Właściciel
- Czyli tak po prostu ich zostawisz czy co?
Właściciel
- To zastanawiaj się szybko, ja tu długo nie zabawię.
-Dobra, wracaj samemu. Ja muszę zmobilizować wojowników i przydzielić nowe obowiązki. No i kogoś tutaj ściągnąć.
Właściciel
Pokiwał głową i podszedł do Ciebie, wyciągając rękę.
- Walka u Twego boku była zaszczytem, Brutusie.
Uścisnął ją.
-Jeszcze będziemy mieli okazję się spotkać.
Właściciel
- Mam nadzieję, że po tej samej stronie, chociaż... Chciałbym dokończyć tę walkę. - powiedział i mrugnął, aby później szeroko się uśmiechnąć i odejść, zabierając ze sobą swoich współplemieńców.
A Ork czekał, aż znikną za palisadą.
A więc pora wydawać polecenia.
-Kobiety, starcy i dzieci mogą wrócić do swoich domów. Mężczyżni potrafiący unieść broń ustawić się przede mną.
Właściciel
Z racji tego, że wybiłeś ze swym kompanem prawie wszystkich, stawiła się kilkuosobowa garstka.
-Jakim uzbrojeniem dysponujecie?
Właściciel
Nie mieli przy sobie nic, więc co najmniej mogą pobiec po broń zabitych wcześniej strażników.
I raczej to powinni zrobić, gdy pi******* Ork pyta się ich o uzbrojenie.
Właściciel
W popłochu po takowe pobiegli i wrócili z tym, co mieli wcześniej strażnicy.
-Dobra, macie tutaj jakieś kukły do ćwiczeń? Bo macie ćwiczyć. Równe dwie godziny.
Właściciel
- Można wiedzieć po co? - ośmielił się spytać jeden z wojowników.
-Byście byli żywi przez dłuższy czas?
Właściciel
Zamknął się, najwidoczniej trafiony celnym argumentem, zaś inny powiedział:
- Z tym, że nie mamy kukieł.
-Ćwiczcie więc dwójkami. Bylebyście się nie zabili.
Właściciel
I zaczęli ćwiczyć, idzie im nieźle, ale jak na standardy doświadczonego, orkowego wojownika to są żałośni.
-Najlepszy ćwiczy ze mną!
Właściciel
Wybranie spośród nich najlepszego nie było trudne, jednakże owy najlepszy widocznie nieco się bał, w końcu byłeś rosłym Orkiem, a do tego wodzem, który utrupił poprzedniego wodza. No, ale wódz to wódz, więc wystąpił, zbrojny w dużą tarczę w kształcie prostokąta i włócznię.
-Nie walczymy, by się zranić. Sytuacja pierwsza: Masz przed sobą orka z toporem. Co robisz?
Właściciel
- Zasłaniam się tarczą, a później atakuję włócznią, trzymam go na odległość. - odparł od razu, niemalże bez wahania.
-Dobrze. Jednakże ork łapie tarczę, a drugą ręką zamierza złapać cię za kark. Co robisz?
Właściciel
- Puszczam tarczę, szybko się odsuwam i pcham go włócznią.
-Prawidłowa odpowiedź. Sytuacja druga: Ork chwyta zarówno tarczę, jak i włócznię.
Właściciel
Tutaj jedynie pokręcił głową, gdyż najwidoczniej nie miał na to odpowiedzi.
-Tutaj zaczynają się drobne problemy, które postaram się wyeliminować. Muszę załatwić wam albo sztylety, albo nauczyć was walczyć dwóch na jednego.
Właściciel
Pokiwali głowami, gdyż tylko na taką odpowiedź wpadli, a pytań nie mieli.
-Dobrze... może potrenujesz w praktyce?
-Włócznię trzymaj odwrotnie.
Właściciel
- Tamten wódz zabronił nam walki z nim, bo byliśmy dla niego za słabi.
-Dlatego ja uczynię was silniejszymi.
Właściciel
- Nooo... Jak tam będzie w wiosce później...
-Zobaczysz. Pewnie ściągnę swojego znajomego Maga.
Właściciel
- I co wtedy? - spytał, wciąż nie dając za wygraną.
-Zobaczysz. Magii raczej nie nauczę.
Właściciel
W końcu skapitulował i zaprzestał zadawania pytań.
Właściciel
Innego wyboru nie miał, tak więc pokiwał głową.
-Włócznię trzymaj odwrotnie.
Właściciel
Faktycznie, zabicie lub zranienie Cię to słaby pomysł, tak więc pokiwał głową i zrobił tak, jak kazałeś.
//Pomijamy opis i przewijamy?
Właściciel
//Do końca walki? Do końca dnia? Dokąd?//