Właściciel
Młody alchemik chcial brac sie do pracy ale cos było nie tak...
Rzut na perceocje + rzut na wiedze
Konto usunięte
//Percepcja; rzut: 9, posiadane: 5
//Wiedza; rzut: 8, posiadane: 5
Właściciel
No to nawet sie nie zorientowałes i zacząłes prace nad mikstura alchemiczną razem z Anną i Thallem bo tak sie nazywał derelindzki aptekarz.
Obaj rzucacie na wiedze, na percepcje i na wolę
Degant modufikatory -3
Adve modyfikatory -2
Thall -1
Konto usunięte
//Wiedza; rzut: 8, posiadane: 5
//Percepcja; rzut: 1, posiadane: 5
//Wola; rzut 6, posiadane: 5
Konto usunięte
//Wiedza; Rzut 7, posiadane 2
//Percepcja: Rzut 4, posiadane 1
// Wola: Rzut 5, posiadane 5
Konto usunięte
// Suma rzutu 16, suma statystyk 8
Właściciel
16÷3 = 5,33
8÷3 = 2.66
5.33 > 2.66
Nieudany.
Konto usunięte
//Suma rzutów: 15 ; Suma stat.: 15
Właściciel
Więc tak: Antidotum i Mutagen się udały, ale nie rozcięczona Cykuta, którą zajmowała się Anna.
Co robicie ?
Właściciel
masz jedną strzykawkę mutagenu, a także taki wielki kurna słoik z antidotum jak ta butelka z miksturą odporności.
Konto usunięte
Wziął słój w dłonie i wymaszerował wyglądając krasnoludów, którym polecił się tu udać i których ktoś miał się haniebnie pozbyć. Widocznie plany te spełzną na niczym i całe szczęście. Jedna pozytywna sytuacja tego ciężkiego dnia.
Właściciel
Krasnoludy przybyły choć kilku z nich zaczynało odczuwać paraliż.... byli turlani przez innych.
Konto usunięte
- Najpierw Ci, których zaczyna paraliżować - krzyknął w ich ojczystej mowie dla pewności, że zrozumieją. No cóż, zaczął wydawać lek. Oby zdążył choć część odratować.
Właściciel
Parę chwil, po daniu sparaliżowanym ich dawki, paraliż zaczął puszczać.
Reszta ustawiła się w kolejce kolejnością i dawką wypitą.
Konto usunięte
Tak więc podawał lek, cóż innego miał robić?
Czuł ulgę, że udało się uratować choć ich.
Właściciel
Krasnoludzka kompania była na nogach, a ty miałeś przy sobie mutagen pozwalający uodpornić sie na cykutę. Co zamierzasz dalej ? Może tak w końcu ulecz też Thronriego...
Konto usunięte
Anna po spartaczeniu roboty z rozcieńczoną cykutą i wyjściu syturyty, zwróciła się do Aptekarza:
- Mości panie czy mogłabym za naszym gościem pogonić i sprawdzić czy wszystko idzie sprawnie z nim?
Właściciel
-Idź... a po zwaleniu tak prostej roboty... nie widzę w tobie potencjału zielarskiego... tym bardziej ze pomyliłaś jeden ze składników...
Rzekł z przykrością twój już BYŁY mentor.
Konto usunięte
- Rozumiem mości panie, przepraszam za moje... moją słabość...... niech Dominus ma cię w opiece - powiedziała to nie tyle co tonem wypełnionym smutkiem, co raczej tonem osoby zawiedzionej samą sobą, mimo to na ustach wciąż miała uśmiech i się ukłoniła w geście pożegnalnym. Następnie ruszyła do karczmy
Konto usunięte
Spostrzegając się, iż brakuje księcia zaklął najbardziej siarczystym ze znanych przez siebie krasnoludzkich przekleństw - Gdzie Thonri? - zakrzyknął stawiając przez siebie miksturę z odtrutką. Sam wziął resztę antidotum - Zróbcie mi miejsce do wyjścia - huknął. Nie biegł jednak, a szedł na granicy truchtu, nie mógł pozwolić sobie na zbicie ostatniej nadziei dla syna księcia, posiadacza błękitnej krwi. Tym bardziej, że byli w pewien sposób spokrewnieni poniekąd. Ojciec wszak był krasnoludem. W międzyczasie powiedział, nadal podniesionym głosem, by wlali po kropli, ale tylko i wyłącznie jednej do manierek z piwem jak tylko mają w nich tą ciemną ciecz. Wydostawszy się poza teren sklepu zaczepił pierwszą lepszą osobę, najlepiej akwarytę lub kogokolwiek innego, wyglądającego na dobrego biegacza i zwinną istotę. Wyciągnął butlę specyfiku i poprosił - Do karczmy, dla umierającego krasnoluda, błagam szybko - wyrzucił jednym tchem, a drugą swą dłonią rozsupłał mieszek i wręczył mu mniej więcej garść monet nie patrząc nawet ile, choć oczywiście nie całość.
Właściciel
Goniec widząc 20 orłów zrobił wielkie oczy, chwycił manierkę i pobiegł prawie jak Usain Bolt.
Konto usunięte
Sam też pobiegł w razie czego dołączając tym samym do zbiorowiska krasnoludów i pewnego Usaina Bolta. Gdyby jakimś cudem zdążył szybciej to zawsze mógł go wynieść chociaż skracając dystans do tych co mają jak go uleczyć, czyż nie? Jakby nie patrzeć miał więcej krzepy do podnoszenia niźli biegu. - Och Potężny Surturze, pomóż mi - powiedział i zaczął się modlić w myślach biegnąc.
Właściciel
Rzuc na modlitwę d100.
Jesteś Surturytą +1 %, Masz kowalstwo +1%, Surtur ma do ciebie dług za poparzenie + 2% i jedne bazowy, razem 5% na błogosławieństwo
Konto usunięte
//93, miejmy nadzieję, że nie obrazi się jednak
//Przerzut, wynik: 60
//Jak syn przeżyje to zostaję paladynem Surtura
Właściciel
//KEK//
Kiedy dochodziłęś do karczmy widziałeś jak Anna mija się z Anaisu Talobem i Thronrim powoli stąpającym na jeszcze zdrętwiałych nogach w twoją stronę.
Konto usunięte
- Podałeś mu - zapytał. Po prostu. Adrenalina z niego uleciała już.
Właściciel
Anaisu pokiwał twierdząco głową, zaś Thronri puścił go i sam podszedł do ciebie, przytulił jak brata i rzekł
-Uratowałeś mnie, uratowałeś moich ludzi, a z razem uratowałeś dziedzictwo mojej twierdzy. Od dziś jestem ci dłużnikiem, a ty mi bratem.
Konto usunięte
Odwzajemnił uścisk. W kulturze krasnoludzkiej to chyba nic dziwnego. A przynajmniej taką miał nadzieję - To nic takiego. - odparł z lekko zarysowanym uśmiechem na ustach. Udało się - Trzeba jeszcze sprawcę znaleźć, wciąż jesteś w niebezpieczeństwie, Thonri, synie Gimguna. - Czuł, że o czymś zapomniał, ale po chwili, na szczęście, przypomniał sobie - I wszystko to jest też zasługą tutejszego alchemika oraz aptekarza - dodał głośniej.
- Gdyby nie oni, nie udałoby mi się zdobyć antidotum, a ku słusznej sprawie nie prosili nawet o złamaną koronę - dodał. Swoją drogą chyba mamy tu przyszłego paladyna Surtura. Jakby nie patrzeć dziedzic żyje.
Właściciel
-To może teraz bracie krasnoludzkim zwyczajem obświętujemy to porządnym napitkiem ? Tymrazem już nie ciemnym piwem, ale czymś bardziej miejscowym... co prawda sikacze, ale cóż, bezpieczeństwo przede wszystkim.
Rzekł Thronri.
Konto usunięte
- Tylko co jeśli co innego też zatruli? - rozejrzał się poszukując wzrokiem jakiejś pracownicy lub pracownika, a jeśli znalazł, to zapytał - Gdzie jest recepcjonistka? - o ile to nie do niej miał mówić.
Właściciel
Nie było nikogo z nich.
- Recepcjonistka... nie wiem.. zazwyczaj była w drugim przybytku...
Konto usunięte
- Thornrinie, czy mógłbym cię prosić o zgłoszenie zatrucia straży? O ile nikt tego nie zrobił? Osobiście muszę znaleźć tą kobietę. -.
Właściciel
-Jasne brachu
Ruszył w stronę murów w blasku zachodzącego słońca.
Konto usunięte
Przyszły paladyn Surtura z kolei udał się korytarzem rozglądając się za recepcjonistką. Dla pewności trzymał rękę na rękojeści dwuręcznego ostrza. Kto wie czy nie jest uzbrojona. Albo gorzej, zna magię. Oczywiście mogła być tylko nieszkodliwą panienką ale zawsze warto być przygotowanym na najgorsze. Oj zemści się na tym, kto śmiał zabić tamtą elfkę zemści. Może i jej nie znał nawet, ale dopuścić się zbrodni na niewinnej istocie? Kobiecie?
Konto usunięte
Zaczął więc szukać uważnie po wszystkich kondygnacjach tejże pracownicy. Miał nadzieję, że nie zbiegła jeszcze. O ile to ona była winna.
Właściciel
Na strychu zobaczyłeś jej zwłoki, zimne, w tym samym układzie co elfia karczmarka.
Konto usunięte
Nie spodziewał się tego. Wiele rzeczy by przypuszczał ale nie to. Powolnym krokiem podszedł do ciała. Do oczu elfa zaczęły napływać słone krople łez, a nogi zaczęły się pod nim uginać. Saleh padł na kolana i wybuchł płaczem na wspomnienie elfiej kelnerki.
Właściciel
TO było za dużo dla ciebie an dzień dzisiejszy, musiałeś sie z tym przespać majac nadzieje że Surtur, Sevtr i Victis zniosą na ciebie proroczy sen o tym co robić, a czy cię wysłuchali, tego dowiesz się w następnej przygodzie tej kampanii.
Masz za wszystko 1550 pd
Rób z tym co chcesz.
Terytion masz 400 ciesz się
Właściciel
Saleh obudził się w pokoju w karczmie
Konto usunięte
Cóż, wstał z nie najlepszym humorem z łóżka rozglądając się. Po chwili jednak przypomniał sobie wczorajsze zdarzenia - Ku*va mać - zaklął siadając na łóżko. Rozglądnął się po pomieszczeniu celem sprawdzenia, czy nic się zbytnio nie zmieniło względem tego, co widział wczoraj. Wszak truciciel był na wolności.
Właściciel
zupełnie inny pokój, przestronny, ciepły, wypełniony zdobionymi elficko meblami, coś kazało ci wyjść...
Konto usunięte
- Ku*va - rozejrzał się za swoim ekwipunkiem i ubraniem.
Konto usunięte
Ubrał się więc i wyszedł wziąwszy miecz swój uprzednio z pokoju zastanawiając się co w zasadzie się odwaliło dnia wczorajszego.
Właściciel
Szedłeś więc za instynktem, zszedłeś na dół, widziałeś nietypowego jegomościa, który był tak ubrany by nie było widać ni skrawka jego ciała, który udał się do przejścia do drugiego budynku.
Konto usunięte
Nie zaczął biec aczkolwiek zaczął podążać za tajemniczą postacią.