Właściciel
Udało się, powinieneś teraz działać szybko.
Półobrót, by móc chwycić broń wroga. Później szarpnął nią tak, żeby ją wyrwać.
Właściciel
Udało się, a w odpowiedzi uderzył Cię z główki, łamiąc Ci nos. Następnie chwycił Cię za gardło w celu wiadomym.
//Dobra, chłodna głowa. Broni już nie ma, chce udusić. Ręka wyprostowana? I w sumie to chyba pierwszy, który chce udusić orka.
Właściciel
//Czyja ręka ma być wyprostowana? Bo jak jego, to tak. I właściwie chodzi o obie ręce.//
///Przeszukałem internet i przy okazji znalazłem fajną stronę z technikami samoobrony. A więc oficjalnie:
Użył czterech palców bez kciuka, by rozsunąć duszące ręce. Jeżeli się udało, to trzymając nadal jedną rękę przeciwnika chwycił go wyżej i ją złamał do tyłu (rękę).
Właściciel
Wszystko poszło sprawnie, poza owym łamaniem, to się niestety nie udało. Obecnie dusi Cię tylko jedną ręką i zaczynasz czuć potrzebę zaczerpnięcia powietrza, drugą zaś trzymasz w bezpiecznej odległości.
A więc wyciągnął miecz i pchnął go w głowę przeciwnika, pod brodą. Albo puści i zatrzyma miecz, albo przyjmie cios. W sumie, co jest bardziej prawdopodobne?
Właściciel
Postanowił puścić Cię i odskoczyć do tyłu, udało mu się, to lecz ostrze drasnęło go w brodę i, co gorsza, przewrócił się na ziemię.
No cóż, honoru ten ork nie posiadał w sytuacjach, kiedy ktoś próbował go udusić. Wycelował w niego z kuszy.
-No dobra, żeby wszystko było jasne. Ja po twojej śmierci przejmuję władzę.
Wystrzelił, celując w klatkę piersiową.
Właściciel
Trafiłeś go, ale postawny facet nie miał zamiaru umierać, i korzystając z elementu zaskoczenia, wstał nagle i uderzył Cię mocnym, prawym sierpowym w twarz. Gdy zechciałeś splunąć na ziemię krwią, zauważyłeś tam też jeden ze swych zębów.
Czy trzeba dodawać, że Ork nie lubi tracić uzębienia? Wku*wił się niemiłosiernie i pochwycił topór, kręcąc nim i sobą jako zabójczym młynkiem.
Właściciel
On zaś cofał się, choć było to tylko odwlekanie nieuniknionego.
A więc się zatrzymał i pochwycił ponownie kuszę, którą naładował.
-Słuchaj, to nic osobistego.
Wystrzelił w jego głowę.
Właściciel
Otwierał usta, aby coś powiedzieć i wtedy Twój bełt trafił w nie perfekcyjnie, kończąc jego żywot i panowanie.
-Czy ktoś chce go pomścić? Czy ktoś sprzeciwia się temu, że teraz ja jestem panem tej wioski?
Właściciel
Sądząc po reakcji, a właściwie jej braku, nikt nie ma nic przeciwko.
-A więc, przyprowadzić do mnie jeńców z wioski, którą napadliście.
Właściciel
Nie poprowadzili, a wskazali na dość oczywistą drewnianą klatkę pokaźnych rozmiarów w centrum wioski.
///Nie przyprowadzili ich do mnie, choć taki był rozkaz?
Właściciel
//Może zapytaj czemu tego nie zrobili?//
///A to nie dlatego, że przeczytałeś "przyprowadźcie" jako "poprowadźcie"?
Właściciel
//Litrówka, faktycznie, ale nie o to chodzi.//
Właściciel
Klatka może i pełna nie była, ale ludzie tam się znajdowali, więc...
Westchnął i ruszył tam, uważając na plecy.
Właściciel
I odnalazłeś klatkę pełną mieszkańców wioski, w lepszym lub gorszym stanie.
Właściciel
Z drewna, takiego jak w wypadku innych budynków. Krótko mówiąc: Żadna przeszkoda dla Orka.
A więc poszukał miejsca, gdzie miała być "brama" i ją zniszczył tak, żeby ci mogli wyjść z klatki.
Właściciel
Akurat brama była blokowana przez kawał żelastwa w postaci kłódki.
Właściciel
//Miałem na myśli to, że pięściami tego nie zniszczysz, więc lepiej, jak weźmiesz się za inną część klatki. No, chyba że masz topór, miecz lub inną broń, to wtedy inna rozmowa.//
Właściciel
//Trzeba było tak od razu.//
Starcie "Kłódka versus orkowy topór wszechwpie**olu" było z góry przesądzone, kłódka była bez szans, tak jak ta ściana klatki, więc wszystko poszło nader gładko.
-Oni są teraz wolni i mają prawo wrócić do swojej wioski. Ktoś jest przeciw?
Właściciel
Byłeś wodzem, więc nie było żadnego sprzeciwu.
-No, teraz czekać na dużego.
Czekał na niego.
Właściciel
W końcu wrócił, poraniony i zmęczony, z zakrwawioną bronią, ale zdecydowanie szczęśliwy.
-Obie części zadania wykonane.
Właściciel
- U mnie podobnie. Czyli co? Zostajesz tu jako wódz? Nadawałbyś się.
-Prawdopodobnie, choć nad planami zastanowię się później. Zapewne też ulepszę to w ten, czy inny sposób. Ty z kolei zabierasz swoich ludzi?
Odstąpił na bok.
-Już ich uwolniłem.
-Mógłbym wrócić z tobą, gdybyś chciał.
Właściciel
- A co z nimi? - spytał na Twych nowych poddanych, którzy chłonęli z uwagą każde słowo z Waszej wymiany zdań.