Spojrzał na niego jeszcze raz dając do zrozumienia, że nie wie, który z nich to Wulfgar.
Właściciel
Chyba załapał, bowiem wskazał dłonią na kogoś za Tobą.
Udał się do niego i zaczął od tytułu.
-Wulfgar? Wielki Wulfgar z Doliny Lodowego Wichru?
Właściciel
- Wystarczy Wulfgar, Krasnoludzie. - odrzekł tamten.
Tak, rzeczywiście, to musiał być on. Bo o ile blizny na gołej klacie nie były niczym nadzwyczajnym (tak jak paradowanie w takiej zimnicy na gołą klatę) to magicznego młota zagłady pomylić nie mogłeś.
-A więc Wulfgardzie, należą ci się słowa podziękowania i wdzięczności z mojej strony.
Właściciel
//*Wulfgarze.//
- Tropiliśmy tę bandę Yeti od dłuższego czasu.
-Przypadek czasem najlepszym szczęściem.
Właściciel
- A Ty co tutaj robisz, Krasnoludzie?
-Polowałem, gdy natrafiłem na Yeti. Zbieg okoliczności.
Właściciel
- Coś takiego nie istnieje. To Tempus połączył nasze ścieżki, choć nie wiem po co.
-Niestety ja również. Później się przekonamy.
Właściciel
- Jak właściwie się zwiesz, Krasnoludzie?
-Jestem Folgar, Folgar Hunderias.
Właściciel
- Miło było Cię poznać Folgarze. Obozujemy w tundrze na południe od miast Dekapolis, będziesz tam mile widziany. Przybądź najlepiej dziś wieczorem, z okazji ubicia Yeti organizujemy ucztę.
-Dziękuję, chętnie przyjmę zaproszenie.
Właściciel
Skinął głową i uścisnął Ci dłoń, a następnie odszedł wraz z grupą swoich wojowników.
A krasnoludowi pozostało wrócić do Dekapolis.
Właściciel
A Yeti? Płacili za łby, a tych akurat Nordowie nie ruszyli.
Honor nie pozwala zabrać czegoś, czego sam nie upolował. A może to Duma...
Właściciel
Ale złoto, które Cię minie, kusi...
Właściciel
Skoro tak, to maszerujesz do Dekapolis.
Właściciel
Dotarłeś pod mury jednego z miast, gdy zaczynało już zmierzchać.
Ouh. Czyli musiał ruszyć na południe do tundry, bo miał zaproszenie.
Właściciel
Tundra nocą nie była zbyt przyjemnym miejscem, miałeś wrażenie, że jesteś obserwowany i że coś się za Tobą skrada.
Typowe. Dlatego miał kusze w gotowości i nasłuchiwał, co jakiś czas sprawdzając plecy.
//Zemsta za brak chęci złota, wtf.
Właściciel
Twoje obawy okazały się płonne, szczęśliwie zauważyłeś obóz z namiotów ze skóry reniferów, ustawionych w koło wokół wielkiego ogniska i jeszcze większego namiotu.
Ruszył tam.
//Spokojnie czekam na twoje odpisy, a tu się okazuje, że wczorajszych nie widziałem.
Właściciel
//A ja byłem pewien, że się obraziłeś albo masz za dużo roboty w innych grupach :V//
Oczywiście, nie tak od razu, bo został zatrzymany przez dwóch, z zapewne wielu, strażników.
-Przybyłem na ucztę, korzystając z zaproszenia Wulfgara.
Właściciel
- Ty to ten Krasnolud od Yeti, tak? - spytał, chcąc się upewnić, jakbyś nie był jedynym Krasnoludem zaproszonym na ucztę.
Właściciel
Obaj odeszli po kroku na bok, abyś mógł ruszyć dalej przed siebie, do obozowiska.
Właściciel
Nie spotkałeś w sumie nikogo, zapewne dlatego, że wszyscy byli w największym namiocie, skąd dochodziły rozmowy, śmiechy i smakowite zapachy.
Właściciel
Tam znów zatrzymał Cię wartownik, tym razem jeden.
-Korzystam z zaproszenia Wulfgara, przybywając na ucztę.
Właściciel
- Każdy może tak powiedzieć. - odparł, będąc najwidoczniej tym bardziej nadgorliwym ze wszystkich innych.
-Każdy może również podać moje nazwisko jako swoje. Nie każdy krasnolud może jednak powiedzieć to, co widział.
Krótko streścił mu walkę Nordów z Yeti, której był świadkiem.
Właściciel
- Ta... Mówili coś o Tobie. - odparł, i choć mierzył Cię nieufnym spojrzeniem, odchylił połę namiotu, abyś mógł wejść.
A więc wszedł do środka i rozejrzał się.
Właściciel
W centrum wielkiego namiotu stał równie wielki stół, a przy nim krzesła z futrami, na których zasiadali Nordowie oraz... Krasnoludy, których się tu bynajmniej nie spodziewałeś. Niemniej, stół pełen był różnych przysmaków, wśród których prym wiodło oczywiście mięsiwo. Nie brak było też piwa i innych trunków, dostarczanych wraz z jedzeniem przez kobiety, bowiem po przeciwnej stronie do wyjścia ustawiono spore zapasy jedzenia i trunków. Było tu też nader ciepło, a to głównie przez ogniska, nad którymi czuwały kobiety lub młodzi chłopcy. Nikt nie zauważył, a tym bardziej nie usłyszał, Twojego przybycia, a to ze względu przez śmiechy, rozmowy, pieśni i opowieści, jakie wypełniały namiot.
Ściągnął swój hełm i rozejrzał się za Wulfgarem.
Właściciel
Siedział na honorowym miejscu, zajadając mięso i rozmawiając z siwobrodym starcem.
Poszukał wolnego miejsca, przy okazji czekał, aż Nord zakończy rozmowę.
Właściciel
Było miejsce na lewo. Ale nie tuż obok Wulfgara, bowiem tam siedział już rudobrody Krasnal, wolne miejsce zaś jest obok niego.
//Konieczna jest ciągłość moich odpisów podczas uczty? Głupio się czuję teraz i nie wiem, co ze sobą zrobić.
Właściciel
//Planuję fabułę dla Dekapolis, a nawet dla całego Karak'Akes, więc tak, fajnie byłoby, jakbyś brał w tym udział i odpisywał.//