//Ha! Gej!
Abby, pls. Jakby były psy grające w pokera to byłoby fajnie, ale koty?//
Szukał dalej, gdzieś musi przecież być.
Właścicielka
W końcu usłyszał znajome wycie.
Udał się w kierunku jego źródła.
//Życzenie to życzenie. Nawet jakby mógł to by się w kobietę zamienił jakby ktoś chciał. //
Wypił.
-Nie ma stąd jakiejś ucieczki, bądź jakiejś roboty?
//Jeżeli chcesz gejów,to odwiedź Jezior Likke.
//Odwiedzę, a przy okazji wyrżnę ich w pień.//
Właścicielka
Mird właśnie grał w karty i najwyraźniej wygrał zarzuconą na stół kupę psiego żarcia.
- Zależy jakiej roboty szukasz.
-Jakieś gdzie trzeba coś zabić.
Właścicielka
- To chyba nie jest zadanie dla ciebie. Mamy od tego Akutę i tego gościa, co godzinę temu cię stąd wyniósł.
Nie spodziewał się, że jego wilk potrafi grać w karty, ale skoro potrafi, to niech gra, nie będzie mu przeszkadzać, a jedynie poobserwuje rozgrywkę.
Właścicielka
Zaczęło się robić ciekawie, gdy dosiadła się do niego suczka i oparła głowę o jego ramię. Chociaż nie, jedynie zajrzała mu w karty i chyba poszła nakablować bullterrierowi po przeciwnej stronie stołu.
No, to będzie ciekawe. Czekał.
-Co to za miejsce? I czemu tutaj wilk po przepołowieniu normalnie ucieka?
Właścicielka
Mird wyszczerzył zęby, na moment przetasował wachlarz i okazało się, że ma inne karty. Bullterier rzucił karty na stół, ale Mird go przebił i wygrał. Znów zawył, a tuż po tym zauważył Walona. Zrobił minę niewiniątka.
Właścicielka
- Tutaj wiele zwierząt ma podobne albo jeszcze dziwniejsze zdolności. To świat pełen niemożliwego.
Właścicielka
- Jakbym wiedział, to bym ci nie powiedział.
-Jest ktoś, kto coś wie o tym?
Właścicielka
- Pewnie jakiś durny czarodziej. Nie mam pojęcia.
Właścicielka
//po co pytasz o to samo ?
//Wtedy w mojej głowie, to były dwa zupełnie inne pytania. //
-No nic. Jakie jest to życzenie?
Dopił.
Właścicielka
- Rzygnij tęczą! - zawołał ktoś z tyłu.
Zignorował to i wyczekiwał.
Właścicielka
- Dobra, spadaj, wymyślę coś następnym razem. - odparł w końcu kelner.
Pożegnał się, rzucił mściwy wzrok osobie, która powiedziała o tej tęczy i ruszył w stronę lasu.
Właścicielka
Był to barman. Wyszedł na zewnątrz i został otoczony przez kotolisy.
Chciał je odpędzić, w ostateczności zabiłby je mieczem. Chyba że prędzej by sobie poszły.
- Zadowolony? - rzucił w kierunku wilka.
Właścicielka
Każdy go ugryzł i sobie poszedł.
Wzruszył łapami. Wziął worek z nagrodą w zęby i podszedł do Walona.
Strzelił w jednego z nich niewielką kulą światła i wyszedł.
- Dobry Mird. - rzekł i pogłaskał go, a później podrapał za uchem, a następnie wrócił do baru.
Właścicielka
Obaj wrócili.
Kula nie trafiła, a on z rozpędu poszedł w złą stronę.
On zasiadł przy barze, zaś Mird niech robi co chce.
No to poszedł dalej w stronę wyjścia.
Właścicielka
Mird zaczął zajadać nagrodę.
- Gdzie był?
Zmiana tematu
//Kto zadał to pytanie?//
Właścicielka
Patuś
Elgin i Tabai wydostali się z zarośli i dotarli w okolice wieżowca zachodniego. Do Elgusia z zaciekawieniem podeszło kilka kotolisów.
- Nie zgadniesz: Skubany grał w pokera. I wygrał.
Chłopiec przykląkł przy nich i ostrożnie wyciągnął do nich rękę.
Właścicielka
- Chyba coś brałeś tam na zewnątrz. - skwitował Gabriel.
Obwąchały ją, a jeden nawet polizał ową rączkę Elgusiową.
Uśmiechnął się pogodnie. - Jakie one śliczne... - mruknął cichutko, starając się jednego z nich pogłaskać.
Właścicielka
Wszytskie chciały być pogłaskane.
- Kotolisy takie są. Przymilne i urocze.
Elguś starał się każdego kotoliska obdarzyć czułością.
- No mówiłem przecież, że nie uwierzysz.
Właścicielka
- W kasynie obok wszystko jest możliwe - rzucił kelner, a Gabriel spojrzał na niego z niedowierzaniem. - Sam się zastanawiam, jak psy utrzymują karty w ręku.
- Zamęczysz się. Elguś, będziemy tędy wracali, spokojnie.
- Ten świat człowieka codziennie zaskakuje.
- To będziesz mnie niósł~ - zaśmiał się. - A co jedzą kotoliski? Może bym im coś kupił!
Właścicielka
- A co wygrał? - zainteresował się kelner.
- Zazwyczaj same znajdują sobie jedzonko. Nie zawsze jedzą to co im zaoferujesz. A zazwyczaj jedzą wszystko.