Właściciel
Wyszedłeś i zobaczyłeś jeszcze jak Elfka przewraca oczyma, bo nie miała za bardzo jak odejść, gdy była przywiązana łańcuchem.
Konto usunięte
Wrócił się przypominając sobie o łańcuchu i podał jej klucz.
Właściciel
Już na Twoich oczach pozbyła się za jego pomocą obroży i łańcucha.
Konto usunięte
-Nie wychodź.
Mówiąc to sam skierował się do wyjścia, a dokładniej, na dziedziniec.
Właściciel
Grupa Goblinów-zwiadowców lub Goblinów-skrytobójców czekała już na Ciebie, gotowa do wyruszenia.
Konto usunięte
-Wszyscy są? No, to jazda.
Skierował się do bramy.
Właściciel
No i opuściliście bramę, a po niej cały fort. Wypada teraz poszukać śladów i iść ich tropem.
Konto usunięte
Skierował się na drogę, tam gdzie wcześniej byli rycerze.
Właściciel
- Ślady kopyt, jak nic, szefo. - rzekł jeden z Goblinów, Blurg Tropiciel, jak go zwali.
Konto usunięte
//"szefo" Skąd ja to znam? hehe :v//
-Idziemy za nimi, przydasz nam sie jak ślady sie skończo.
Ruszył za śladami.
Właściciel
//"Szefo" zawsze musi być.//
Skończyły się na rozwidleniu gościńca.
Konto usunięte
-No, wchodź do akcji.
Odsunął się dając miejsce Blurgowi.
Właściciel
Ten przypadł do ziemi i zaczął węszyć, niczym Was stary Ochłap, a później zaczął nawet lizać ślady. Zajęło mu to dobre dziesięć minut, ale dowiódł, że jest wart swego przezwiska.
- Tam! - rzekł i wskazał na drogę, która prowadziła do najbliższego ludzkiego osiedla, czyli małej wioski.
Konto usunięte
-Podejdźmy lasem, jak nas zobaczo to bedzie źle.
Rozejrzał się za częścią lasu, która była bliżej wioski. Wolał nie biec przez otwarte pole.
Właściciel
Jednak musicie przejść przez pole jakieś sto metrów, jednak jest ono obsiane dorodnym zbożem, więc jako rasa dość knypkowata, dacie radę się tam ukryć. W najgorszym przypadku wieśniacy uznają Was za jakąś bandę królików czy innych dzikich zwierząt.
Konto usunięte
Skierował się na pole schylając się by być niższym niż jest. Nie używał już włóczni jak laski by tak nie wystawała tylko niósł ją przy udzie.
Właściciel
I tak bezpiecznie pokonaliście pole, a po nim dotarliście do lasu.
Konto usunięte
-Głupio bedzie tera wchodzić do wiochy, poczekamy na noc.
Właściciel
Ochoczo przyznali Ci rację i rozłożyli się pod rozłożystym dębem, a jeden wyjął kości, którymi umilali sobie czas do zachodu słońca.
Natomiast do Ciebie podszedł Blurg.
- A jak my pozbyć się tych rycerzy, to może by tak napaść kiedy na tą wiochę? - spytał z nadzieją.
Konto usunięte
-Dobre główkowanie.
Pokiwał głową z podziwem.
Właściciel
Ucieszył się z pochwały, uznał ją za zgodę i wrócił do reszty Goblinów by zacząć grać w kości.
Konto usunięte
Przysiadł sobie i wyciągnął grog, zaczął pić, ale nie tyle by się upić, a bardziej by się rozgrzać.
Właściciel
Piłeś i piłeś, ale w końcu zapadł oczekiwany przez Was zmrok.
Konto usunięte
Wstał zatykając butlę.
-Czas na nos.
Czekał, aż gobliński odział się zbierze.
Właściciel
Zebrał się dość szybko, gotów do walki, głównie dlatego, że miała być skrytobójcza i bez strat.
Konto usunięte
Zaczepił włócznię na plecach i wyciągnął ząbkowany krótki miecz, ten w tej "walce" bardziej mu się przyda.
-Szybko, wchodzimy, zabijomy i grabimy. Jasne? Ciemne?
Właściciel
- Jasne, szefo! - odparli chórem.
- Jasne, jak Słońce! - dodał jeszcze Blurg.
Konto usunięte
Kiwnął głową i skierował się w stronę skraju lasu przy najpierw przyjrzeć się wiosce.
Właściciel
Było tam około tuzina chat, jeden duży spichlerz, trzy obory i dwie większe zagrody. Mieszkańców brak, z racji później pory.
Konto usunięte
-Rozdzielamy sie na połowe i idziemy od chata do chata.
Policzył ile razem ich było.
Właściciel
Jest Was siedmiu, więc jednego możecie zostawić na czatach. Albo pociąć na pół i każda grupa zabierze swoją część.
Konto usunięte
//Nawet śmiechłem.//
-Któryś chce zostać na czatach?
Właściciel
Zgłosił się jeden, akurat ten, który jako jedyny miał ze sobą łuk. Dobra decyzja, nawet będzie mógł ubezpieczać Was ogniem.
Konto usunięte
-Jak kto wyjdzie z domku i nas zauważy, a my nie zdążymy podbiec to go ukatrup.
Mając nadzieję, że wszyscy są gotowi wyszedł z lasu i schylony skierował się do ściany najbliższego budynku.
Właściciel
Dwa Gobliny poszły za Tobą i skryliście się za ścianą chaty. Druga grupa zrobiła podobnie, lecz im za osłonę posłużył spichlerz.
Konto usunięte
Skierował się przed dom wolnym krokiem trzymając się ściany, w prawej ręce miał nóż. Rozejrzał się za jakąś dziurą w ścianie lub drzwiach by zajrzeć do środka bez potrzebny wychylania się przez okno.
Właściciel
Była szpara, lecz w środku ciemno i tak nic nie zobaczysz. Jednak coś usłyszałeś, a mianowicie tętent kopyt. Więc jakiś jeździec zbliża się do wioski, i to dość szybko.
Konto usunięte
Schował się za ścianą i wyciągnął włócznię, musieli się nim szybko zająć póki nie obudzi innych. Czekał, więc na moment gdy będzie mógł w niego cisnął włócznią.
Właściciel
//To czekasz, aż będziesz mógł rzucić, czy już rzuciłeś, bo zdanie trochę dziwnie brzmi.//
Konto usunięte
//Czekam, aż będę mógł rzucić. Tam powinno być "cisnąć", nigdy więcej nie piszę odpowiedzi po kwasie. :P//
Właściciel
Do wioski wjechał młody chłopak, na oko dziesięć-dwanaście lat, na przednim wierzchowcu. To, i jego dobre szaty, może świadczyć o tym, że jest giermkiem jednego z rycerzy. Ustawił się perfekcyjnie, by rzucić w niego włócznią i zabić. Ale, z drugiej strony, po co utrupiać potencjalne źródło danych?
Konto usunięte
Upuścił włócznię i rzucił się biegiem by naskoczyć na chłopca i przywalić go do ziemi zatykając usta, oraz przykładając nóż do jego gardła, aby się nie rzucał.
Właściciel
Udało Ci się go unieruchomić, dwa towarzyszące Ci Gobliny również na niego naskoczyły, zabierając mu sakiewkę ze złotem, sztylet i zaczęły trącać włóczniami by odprowadzić go dalej, ku lasowi.
Natomiast spłoszony koń zaczął rżeć i pewnie niedługo obudzi wszystkich we wsi.
- Szefo! - krzyknął Blurg. - My iść! Mamy chłopaka!
Konto usunięte
-Na jaja ogra...
Skierował się w stronę lasu zabierając swoją włócznię.
Właściciel
Wszystkim udało się ewakuować do lasu. Z bezpiecznej odległości mogliście zauważyć jak ludzie wybiegają ze swoich chat i starają się uspokoić konia.
Tymczasem młody chłopak był już zakneblowany i miał zawiązane oczy, a Gobliny kończyły wiązać mu ręce. Nogi pozostawiono, bo i po co taszczyć go do fortu, jeśli sam może iść?
Konto usunięte
Machnął głową każąc mu iść w stronę fortu, lasem oczywiście.
Właściciel
Nie widział, w końcu miał zasłonięte oczy. Ale ruszył, gdy Gobliny grotami włóczni nakierowały go na odpowiedni kierunek.
Właściciel
Trafiliście już pod bramę. I nie dość, że w pełnym składzie i z jeńcem, to jeszcze nie zanosi się na żaden pościg. Pewnie, aż do świtu, bo dopiero wtedy kogoś może zaniepokoić brak giermka.
Konto usunięte
-Dobra, posłuchamy co ma do gadania.
Kazał go przywiązać do krzesła.