Właścicielka
- Pora spełnić syrenkowe sny,
Na tę chwilę wyście ludzie, raz, dwa, trzy!
Limpio przestał chichotać i spojrzał na was.
- O lel, rzeczywiście zadziałało.
Elguś zmarszczył brwi, patrząc w dół, tam, gdzie powinien być jego ogon.
Właścicielka
Widział siebie nagusieńkiego z nogami.
Zaśmiał się radośnie. - Popatrz Tabai! Mam nóżki! - zerknął na przyjaciela, widocznie zadowolony.
Właścicielka
Tabai się schował pod wodą, ale nie na długo.
- Cieszę się, ale mam poczucie, że powinienem się w coś ubrać.
- Ja tak samo... Tylko w co? - chłopiec rozejrzał się dookoła.
Za pomocą magii przeniósł się na brzeg.
-Nie znoszę wody... John. Sprawdź czy tam coś żyje, dobrze? - Znów stał tak chwilę. - Dziękuję Ci John.
Wrzucił słoik do wody.
Właścicielka
Słoik sobie pływał, ale potem zniknął pod wodą.
- Nie mam pomysłu. Idę czegoś poszukać. - Tabai wysunął się z wody, calkiem miłym dla oka gestem otrząsnął włosy z wody i poszedł w zarośla.
Opuścił ciało jako dusza i ruszył to sprawdzić.
Elguś natomiast schował się w wodzie, machając nóżkami. Ostatecznie jednak podreptal za nim. Jednakże on otrzepał się z wody niczym mokry pies. Ze śmiechem pobiegł w zarośla, chcąc dogonić Tabai'ego.
Właścicielka
Zobaczył Tabaia niedaleko, jak ten właśnie wstawał. Chyba się wyłożył. Elguś mógł popaczeć na swego nieporadneho towarzysza.
- Trudno się do teho przyzwyczaić.
Właścicielka
I dostrzegł, że słoik lezał na dnie jeziora i właśnie oglądały go dwie syreny.
Szybko wrócił do ciała i przeniósł słoik tutaj.
-Syreny, John? Dawno takich nie spotkałem. Może jedną zjemy?
Wbiegł gdzieś w krzaki, szukając jakiegoś kija na włócznie.
Zaśmiał się cicho, zasłaniając buzię, by to ukryć. - No cóż, ją jeszcze nie zaliczyłem gleby~ - odparł dumny.
Właścicielka
//jak ty niby wziąłeś ten sloik z dna?
- Nie myślałem, że pierwszą osobą którą przypadkiem dostrzegę całkiem nago będziesz ty. - parsknął Tabai.
//Za pomocą magii. Piszę "przenieść" zamiast "przeteleportować" , bo krócej. //
- Pff... - schował się za krzakiem, rumieniąc się nagle. - A to jakieś życiowe osiągnięcie czy jak?
Właścicielka
//doprawdy?
Kijów nie było.
Właścicielka
//Kijów nie było i Lwów nie było, hehe
- Osiągnięcie zdobyte, przestaleś się ze mnie śmiać.
Parsknal cicho. - Jacie, jacie. Szukajmy czegoś, nie mam ochoty paradować wszędzie nago. - pokazał mu język. - Nie będziesz mógł się patrzeć~
Jeżeli były drzewa, to zrobił mroczne ostrze i odrąbał nim jakąś mocną gałąź.
Właścicielka
Drzew też nie było.
Tabai podniósł się.
- A co jeśli znajdziemy sukienkę?
-Wiem podstęp!
Zbliżył się do wody i zaczął w niej brodzić. Nie wiedział jakie są te Syreny ale w jego stronach by to podziałało.
- To ty ją założysz. - burknal w odpowiedzi. - N-nie licz na to, że ja ją założę. - mruknął, odwracając głowę.
Właścicielka
- Dobrze. - Tabai zniknął znów w zaroślach.
Toledo poszedł za nim, rozglądając się po lesie z zaciekawieniem i z zafascynowaniem.
Właścicielka
//oni nie są jeszcze w lesie, tylko w szuwarach
Odnalazł kamienie.
Tabai dostrzegł w końcu kosz z ubraniami. Pachnialy świeżością.
//dobrze, dobrze
ogólnie teraz zauważyłam, że napisałam Toledo zamiast Elgin TcT
Chłopak podszedł do niego i zaczął przegrzebywać kosz, w poszukiwaniu jakichś ciekawych ubrań.
Właścicielka
Tabai założył na siebie sweter w renifery i już się lepiej czuł. Elguś odnalazł za to spodenki i bieliznę, chyba w jego rozmiarze.
Zaczął rzucać nimi w wodę. Starał się trafić jakąś syrenę.
A więc założył to na siebie, parę razy niemal się wywracając. Odgarnął włoski z twarzy i założył je za uszy, przekrzywiając nieco głowę. - Ładne reniferki~ - skomentował.
Właścicielka
Trafił kaczkę. Chyba się obraziła.
Tabai dalej szukał i znalazł podobne ciuchy co Elguś. Na dodatek koszulkę w cukierki.
Właścicielka
Skończyły mu się kamienie.
Inaczej. Strzelił w jedną z nich słabą kulą mroku. Tak aby zaczepić.
Białowłosy rozpromienił się natychmiast i sprawdził czy to jego rozmiar. Najwidoczniej spodobała mu się ta koszulka.
Właścicielka
Trafił w podobnej wielkości rybę, która zdechła wyplynęła na powierzchnię.
Była w sam raz. Tabai próbował tymczasem przyzwyczaić się do chodzenia.
Inaczej. Zrobił sobie rękę z magii mroku i próbował chwycić jedną syrenę.
Właścicielka
Chwycil jedną, obsypała go wyzwiskami.
Elguś obserwował go z rozbawieniem. - Już idziemy~? Tyle rzeczy musimy zobaczyć!
Właścicielka
- Ojej, Elguś, nie tak szybko. Ja nie umiem.... - znów się wyłożył.
Podszedł do niego, by pomóc mu wstać. Sam lekko się chwiał, ale na to nie patrzył.
Właścicielka
- SPIEEEEEEE....
- Jak ty to robisz, Elguś?
Wzruszył ramionami, podając mu dłoń. - Tak jakoś. Chyba mam to we krwi. - parsknął.
-Czemuż od razu tak agresywnie? Ja jestem Gilles de Rais. To mój kolega John. Przywitaj się. - Po paru sekundach rzekł. - Przepraszam za niego. Jest taki nieśmiały. Może się dogadamy? Ty mi załatw jedzenie, a ja cię zjem przy następnej okazji, zgoda?
Właścicielka
- A może ty tak naprawdę jesteś człowiekiem?
- Spieprzaj dziadygo zanim dam cię na pastwę piranii.
-Nie chcesz dobić targu?
Zniszczył od środka jej serce.