Właściciel
- Albo jeden robi dywersję, drugi dostaje się cichaczem do wioski i wyzywa wodza na pojedynek. Jak odmówi to może go zabić, jak się zgodzi to też może go zabić. Później przejmuje rządy w wiosce.
-Kogo proponujesz jako przeciwnika dla wodza?
Właściciel
- Chyba mamy równe szanse, ale jesteś ranny, choć wiem, że to niewiele dla Orka.
-Owinę się szmatą i będzie dobrze.
Właściciel
- To kto walczy z wodzem, a kto robi dywersję?
-Ja mogę walczyć z wodzem.
-To ten, jak wygląda rozwinięta wersja planu?
Właściciel
- Odciągam jakoś lwią część strażników i wojowników, a Ty wchodzisz i robisz swoje.
-Pod bramę...
Udał się tam.
Właściciel
//To on ma zrobić dywersję, nie Ty...//
///To gdzie ja niby mam być?
Właściciel
//Najlepiej blisko bramy, ale nie na widoku, w jakichś krzakach, czy coś.//
A więc tak spróbował zrobić.
Właściciel
Nie było to trudne, więc się udało.
Właściciel
Po chwili zauważyłeś swego kolosalnego przyjaciela, który rzuca naprędce zrobioną włócznią, a ta wbija się głęboko w pierś jednego ze strażników. Później wyszedł im naprzeciw i zaczął obrażać, uniknął strzały i rzucił się do ucieczki, gdy zaczęli go gonić. Wejścia do wioski pilnuje obecnie jeden włócznik.
Postarał się go zabić z kuszy, by następnie wejść do wioski i rozejrzeć się za domem wodza.
Właściciel
Padł martwy, z bełtem we łbie, a Ty nim wkroczyłeś do wioski, zostałeś nagle zaatakowany przez znanego Ci wojownika z mieczem.
- Znowu Ty? - spytał i zasłonił się tarczą, a następnie wykonał pchnięcie w Twój brzuch.
Uderzył w bok miecza toporem, a następnie chwycił miecz przeciwnika, by go mu wyrwać.
Właściciel
Wyrywanie miecza było bezsensowe, samo uderzenie topora wytrąciło go z ręki rywala, który osłaniał się teraz tarczą i cofał.
Chwcyił jego tarczę, wyrwał mu ją, a następniego go samego złapał i zakrył mu usta.
-Odpowiem ci teraz na twoje pytanie. Tak, znowu ja. Ostatni raz jednak z tobą.
Mówiąc to zgniótł jego głowę.
Właściciel
Czaszka stawiała orkowej łapie niewielki opór i teraz Twoim największym zmartwieniem jest pozbycie się jej resztek, szczątków mózgu i krwi.
Wytarł o ziemie, trawę, lub o jego ubrania. W sensie, ubrania trupa. Wszedł do wioski i rozejrzał się za czymś, co przypominało dom dowódcy.
Właściciel
Zauważyłeś jedynie proste namioty, uciekające do nich dzieci, nieco mężczyzn i niezbyt szczelnie odziane kobiety. Była też wielka, drewniana klatka, w której trzymano schwytanych jeńców. Niemniej, domu wodza brak.
Obiekt, który się wyróżnia?
-Wodzuuu! Rzucam ci wyzwanie!
Właściciel
W tym momencie wszyscy zaczęli się w Ciebie wpatrywać, choć nikt nie podjął wyzwania.
-Gdzie wasz Wódz? Kim się teraz zasłania?! Niech się stawi i podejmie wyzwanie!
Właściciel
//Chcesz dużego faceta, dużego Ogra, dużego Ogra, dużego Olbrzyma czy dużego Mutanta?//
//// Dawaj Szatana z prawdziwego zdarzenia. Nie, zaraz. Tego pierwszego wodza ;-;
Właściciel
//Duży facet to była wersja dla mięczaka :V//
Po chwili wśród tłumu widzisz poruszenie, zapewne idzie tam ich wódz. Cóż, ostatnia szansa żeby uciec.
A mógł zaje*ać olbrzyma, gdy była okazja.
///:V
Właściciel
No i w końcu wyszedł. Teoretycznie był to człowiek, a w praktyce... Och, Pradawni...
Wysoki był na prawie dwa i pół metra, fakt, że jego odzienie ograniczało się do przepaski biodrowej z jakiejś skóry, pozwolił ukazać w pełnym świetle wszystkie jego muskuły, na których widok nawet Ty mógłbyś popaść w kompleksy. Podpierał się on trzonkiem wielkiego topora o dwóch ostrzach.
- Ty mnie wyzwałeś? - spytał, uderzając końcem topora o ziemię.
-Ja. I ponawiam wyzwanie.
Właściciel
Skinął głową.
- Cherlawy jesteś jak na Orka. - rzekł i sprężył muskuły na pokaz, a później ruszył w Twoim kierunku z toporem chwyconym oburącz.
-Czyli brak areny? Tamci przynajmniej taką mieli.
Przygotował swój topór.
Właściciel
- Śmierć to śmierć. - odparł, wzruszając ramionami. - Co za różnica, gdzie obetnę Ci łeb?
Po tym pytaniu wyprowadził szeroki, poziomy zamach swoim toporem na wysokości Twojej głowy.
Szybko klęknął ratując głowę, by nastepniezamachnąć się na poziomie jego kończyn. Po tym wstał.
Właściciel
//Kończyn, kończyn. Jakich kończyn dokładnie?//
Właściciel
Nie miał jak odskoczyć, nawet nie próbował, a Twój miecz utknął w jego prawej łydce. On zaś wzniósł topór w górę i spuścił go na Ciebie.
Puścił broń i toporem spróbował zatrzymać uderzenie. Po tym odskoczył i wystrzelił z kuszy w brzuch przeciwnika.
Właściciel
Nie wyszło to tak, jak zaplanowałeś, bowiem gdy Wasze topory się zwarły, sytuacja zaczyna wyglądać niepokojąco, bo przeciwnik naciska tak mocno, że nie masz jak się od niego oderwać.
Po co się odrywać? Przekręcić całość na jedną stronę. Korkociąg.
Po co się odrywać? Przekręcić całość na jedną stronę. Podwójny korkociąg.
Właściciel
//Nie rozumiem jak to ma wyglądać i jaki ma dać efekt.//