
Jeszcze tylko zamknąć je na klucz i może pójść spać...
Machnął ręką.
- Znajoma z nowej roboty. Wiesz, w końcu jestem teraz tym dobrym.
W archiwum kopii nie było? Dobra. Pozostaje mu zrobić już chyba tylko jedno, zanim pójdzie. Próbuje dostać się do linii komunikacyjnej policji. Nie chodzi o transport, tylko komunikację pomiędzy jednostkami. Ułatwi mu to dowiadywanie się o przestępstwach i niebezpieczeństwach, a nie będzie musiał wychodzić na zewnątrz i liczyć, że takie wypadki pojawiać się będą jedynie przed nim lub innymi bohaterami. Aż dziwne, że wcześniej nie zdecydował się na ten krok.
Właściciel
Wiedźma:
I drzwi zamknięte.
Siergiej:
-Ciężko uwierzyć że ty dobry.... Ale się przyzwyczajam do widoku ciebie walczącego "w imię dobra".
Frank:
Udaje ci się włamać na kanał. Pozostaje włączyć głos.
Jeśli ma czas włącza. Jeśli powinien już się szykować wychodzi z kanału, a następnie z "trybu incognito". Wszystko zależy od aktualnej godziny.
- Idea inne, ale metody takie same.
Właściciel
Frank:
//Tak mi się przypomniało
"Możesz być najbardziej ściganym człowiekiem w Polsce za handel ludźmi na Allegro, ale nikt cię nie znajdzie bo tryb incognito"
//
14:00
Siergiej:
-Widać to po tobie, oddawanie ludzi policji nie jest w twoim stylu.
Fiećma:
I śpisz.
//Obudzisz ją kiedyś? :v //
Przebrał się, przygotował prezenty do zabrania i rozpoczął dalsze oglądanie telewizji.
- Dlatego większość zabijam, wtedy byłem humanitarny, bo nie działałem sam.
Właściciel
Fiećma:
//Tak//
Frank:
Właściwie w telewizji nie mówią teraz o niczym innym niż o tsunami. W Indiach Fish Man z Defenders zatrzymał jedną z fal.
Siergiej:
-Ciekawi mnie kogo wybiorą na prezydenta Rosji. Putin został zabity
- "A reszta? Nikt nie powstrzymał innych fal? Jakie zrobiły w takim razie zniszczenia?"
Pomyślał, o tym, czym miał się jeszcze zająć po powrocie do domu i dlaczego. Najpierw jednak sprawdził, co stało się z miejscami, gdzie miały uderzyć fale.
//Druga postać.//
- Po Putinie nie będzie już prezydentów.
Właściciel
//Jaki był ostatni odpis do pajunka?//
Siergiej:
-To się jeszcze okaże
Frank:
Większość fal pierwszych została zatrzymana.
Wszedł jeszcze na komputer na "tryb incognito dla hakerów" i starał się wyszukać w sieci projekty rozciągajacych się ubrań. Wiedział, że istnieją, bo przecież w takich ciuszkach chodzi chociażby Pan Fantastyczny.
//Dzięki, mordo.//
- Taka prawda.
Właściciel
Frank:
Znajdujesz taki, trochę drogi.
Pajunk:
Możesz odebrać nagrodę.
Siergiej:
-Jeszcze się okaże że Rosja wróci do Caratu...
Więc ruszył.
- Niewiele by się zmieniło.... Wiesz, kult jednostki, władza w rękach jednej osoby, silna armia oraz flota i tak dalej...
Wczytuje się, gdzie może taki znaleźć. I czy jest informacja, jak taki zrobić. Lub gdzie może znaleźć taką informację.
Właściciel
Pajunk:
I jesteś na umówionym miejscu.
Siergiej:
-W każdym razie poczekamy, zobaczymy.
Frank:
W magazynie Fantastycznej 4. A to podchodzi pod włamanie.
Cóż... Bohaterowie nie raz musieli posunąć się do kradzieży, żeby coś osiągnąć. Oczywiście mowa o tych biednych. Ale dzisiaj, w ten szczególny dzień w roku, byłoby to przynajmniej nie na miejscu. Szczególny, bo spędza czas z rodziną, zamiast siedząc samemu w domu.
Zamyślił się... Może poszedłby już na Wigilię? Wyszedł ze swojego trybu incognito, wyłączył komputer, dla bezpieczeństwa wyjął też kabel sieciowy, wziął wszystko co potrzeba i skierował się na ulicę (wcześniej zamykając drzwi i wyłączając wszystkie urządzenia elektryczne w domu), by wyruszyć w podróż do swojego dawnego mieszkania, w którym spędził całe swoje dzieciństwo. Może przyjechać do domu wcześniej, ale wtedy z pewnością pomoże w przygotowaniach do uroczystości.
Będąc przed swoim blokiem upewnił się jeszcze, czy są na nich imiona odbiorców.
Czeka na zleceniodawcę.
Pokiwał głową, dopił alkohol, zapłacił i wyszedł z baru.
Właściciel
Shocke:
Są te imiona.
Pajunk:
Nie przychodzi
Siergiej:
Zatem wyruszyłeś na ulicę Nowego Jorku
Wciąż czeka, jeśli nie pojawia się w ciągu godziny to udaje się pod jego adres.
Przeszedł się nieco i skierował z powrotem do Akademii.
Dobrze... W takim razie poszukał jakiejś taksówki. W Nowym Jorku powinno ich być pełno...
Właściciel
Fiećma:
Budzisz się.
Shocke:
Widzisz całą masę taksówek, jest korek. Prawie cała ulica żółta.
Pajunk:
Dalej go nie ma.
Siergiej:
Zatem idziesz w stronę Akademii. Idąc tam usłyszałeś syrenę strażacką
Sprawdza która jest godzina.
Wstała i zaczęła szukać po kuchni czegoś do zjedzenia. Ewentualnie składników dzięki którym będzie mogła coś sobie ugotować... Przepraszam, spróbować ugotować.
No dobra. Chyba jednak pójdzie pieszo. Znaczy się pobiegnie. Choć w sumie to strasznie długa droga... Czy w pobliżu nie ma innego środka transportu, niż samochodów i jego nóg?
//Mam nadzieję, że u mnie nie będzie jeszcze 13-stej. Choć zezwalam na przeskok czasowy po dojściu do jego rodzinnego domu.//
W takim razie rusza do jego domu.
Nie mając nic specjalnego do zrobienia w samej Akademii postanowił zawrócić w kierunku owych syren.
Właściciel
Fiećma:
Możesz sobie ugotować barszcz
Shocke:
Jest 12:30
Pajunk:
Jesteś w przy jego domu, całkiem ładny apartament w wieżowcu
Siergiej:
Widzisz jak jadą w stronę budynku, widzisz że z budynku wydobywa się dym
//Czyli, o ile dobrze rozumiem, jest już po Wigilii, on zdążył na czas, a teraz się budzi w swoim rodzinnym domu, zamiast u siebie w mieszkaniu (jakby co, taki miałem plan, ale chciałem Ci go przekazać, jak dojdę)?//
//Inne postaci.//
Jest gdzieś na zewnątrz?
Może być ciekawie... Idzie tam.
Frank obudził się, po czym powoli przeciągnął. Zdziwił się, że nie obudził go dzwonek. Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy zauważył, że nie jest nawet w swoim mieszkaniu. Szybko uświadomił sobie jednak, że wczoraj była Wigilia i został tu na noc. No cóż... Wypadałoby wstać. Toteż to zrobił. Następnie zszedł na parter do kuchni. Pytanie - czemu go nikt nie obudził?
//Nie odpisywałeś, więc dałem odpis do twojej wypowiedzi.
//Widzę, że nie załapałeś, więc śpieszę z wyjaśnieniami: Tutaj też masz, ku*wa, odpisać.//
Właściciel
Frank:
Widzisz że jesteś w swoim starym pokoju... W domu rodziców
Pajunk:
Nie widzisz go w ogóle
Siergiej:
Tłum gapiów na dole przed budynkiem
A więc przebija się przez niego.
W takim razie spróbował jakoś dostać się do środka.
No cóż... Wypadałoby wstać. Toteż to zrobił. Następnie zszedł na parter do kuchni. Pytanie - czemu go nikt nie obudził?
W takim razie ugotowała sobie barszcz.