Właściciel
Czyli rogi, futro i mięso. Do miasta wróciłeś bez większych trudności.
Teraz pora czekać na resztę.
Właściciel
Zjawili się niemalże w tym samym czasie, gdy już dobrych kilka minut stałeś na tym mrozie.
Drollo miał wiele futerek i mięsa małych zwierząt, choć nie znaczy to, że mało zarobi, bowiem lisy, kuny, gronostaje, zające i rysie były tutaj sporo warte.
Grollo zaś się nie pie**olił w tańcu tak jak jego towarzysz, ale zamiast tego przyniósł całe naręcze wilczych skór i okazałe poroże jelenia.
-Nieźle wam poszło, panowie.
Właściciel
- To sprzedajemy i widzimy się tu za kwadrans? - zasugerował Drollo.
-Oczywiście.
Ruszył do sprzedawców.
Właściciel
Gdy zastanawiałeś się, gdzie będzie można opchnąć to jak najszybciej lub z jak największym zyskiem, a najlepiej oba na raz, zobaczyłeś Grollo, który podbiegł do Ciebie wyraźnie zaaferowany, do tego ze swymi zdobyczami, których nie spieniężył.
- Choć no szybko! - powiedział i bez oglądania się na Ciebie lub Twoją odpowiedź pobiegł w kierunku murów.
Właściciel
Bez problemu wspiąłeś się na mury, aby tam dostrzec walkę w tundze. To, co początkowo wziąłeś za utarczkę kilku łowieckich grup lub patroli, zaraz przerodziło się w otwartą bitwę, gdy z tundry zaczęły wysypywać się coraz to większe zastępy Nordów oraz wycofujących się przed nimi najemników i żołnierzy z herbami poszczególnych miast na tarczach, hełmach i pancerzach. Jednakże stąd dostrzegłeś, że to nie jest główne starcie - Bitwa trwała w innym miejscu, bo o ile tutaj walczyło może i łącznie nieco ponad stu wojowników, to dalej, na otwartym polu, czoła stawiały sobie dwie armie, z czego każda liczyła kilka tysięcy bitnego żołnierza, zwłaszcza że jedna ze stron miała wsparcie nie tylko najemników, ale i Krasnoludów - kuszników, pikinierów, ciężkozbrojnych piechurów i operatorów katapult oraz balist, zaś druga - dzikie zwierzęta jak niedźwiedzie i wilki, Lodowe Olbrzymy i monstra, które widziałeś po raz pierwszy na oczy - wielkie, włochate, o długich kłach i nosach... Chociaż nie, dawno temu, jeszcze w Dolinie Lodowego Wichru, podczas kartkowania księgi traktującej o bestiach całego Karak'Akes spotkałeś się już z czymś takim... Chyba mówili na to Mamuty...
Przypatrzył się właśnie Mamutom.
-Wspaniałe okazy, jego zabójstwo w pełni uzupełni moją kolekcję zabitych stworzeń.
Właściciel
- Ty teraz o polowaniu myślisz, jak oni się tam napi**dalają? - spytał Drollo, który właśnie dołączył.
-Taki zawód. A to jest kawał niezłej bestii.
Właściciel
- To może się zaciągnij? Na pewno nie mieliby nic przeciwko, jakbyś wziął dla siebie coś z truchła zabitego Mamuta.
Najpierw trzeba go zabić, a kusza i młot to za mało.
Właściciel
- Ja się chyba zaciągnę. - mruknął Drollo, gdy milczenie się przedłużało.
- Ku*wa, to chyba i ja. - powiedział Grollo, a obaj spojrzeli w niemalże tym samym momencie na Ciebie.
-Dobra, dołącze do waszej dwójki.
Właściciel
- No i zajebiście. - skomentował Drollo, wracając do oglądania bitwy, co zrobił także drugi z brodaczy.
Właściciel
Cóż, jak na razie była wyrównana, poniekąd dzięki wsparciu Krasnoludów, ale Mamuty z każdą chwilą coraz bardziej zbliżają się do ich linii, aby zniszczyć katapulty, balisty i skorpiony, jakie to wyprodukowali brodaci wojowie oraz które to obsługują.
W tundze sytuacja wyglądała znacznie gorzej, niedobitki wycofały się do miast, a wojska Nordów zmierzają na pomoc swoim kompanom walczącym nieopodal.
-Jak myślicie, warto byłoby się teraz do nich przyłączyć?
Właściciel
- Jak przepie**olą? Albo po to, żeby zginąć od razu? Po kiego? - zadał serię pytań Drollo.
- Ja tam się zgadzam. - odparł drugi brodacz.
Pociągnął łyk z manierki, a następnie dał ją Drollo.
-Napij się i uspokój. Może być tylko gorzej, a z nerwami szkodzisz bardziej sobie, niż komukolwiek innemu.
Właściciel
Każda okazja, żeby sobie chlapnąć, była dobra, więc tak zrobił i pociągnął solidnego łyka, oddając Ci opróżnioną do połowy manierkę.
Podał ją drugiemu krasnoludowi.
Właściciel
Do Twych rąk wróciła już prawie całkiem pusta.
Nie szkodzi, ważne że wypili.
-A więc, jak liczycie nasze szanse w boju?
Właściciel
- W tej bitwie czy całej wojnie?
- Nie pie**ol, Drollo. Dopóki my nie dołączymy to przejebią, dopiero potem mają szanse.
-Nasze szanse, nie ich. Koniec końców fajnie jest się bić, jednakże jeszcze lepiej wrócić z boju.
Właściciel
- Aaa, że nasze w sensie naszej trójki, a nie Dekapolis? Jak nic dużego na nas nie wpie**olą i będziemy się w miarę na uboczu i razem trzymać to damy radę.
-Czyli lepiej, żebyśmy bronili miasta. Na otwartej przestrzeni widzicie, co się panoszy.
Właściciel
- Tym, co wyjdą poza mury więcej płacą, a i pewnie jakieś fanty się trafią.
-Zapłacą każdemu, jeżeli tamci zginą, a reszta nie ucieknie.
Właściciel
Zauważyłeś, że podczas Waszej rozmowy obie strony odstąpiły i zaczęły się wycofywać - bandyci do tundry i nad jeziora, a najemnicy i żołnierze do miast, zostawiając za sobą setki trupów, w tym jednego Mamuta.
No cóż, jeden konflikt załatwiony, ale nadal troszkę za szybko.
Właściciel
Jedna bitwa, wojna trwa w najlepsze, ku uciesze takich jak Wy.
-No to jak, idziemy się napić?
Właściciel
Nie mieli nic przeciwko, w końcu każdy miał za co, więc po chwili wmaszerowaliście do karczmy.
No i tam pora zamówić sobie po piwie.
Właściciel
Dwie sztuki złota, który każdy musiał na nie przeznaczyć, były właściwie niczym.
- Hej, no właśnie... Tak się zastanawiam: Kto w ogóle wygrał nasz konkurs? - spytał Grollo.
-Nie zdążyłem sprzedać, bo zostałem wezwany na mury. Jeżeli któryś z was już sprzedał całość, to nie informujcie nas. O wynikach powiemy, jak już wszyscy wszystko sprzedamy.
Właściciel
Drollo i Grollo spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- No to wychodzi na to, że powinieneś ruszyć dupsko, bo tylko Ty nam zostałeś...
-Świetnie, dzięki za wszystko Grollo.
Dopił piwo i ruszył, by sprzedać swój towar.
Właściciel
Mimo szalejącej wojny, handel wciąż kwitł, więc dość szybko spieniężyłeś swoje łupy, otrzymując za nie łącznie osiemdziesiąt pięć sztuk złota.
Za wszystko? Łącznie z Yeti? Cholera, mało. Wrócił do karczmy.
-Wy pierwsi.
Właściciel
Cóż, Yeti było pod dostatkiem, przyczynili się do tego w równym stopniu Twoi kompani, co Ty wcześniej...
Niemniej, po powrocie Drollo wyłożył na stół osiemdziesiąt trzy monety (wygrałby, gdyby nie wydał trzech sztuk na kufel piwa), a po nim Grollo, choć on zaprezentował pełne sto dwadzieścia złotych krążków.
Właściciel
- Na to wychodzi... Czyli pijemy za kasę Waszej dwójki czy tylko Drolla?
Parsknął śmiechem.
-Nie no, my stawiamy.