Właściciel
Podszedł do karczmarza i uśmiechnął się, a nie bez przyczyny, bo po jakimś czasie na stoliku pojawiły się trzy kufle piwa, litr wódki oraz pieczeń z renifera z grzybami w sosie własnym, rzecz jasna na łebka, co dawało trzy pieczenie, tyle samo litrów wódki i dziewięć kufli.
- Czterdzieści pięć złota, panowie. - powiedział karczmarz, stając nad Wami.
Cóż, podróż była niezbyt wygodna, ale chociaż niezbyt długa, chwalić szkutników i szybkie okręty Krzyżowców, a także dobre wiatry i prądy! Niemniej, powoli zaczęliście przeprowadzać desant szalupami na wybrzeżu, które od Dekapolis dzieliło około czterdzieści kilometrów. Cóż, gdybyś zakwaterował się na jakiejś mniejsze jednostce, to popłynąłbyś pewnie od razu, rzekami i jeziorami, do jednego z miast przy jeziorach, ale tak to musisz czekać na swoją kolej. Grunt, że już zaczęli budować port oraz kwatery, może nie spędzisz tej nocy w zimnie. A jeśli nawet, to od czego ma się Sukkuba? Grunt, że miałeś to szczęście, że mogłeś spokojnie nosić tatuaż obandażowany, w końcu przejechanie po skórze liną było bardziej niż wystarczającym powodem dla tego zabiegu.
Kranolud
-Ja pierwszy stawiam.
Wyciągnął tyle złota i zapłacił.
Perun Ward
Niech żyje "przypadek", chociaż uszkodził lekko szatę w tym miejscu. Miał też tę zaletę, że po prostu poprosił o bandaż i sam się zajął tym opatrunkiem tłumacząc się, że najbardziej ufa swoim dłoniom. Mniejsza, jak na razie stworzył małą kulę ognia, a przynajmniej spróbował ją stworzyć, by się trochę ogrzać.
Właściciel
//Ten uczuć, kiedy jedną postać szanujesz, więc dajesz jej imię i nazwisko, a drugą gardzisz ze względu na rasę tak, że nawet nie piszesz jej poprawnie :V//
Gdy rachunek został uregulowany, zaczęło się jedzenie i picie, jak mogłeś się domyślić i, oczywiście, wziąć w tym udział.
Poszło sprawnie, choć wezwanie Sukkuba, aby Cię rozgrzał, również kusiło, chociaż w tej sytuacji rozsądek przeważył na szali. Niemniej, pora zabrać swój dobytek i zapakować się w końcu do szalupy.
//Heh
Kranolud
A miał nie brać? Oczywiście, że brał!
Perun Ward
A więc zabrał swoje rzeczy i ruszył do szalupy.
Właściciel
Piwo i posiłki załatwiliście dość szybko, bo to przy wódce był problem, była to jedna z lepszych tej rodzimej produkcji, a więc Krasnoludom zebrało się na nostalgię, wspominki i dysputy o religii, polityce i innych pierdołach, wzbogacane walnięciem pięścią o stół, kolejną kolejką lub salwą rubasznego śmiechu.
Podróż była uciążliwa ze względu na trwający odpływ oraz zimny wiatr wiejący od strony lądu, jednakże wioślarze byle jakimi chudzielcami nie byli, więc zdołali odstawić Was na brzegi i ruszyć z wiatrem z powrotem na okręt, aby odebrać kolejną partię wojska, podobnie jak dziesiątki innych, identycznych, jednostek.
Kranolud
Dołączył, chociaż nie wyjawiał niczego ze swojego życia.
Perun Ward
To będzie długi proces.
Właściciel
I tak też trwała Wasza pijacka epopeja, która skończyła się... Cóż, w sumie nie wiesz, jak, bo nic nie pamiętasz. Obudziłeś się rankiem w swoim łóżku na ostrym kacu.
Tak samo jak budowa portu, obozu, przekształcenie ich w bazę oraz marsz na Dekapolis...
Kranolud
-Niech to ziemniaczany strażnik nieba trzaśnie, ja pie**olę...
Perun Ward
Początki bywają ciężkie.
Właściciel
No cóż, tako to już krasnoludzka rutyna.
Jak zawsze. Może wypadałoby pomóc, choćby w tak prozaicznej czynności jak rozbijanie namiotów?
Kranolud
A wieczorem znów będą pić. Sprawdził swoją twarz w poszukiwaniu kolejnego żartu tych dwóch.
Perun Ward
Pomógł w tym, ale tylko magom i wyższych rangą żołnierzom.
Właściciel
Mieli nauczkę i nie odważyli się na to, zwłaszcza że to poniekąd za Twoje pieniądze mogliście urządzić sobie taką libację.
Dzięki temu, nim zapadła przedwczesna noc, mogłeś udać się na spoczynek w owym namiocie, choć inni wciąż zawzięcie pracowali.
Kranolud
No i dobrze, odwrócił się z brzucha na plecy.
Perun Ward
Pomógł jeszcze konnicy, jeżeli taka była. Jeżeli nie, to łucznikom.
Właściciel
Tutaj też nic, jeśli o tym mowa.
Konnicy brak, a z łucznikami jakoś się uwinęliście akurat na mocno spóźnioną kolację.
Kranolud
Po prostu chciał przeleżeć ten dzień.
Perun Ward
No i dobrze, to i do tej przysiadł.
Właściciel
Szło sprawnie, dopóki pozostałe Krasnoludy nie zaczęły dobijać Ci się do drzwi.
Zjadłeś ją szybko i obudziłeś się nazajutrz rano, gdzie już od świtu trwała praca nad rozbudową portu i obozu. Zauważyłeś też powrót okrętów, które zawiozły część wojsk bezpośrednio do Dekapolis oraz nieco spośród tych żołnierzy i Magów, którzy z jakiegoś powodu wrócili...
Kranolud
Ruszył im otworzyć.
Perun Ward
Warto to mieć na uwadze, a najlepiej się pilnować.
Właściciel
Wtoczyli się, rzecz jasna równie zalani jak Ty, aby paść na łóżka i spróbować zasnąć, żeby kac-morderca bez serca przestał męczyć.
Albo też pomóc lub pogadać z tymi, którzy wrócili.
Kranolud
A on natomiast ruszył otworzyć okno, by wetrzeć w głowę śnieg.
Perun Ward
Był przecież w okolicy, a sam do nich podchodzić nie będzie.
Właściciel
Oni też na to nie mieli ochoty, bo rozmawiali z innymi, którzy raczyli się pofatygować.
Pomogło, nawet bardzo, choć nie na długo, musisz po prostu wytrzeźwieć.
Kranolud
Na to chyba będzie dobry sen.
Perun Ward
No cóż, to inaczej. Jak tam mroźne pustkowie, które go otaczało?
Właściciel
Chyba tak.
Nie takie pustkowie, ledwie kilkadziesiąt metrów dalej mieliście tundrę, na skraju której już trwały prace, których efektem było drewno przeznaczone do budowy i modernizacji portu oraz obozu.
Kranolud
A więc poszedł spać.
Perun Ward
Niech robią, on sam nie jest drwalem.
Właściciel
Obudziłeś się wieczorem, zauważyłeś że Drolla nigdzie nie było, a Grollo spał nieopodal.
Ale, jak widać w obozie, oficerowie zbierają żołnierzy i Magów do ochrony tamtych ochotników, w końcu przybyliście tu wojować z Nordami, a tundra to niemalże ich naturalne terytorium, poza tym nawet bez dzikich barbarzyńców pełno tam wilków, dzików, niedźwiedzi, Yeti i innych potworów.
-Te, Grollo.
A więc się zgłosił na ochotnika.
Właściciel
- Heee? - spytał zaspany, przebudzając się i otwierając oczy, które zaczął przecierać palcami. - Czego...?
Ruszyłeś tam z resztą w postaci trzech Magów i dwudziestu piechurów, którzy podzielili się na małe grupki w postaci pięciu wojowników i jednego adepta sztuk tajemnych na jedną, aby skuteczniej wypatrywać oczy na większym obszarze.
-Gdzie do cholery jest Drollo?
Perun Ward
Kojarzył któregoś z nich z widzenia?
Właściciel
- Do ku*wy, dopiero się obudziłem, skąd mam niby wiedzieć?
Piechurów nie, ale za to dwóch Magów - owszem. A mianowicie z każdym balowałeś w karczmie w Argencie, dzięki Tobie również wypili więcej za mniejszą cenę.
Ja pie**olę, zaginął w akcji.
Perun Ward
Później to wykorzysta.
Właściciel
Jeśli nie zginiecie na służbie to może i tak.
Raczej nie zawędrował daleko, pewnie jest w obrębie miasta, a może nawet i w tej samej karczmie co Wy, z tym że na dole?
Perun
To się nazywa optymizm.
Kran
Po cholerę? Kij z nim, jak jego głowa?
Właściciel
Jesteś już sprawny, a przynajmniej na tyle, żeby się stąd wywlec i coś ze sobą zrobić.
Optymizm optymizmem, ale wycie wilków w okolicy i jakieś podejrzane szelesty w tundrze słychać... O ile jednak to pierwsze zagrożenie można zbagatelizować, to problem jest z tymi drugim, gdyż spomiędzy drzew wybiegło na Was pięć Yeti, które zgładziły kilku robotników. Chwilę później kolejny padł trupem dzięki szybkiej interwencji żołnierza uzbrojonego w kuszę i Maga Ognia.
Kran
A co można zrobić, oprócz spie**olenia z tego spie**olenia?
Perun
Wycelował laską w pozostałe i wymamrotał zaklęcie, by magią elektryczności uszkodzić najważniejsze organy Yeti, czyli serce, wątrobę i mózg.
Właściciel
Bardziej się spie**olić, na przykład napi**dolić, ale to niezbyt dobry pomysł... Niemniej, na dole zastałeś Grolla, Drolla, a także wszystkich innych bywalców karczmy, jej obsługę oraz wielu mieszkańców miasta z zewnątrz, którzy stłoczyli się wokół trzech zestawionych razem stolików, gdzie zasiadali dwaj ludzie i Krasnolud. Sądząc po insygniach Dekapolis na pancerzach i tarczach tych pierwszych oraz symboli Klanu Pieniącego się Kufla u ostatniego, z pewnością są tu oni w celu przeprowadzenia jakiejś rekrutacji, na co mogą wskazywać też różne papiery, atrament i pióra porozstawiane na stolikach.
Rzucone przez Ciebie zaklęcie było dość potężne, a więc spełniło swoje zadanie: Niczym łańcuch, piorun łączył kolejne potwory śmiertelną wiązką, aby po zabiciu ostatniego zniknąć. Cóż, gdybyś potraktował choćby jednego Yeti takim zaklęciem, ale obszarowo, żeby zniszczyć całe jego ciało, najpewniej byłbyś już dawno martwy, a tak udało Ci się precyzyjnie zniszczyć kilka narządów wewnętrznych i zakończyć ten atak... Oczywiście, wszyscy, którzy byli świadkami tego wydarzenia, przed wróceniem do pracy czy stróżowania skomentowali ten pokaz wiwatami, brawami lub poklepywaniem po plecach.
Kran
-Oho, w końcu.
Perun
Chociaż chciał początkowo dać im znać, że nie jest ich przyjacielem i mają go traktować z wyższością, to stłumił u siebie ten odruch i podziękował za wiwaty i również okazał radość. Nastepnie jednak wrócił do swoich zajęć.
Właściciel
Udało Ci się to rzec, ale bynajmniej nikt nie zwrócił na ten wiekopomny wyczyn uwagi, wszyscy byli bardziej zajęci werbownikami, tudzież wywołanych przez wszystkich tumult zagłuszył Twoje słowa.
Cóż, jeszcze trochę Ci brakuje, żeby być ponad nimi, zabicie kilku Yeti i seks z Sukkubem nie dają Ci automatycznie pozycji Arcymaga, a szkoda... W sumie dobrze, lepiej być w miarę lubianym, niż być postrzeganym jako nadęty buc, któremu nie każdy będzie mieć ochotę przyjść z pomocą w ogniu bitwy. Poza tym łapy zaczęły Ci grabieć od tego mrozu, ale jest okazja się rozruszać, bowiem jeden ze stojących nieopodal żołnierzy doniósł Ci, że widzi jakiś ruch na pobliskim wzgórzu...
Kran
Nic dziwnego, zbliżył się do swoich.
Perun
Kiwnął głową w rozmyśleniu i sprawdził tamten kierunek, przy okazji szykując pocisk ogłuszający z magii elektryczności. W razie czego wyśle go w niebo, jeżeli nie będzie to realne zagrożenie.
Właściciel
Stali z tyłu, więc nie było to trudne. Widać, że albo zastanawiali się nad wstąpieniem do kolejki, albo czekali, aż nieco się przerzedzi, żeby nie czekać mamuci rok na dobrnięcie do stolika w celu zaciągnięcia się, warto byłoby dołączyć zanim ta wojna się skończy, prawda?
Był to skraj tundry pokryty grubą warstwą śniegu, więc jeśli coś się tam czaiło, to właśnie pod nim: Żeby określić, co to w ogóle jest, wypadałoby jakoś to wypłoszyć lub pozbyć się przeszkody w postaci puchowej zaspy.
Kran
-Wiecie, zawsze można poczekać. Nikt nie wpuści nas przed siebie, bo mamy większe możliwości bojowe.
Perun
Posłał więc tam pocisk z magii elektryczności.
Właściciel
//Jak silny ten pocisk? Tak, to ma znacznie, serio.//
Pokiwali głowami, uznając to za wcale nie tak głupi pomysł, i zamówili piwo oraz coś do zjedzenia, żeby przeczekać kolejki.
Perun
Niezbyt silny, ma on rozsypać śnieg, ale nie zabić. I mówimy tutaj w porównaniu do człowieka.
Kran
Też zamówił, bo i po co czekać?
Właściciel
Po pozbyciu się śniegu ujrzałeś okrytego szczelnie skórami i futrami zwierząt, Norda, który od razu po zdemaskowaniu zrzucił je z siebie i pobiegł pędem w kierunku tundry, gnany przez bełty i strzały wystrzelone przez tych kilku żołnierzy uzbrojonych w broń dystansową w postaci kusz i łuków.
Byłeś lżejszy o te kilkanaście sztuk złota, jak zresztą zawsze, ale otrzymałeś spory kufel piwa i solidny posiłek, identyczny jak w wypadku Twoich brodatych towarzyszy, którzy zabrali się za swoje, popijając je od czasu do czasu piwem. Tymczasem kolejka zmniejszyła się o kilka osób.
Perun
-Przynajmniej wiemy, że jesteśmy obserwowani.
Kran
Mało, dlatego zabrał się za posiłek.
Właściciel
- I raczej nic dobrego z tego nie wyniknie. - mruknął jeden ze stojących obok żołnierzy, a później zaklął siarczyście, gdy szpiegujący Was Nord skrył się pośród gęsto rosnących drzew tundry, skąd najpewniej od razu pogna do swoich...
Skończyliście go mniej więcej w tym samym czasie, a po przełknięciu ostatniego kęsa zauważyłeś, że kolejka jest już o wiele, wiele krótsza, bo liczy ledwie trzy osoby.
Perun
-Czyli musimy być gotowi.
Sprawdził stan kuli umiejscowionej na swojej lasce. Jak tam z jej poziomem magii?
Kran
-Teraz możemy się tam ustawić.
Właściciel
Masz jej jeszcze pod dostatkiem, w końcu jedyne wykorzystane przez Ciebie dziś czary były dość słabe, mimo destrukcyjnego efektu, o czym przypominają wciąż stygnące na śniegu nieopodal truchła Yeti.
Drollo i Grollo niechętnie zwlekli się z krzeseł, ale przystali na Twoją propozycję i ustawili się w kolejce za Tobą. Gdy ostatni człowiek odszedł, a werbownik krzyknął "Następny!," nadeszła Twoja kolej.
- Imię, nazwisko, wiek, predyspozycje i doświadczenie? - spytał Cię człowiek piastujący stanowisko rekrutera, przyglądając Ci się znad gęsiego pióra i kałamarza pełnego atramentu, za których pomocą zapisywał dane poszczególnych rekrutów na osobnych kartkach papieru.
Perun Ward
I dobrze, bo to się z pewnością przyda.
Folgar Hunderias
-Folgar Hunderias, 50 lat, najemnik i łowca potworów, walka bronią dwuręczną, tropienie, polowanie, strzelanie z kuszy, znajomość kowalstwa i planowania oblężeń.
Właściciel
- Z tymi oblężeniami to nam się zbytnio nie przydasz, chyba że wiesz też jak je odpierać, bo prędzej to Nordowie zaczną oblegać nas, niż my ich, w końcu nie mają żadnych miast... Reszta przejdzie. Pytanie końcowe: Jakie są Twoje relacje z Nordami?
Jak najbardziej.
//Przewijać o te kilka dni, aż obóz i port będą gotowe, żebym mógł ruszyć z właściwą fabułą?//
Folgar Hunderias
-To wy płacicie, więc?
Perun Ward
//Tak///
Właściciel
- Wolę mieć pewność, że w środku bitwy nie zmienisz stron razem z informacjami, które posiadasz, więc odpowiadaj na to pytanie, bo to ono dzieli Cię od akceptacji wniosku, jasne?
Godnym podziwu było to, że w ledwie pięć dni zdołaliście zrobić tak wiele: W pełni sprawny port, przy którym mogły cumować nawet małe i średnie jednostki handlowe, wyposażony w żurawie towarowe, magazyny, siedzibę władz portowych, liczne doki i tym podobne, a także obozowisko otoczone palisadą, fosą, wałem ziemnym, ostrokołem i wilczymi dołami pełnymi kolców... Cóż, wiele wskazuje na to, że możecie ruszać na pomoc Dekapolis, ale najwidoczniej zostaliście uprzedzeni przez Nordów, gdy podczas spożywania śniadania zagrały ich rogi bojowe i kotły, a w obozie ogłoszono alarm i przygotowanie do bitwy.
Folgar Hunderias
-Jestem najemnikiem, robię dla was tak długo, jak mi płacicie. A Nordy nie noszą przy sobie sakiewek ze złotem, prawda?
Perun Ward
Ruszył, by pochwycić swoją laskę maga i poprawić kapelusz. Udał się do reszty magów.
-Drogie państwo, w dzisiejszym jadłospisie oferujemy przypalonego Norda.