A więc podążał tropem nadal.
Właściciel
No i podążasz, dopóki nie usłyszałeś przerażającego ryku z okolic, w które pobiegło stado.
Szybko rozejrzał się za drzewem, na które mógłby się wspiąć.
Właściciel
Nic, co najwyżej powrót do poprzedniego.
Właściciel
Szczęśliwie się na nie wspiąłeś. Widzisz ruch dużego stworzenia przed sobą, między drzewami.
Właściciel
I to, i to może chodzić na tylnych łapach, ale sądząc po szybkości to raczej masz do czynienia z Yeti.
Właściciel
Podwójna ku*wa dała tyle co nic, bo Yeti raczej nie odstraszysz zwykłym ku*wowaniem.
//Jak przeżyjesz to dodam Yeti do Bestiariusza :V//
//Ty ch*ju. Tak łatwo przekreślasz to? ;-;
Właściciel
//Nie przekreślam. Jak przeżyjesz to też dodam go do Bestiariusza.//
///Wut.
Starał sobie przypomnieć wszystko, co w tej sytuacji powinien zrobić.
Właściciel
//Coś mi nie pykło. Ale wiesz o co chodziło, nie?//
Spi***alać.
//Tja.
A więc pora na taktyczny, krasnoludzki odwrót.
Właściciel
No i zacząłeś uciekać, Yeti jak na razie nie atakuje.
Wycofał się do Dekapolis.
Właściciel
Pięć minut szedłeś spokojnie nim znów nie zauważyłeś Yeti. Był to okazały, około trzy i pół metrowy osobnik, który właśnie na Ciebie szarżował.
Właściciel
W ch*j daleko i jeszcze trochę. Ile miałby przebiec Krasnolud w pięć minut, do tego w pełnym opancerzeniu?
Właściciel
Z jednym Yeti sobie poradzi.
Postarał się wycelować w głowę Yeti i wypuścić jeden bełt. To akurat umie. Gorzej, jakby miał łuk...
Właściciel
Stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałeś, a mianowicie bełt trafił bestię prosto między czerwone ślepia i zakończył żywot, a jej ćwierćtonowe cielsko zwaliło się z hukiem na ziemię.
-Ups.
Zbliżył się do niej i poprawił ciosem z młota.
Właściciel
Bardziej martwa już być nie może, ale czachę to jej konkretnie rozłupałeś.
A teraz zabrać skórę i jej łeb. Prosta droga do Dekapolis.
Właściciel
Gdy zaczynałeś brać się za skórowanie usłyszałeś ryki. Wiele, wiele ryków.
-Ach, no tak. Ku*wa mać, znowu pułapki.
Przeładował kuszę i rozejrzał się za najbliższym Yeti.
Właściciel
Długo szukać nie musiał, bo siedem osobników zaczęło otaczać go z każdej strony, a były one tak wielkie jak tamten lub nawet większe.
Wycelował i spróbował załatwić jednego i szybko przeładować kusze.
Właściciel
Yeti otrzymał paskudny postrzał w okolice serca, ale nadal szedł w Twoim kierunku, podobnie jak pozostałe. Sytuacja zaczyna wyglądać nieciekawie..
- Tempus! - usłyszałeś nagle, a chwilę później głowa Yeti obok tego, którego trafiłeś, została dosłownie zmiażdżona przez lecący młot bojowy, który zaraz wykonał łuk i zawrócił. Po chwili inny Yeti padł martwy, z wyrazem zdziwienia na twarzy, gdy jego klatkę piersiową i boki przeszyło na raz sześć włóczni.
-Co do...
Rozejrzał się w szoku.
///Czekaj... to ten Nord, prawda?
Właściciel
//Wulfgar? Yup.//
Po chwili kolejne dwa Yeti zginęły od celnie rzuconych toporów, które zagłębiły się w ich czaszkach, pozostałe uciekały. Dwa nie uciekły zbyt daleko, gdyż jednego nafaszerowali strzałami skryci łucznicy, a kolejny padł od rzutu młotem. Jedynie trzeci zdołał wywinąć się śmierci, a był to ten postrzelony przez Ciebie, którego możesz spróbować dobić.
No cóż, warto się do niego zbliżyć z młotem. Leżał, czy jeszcze szedł?
Właściciel
Biegł, a wręcz zapi**dzielał.
A niech to na krótkie nogi krasnoluda. Jednak kusza i strzał w plecy, co oczywiście zrobił.
Właściciel
Bełt wbił się między łopatki Yeti, ale stwór nadal uparcie kontynuował swój marsz.
Właściciel
Tym razem dostał w okolice płuca, więc zwalnia, ale idzie dalej.
A jak nie zdechnął, to zdechnie w ciągu godziny. Rozejrzał się za wybawcami.
Właściciel
Tundrę powoli opuszczali odziani jedynie w proste spodnie Nordowie, z klatkami piersiowymi wystawionymi na mróz, jednocześnie ukazując swoje blizny, sztamy oraz barwy wojenne w formie geometrycznych wzorów, pasów i tatuaży. Uzbrojeni byli różnie, trzech miało łuki, kolejna trójka dysponowała sporym zapasem włóczni, czterech innych zaś posiadało dwa jednoręczne topory lub jeden dwuręczny. Część z nich stała w miejscu, inny wyciągali oręż z ciał bestii, a pozostali wzięli noże i rozpoczęli skórowanie.
Zbliżył się do nich.
-Czołem Nordowie! Należą się wam słowa podzięki za zjawienie się w odpowiednim momencie.
Właściciel
- Witaj, Krasnoludzie. - odrzekł jeden, czyszcząc swój topór z resztek krwi i mózgu Yeti. - Nie nam powinieneś dziękować, ale naszemu wodzowi, bowiem to on zechciał Cię uratować.
-Jeżeli można wiedzieć, który to?
Właściciel
- Wielki Wulfgar z Doliny Lodowego Wichru.