Miasto Gilgasz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
//Teoretycznie raz, ale ta postać to prosty chłop, nie wymagam od niego wiele na poziomie intelektualnym, więc może myśleć, że wygrał dwa razy.//
Wzruszył ramionami, bo odpowiedź była w sumie niepotrzebna, a Ty ten napój bogów, jakim jest piwo, po chwili poznałeś bez większych problemów.
Taczka:
- Idę o zakład, że po drodze przydadzą Ci się moje umiejętności, bo żaden artefakt nie jest pozostawiony ot tak, żeby ktoś go sobie zabrał.
Wiewiur:
Bandyci mnożyli się wokół Gilgasz na potęgę, za dostarczenie ich żywych lub głów martwych płacono na miejscu i w złocie.

- Po kiego? - spytał, dopijając swoje piwo i odstawiając na bok kufel. - Jakoś Cię nie kojarzę.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
- Widzisz i ja nie kojarzę Ciebie. Więc chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć, ponoć żywą legendą jesteś, ciekawi mnie czym sobie na to miano zasłużyłeś.

Troyus
Wziął więc jak najwięcej listów gończych, polecił to samo swemu wiernemu i oddanemu towarzyszowi i dosiadł swego dzielnego rączego rumaka i ruszył do dziczy do nowo poznanego koleżki.

Avatar maxmaxi123
- Awoi! Dojcie mi tyż tokie piwo!
Wrzasnął gdzieś po sali, przez chwilę waląc też pięściami o stół, co mogło skutecznie zagłuszyć jego wołania.

Avatar Taczkajestfajna
-No dobra, no to ile byś chciał za swoje usługi?

Avatar
Konto usunięte
Zbliżał się z innymi do bramy miasta.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kebab:
//Ja wiem, że Gilgasz jest super, ekstra, piękne, cukierkowe i w ogóle najlepsze miasto w Elarid, ale nie uważasz, że do klimatu lepiej wpasowywałoby się takie Ur lub Minteled?//
Taczka:
- Sto pięćdziesiąt sztuk złota zaliczki, reszta po zakończeniu zadania. Zależnie od stopnia trudności i innych takich podam wtedy cenę. Pasuje?
Max:
Cała karczma była dość gwarna, ale od czego była tutaj obsługa? Po chwili przy Waszym stoliku zjawiła się całkiem ładna Elfka (choć, jakby się zastanowić, to chyba nikt nigdy nie spotkał brzydkiej), która postawiła przed Tobą kufel pełen zimnego, pieniącego się piwerka.
- Dwie sztuki złota. - powiedziała, wyciągając dłoń po rzeczoną kwotę.
Wiewiur:
- Postaw mnie coś dobrego, to pogadamy, bo o suchym pysku lub szczynach legend się nie opowiada.

Udało się przeprowadzić całą operację sprawnie, zwłaszcza że Wasz kompan nie ruszył się w ogóle z miejsca, jedynie przygotował prowiant i skromny dobytek w tobołku do drogi.

Avatar maxmaxi123
Jak drogo! Toć to skandal! Poprzednio mógł nie zwracać uwagi na tutejsze ceny. U niego dostałoby się ten trunek, jak i dobry chleb sprzed dwóch dni, za kruszców*! Ale nic, miasto to miasto, rządzi się swoimi prawami, przetrwa bogatszy... niechętnie wyjął więc pieniądze i położył je na stoliku, po czym od razu sięgnął swymi ustami po trunek, żłobiąc go, niczym jakieś zwierze z koryta.

*Kruszc- Jako iż nie ma tu mniejszej wartości, niż złota moneta, która i tak w jego rejonach była cenna, wymyślili sobie, że będą też robić swoją własną monetę, nazwaną właśnie kruszcem. 100 kruszców to było umownie jedno złoto, bo nawet tego mieli mało. Przynajmniej fizycznie.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
- Proszę coś super dla Naszej Legendy!- Zwrócił się w stronę barmana szykując swoje pieniądze by postawić Opojowi piwo.

Troyus
- Towarzyszu! Patrz ile ino zleceń ludzie na przypinali do Tablicy! Znasz Ty kogokolwiek z nich?!- Zwrócił się do kompana kładąc w okolicy zlecenia na ziemi, bądź wciskając mu któreś w jego łapy.- Jeśli są to zwykli ludzie to Ty, najpotężniejszy z potężnych powalisz ich samym swym spojrzeniem!

Avatar
Konto usunięte
//Niech będzie.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Daleko Ci było do wielkopańskiego sączenia, tak więc nim się obejrzałeś, opróżniłeś kufel.
Wiewiur:
Pokiwał głowa i przyjrzał się.
- Część zadań jest nieaktualna, ale kilka moglibyśmy wykonać bez problemu. - powiedział w końcu i schował rzeczy na podróż, aby ruszyć lasem w jakimś kierunku.

Piwo? Cóż, to co dostał, zdecydowanie piwem nie było, ale konkretnym trunkiem z sączącą się zeń białą pianą, która na myśl przywodziła jakiś żrący kwas, oraz bąbelkami.
- Osiemdziesiąt złota. - powiedział barman, dla pewności wskazując na kieliszek. - Ostatnia butelka w mieście.

Avatar Taczkajestfajna
-Muszę to przemyśleć i przede wszystkim znaleźć innych najemników, bo ty raczej sam sobie nie poradzisz z oddziałem na przykład Worgenów. A gdzie zwykle przesiadujesz? Pytam w przypadku, jeśli chciałbym się z tobą jeszcze spotkać.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
Położył odpowiednią ilość złota.
- No, masz się czym napić, to opowiedz coś o sobie.

Troyus
- Poradzisz sobie pieszo? W sensie czy nas, mężny człecze dogonisz, bo jak zauważyłeś mój ogier//Nie pamiętam miana tego ogiera :V // jest szybki niczym wicher i możesz nie zdążyć. I tak po za tym, to jaki jest pierwszy nasz cel?

Avatar maxmaxi123
Już? Tak szybko? Bez żartów, co to jest za kufel?!
- EJ! Wincyj! I dojcie prawdziwy kufel, a nie kielisek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
- Sam Cię znajdę, starcze. - odparł i dźwignął swoją kuszę, odchodząc. - Inni najemnicy też. - dodał przez ramię na odchodnym.
Max:
Kufel otrzymałeś taki sam, piwo to samo, a nawet cena za owy trunek była taka sama... No, kelnerka w sumie też, ale byłeś zbyt trzeźwy żeby próbować jakichś miłosnych podbojów.
Wiewiur:
- Ponury Opój, Krasnolud, najemnior z dziada-pradziada, najlepszy sku*wiel na kontynencie, przez kilka dekad najemniczego żywota zarżnąłem od cholery konkurencji, Ogrów, Trolli, Cyklopów i innych monstrów, a raz nawet Smoka. No i jeszcze więcej jakichś byle wypi**dków myślących, że mają ze mną jakieś szanse. - wyjaśnił i po zakończeniu wypowiedzi uśmiechnął się, ukazując zadziwiająco białe, choć niekompletne, uzębienie i łykając na raz dostarczony trunek.
- Pali suka. - mruknął, uderzając ciężko pięścią o stół. - To czego chcesz?

//Hawir, albo jakoś tak.//
- Banda rabusiów niedaleko. Widziałem ich, gdy przechodziłem obok, idąc do miasta. - odparł i uśmiechnął się, chyba po raz pierwszy od Waszego spotkania. - Prześcignę głodnego Warga w pełnym galopie, osioł nie jest dla mnie wyzwaniem.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
// Kłamać nie umiem ;-; //
- Powiem Ci szczerze, bo w zasadzie chciałem już iść. Na Tablicy wisi zgłoszenie na Ciebie, akurat potrzebowałem kasy to myślałem że pójdzie mi łatwo, a tu taki klops. Teraz zapewne mam przesrane, ale wolę nie zadzierać z Tobą patrząc a Twoje umiejętności jak i sławę którą się okryłeś...

Troyus
//Ten uśmiech to dlatego że nie traktuje Troyusa poważnie, czy dlatego że Troyus tak wyolbrzymia? //
- To nie jakiś osioł! To jest Hawir//Tak, właśnie tak.//, osioł czystej Królewskiej krwi, prześcignie każdego kto tylko będzie miał ochotę się z nim ścigać!

Avatar maxmaxi123
- Prowdziwych kufli nie mocie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Przecież to jest kufel. - odparła zdziwiona kelnerka. - Czego pan niby oczekuje?
Wiewiur:
Pokiwał ze zrozumieniem głową i pogłaskał swą czarną jak smoła brodę jedną dłonią, aby drugą, zwiniętą w pięść, nagle uderzyć Cię prosto w nos. Zatoczyłeś się na krześle, a głośne chrupnięcie i fontanna krwi dość jasno dały Ci do zrozumienia, że jest złamany i bez profesjonalnego medyka lub Maga Leczenia się nie obejdzie.
Widzący to przedstawienie klienci karczmy początkowo nie reagowali, aby w końcu posłać dwóch, którzy chwycili Cię z ubrania i wyrzucili z karczmy na bruk.

//I to, i to.//
- Spróbujmy. Dam Wam kilka minut forów.

Avatar maxmaxi123
Pokazał ręką na stole, wielkość mniej więcej od blatu, aż do wielkości, którą można określić, jako czubek głowy siedzącego minotaura., a na szerokość, rozciągnął swe ramiona na pełną szerokość.
- Ło toki to je kufel. To tutaj ledwo kliesecek jest.
//Jeżeli nie rozumiesz tej wielkości, to postaram się lepiej wyjaśnić.//

Avatar Taczkajestfajna
Lekko zaskoczony tymi dwoma informacjami odszedł do siedziby, żeby poszukać jakiejś księgi o Archipelagu Sztormu.

Avatar Ether
Powoli otworzyłem oczy i zacząłem sobie przypominać wydarzenia dnia wczorajszego. Przybyłem tutaj na zlecenie mojego mistrza - Oriona, aby przekazać wiadomość. Jestem pewien, że po prostu sprawdza moją lojalność - to czy jej nie przeczytam.
Powoli wstałem z brudnego posłania. Podszedłem do misy z wodą i przemyłem twarz. Przez całą noc gryzły mnie pluskwy. Ubrałem się i zastanawiałem co zrobić.
Miałem jeszcze trochę pieniędzy, które dostałem na podróż - spokojnie wystarczy, abym zszedł na dół, zjadł coś i wypił.
Przypomniałem sobie także, że zapłaciłem za oporządzenie konia - o to nie musiałem się martwić.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Nie mamy nic takiego. - wyjaśniła, odchodząc, gdyż z racji sporego ruchu w karczmie nie miała czasu na pogaduszki z klientami, zwłaszcza spitą ciemnotą.
Taczka:
Było tylko kilka, do tego takich, do których widoku nie nawykłeś: Chudych i skąpych. Cóż, nic dziwnego, w końcu to bardzo tajemniczy rejon Elarid.
Ether:
Owszem.
//Nie wiem czy wiesz na czym to polega, ale powinieneś napisać coś, co ja mogę rozwinąć i na co mogę odpowiedzieć, także wiesz... Nie licz na jakiekolwiek inne odpisy z mojej strony, dopóki się nie zastosujesz.//

Avatar Taczkajestfajna
Zaczął więc czytanie wszystkich, równocześnie notował najważniejsze informacje, na przykład zamieszkujące go rasy oraz inne tym podobne.

Avatar maxmaxi123
Do spitej ciemnoty wiele mu braknie. Póki co jest tylko ciemnotą. No nic, czekał więc, aż ruch zmaleje.
- Winc? Jak u ciebie?

Avatar Ether
//Oczywiście, po prostu... nie wiedziałem jak to wygląda... c:

Jak pomyślałem - tak uczyniłem. Zgarnąłem cały szpej do torby, płaszcz zwinąłem i położyłem na wierzchu. Nie wiedziałem jak szybko będę musiał wychodzić. Zarzuciłem ją na ramię i ostatni raz spojrzałem na mały, brudny pokoik. Przez okna zasłonięte błonami wpadało światło. Zapowiadał się wspaniały dzień. Jak każdy początek.

Zszedłem po skrzypiących, drewnianych schodach do głównego pomieszczenia karczmy. Skinąłem głową karczmarzowi na przywitanie i podszedłem do lady.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Niewiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. - powiedział strażnik, powoli sącząc piwo. - A jak tam Twój trening czy co to miało być?
Taczka:
Zebrałeś w ten sposób niewiele wiedzy, bo nawet sadzając duże litery nie zapisałbyś nimi całego zwitka pergaminu. Ale to zawsze coś, choć trzeba też brać pod uwagę, że sporo z tych faktów może okazać się w rzeczywistości mitami i legendami.
Ether:
- Czego? - spytał karczmarz, zajęty zwyczajową czynnością właściciela takiego przybytku, czyli wycieraniem kontuaru jakąś szmatką.

Avatar maxmaxi123
- Dobri, ponuć se tutaj poradzę.
Powiedział, może nie do końca szczerze.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
//Nie możesz mi go zabić? xD//

Troyus
- Mości Panie, to my powiniśmy dac fory Tobie. Ale dobrze, skoro chcesz przegrać aż tak sromotnie przegrać. Leć Havirze!- Rzekł do swego rączego niczym zachodni wiatr ogiera!

Avatar Ether
Thar
- Zjeść. Najlepiej najtaniej.

Avatar Taczkajestfajna
Ważne, że już ma jakieś podłoże, resztę opisałby, jeśli wypłynąłby w rejs na Archipelag Sztormu. Postanowił wykorzystać wolny czas na czytaniu ksiąg o alchemii.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ether:
Zapewne gdyby nie fakt, że miał innych klientów, to by się dopytywał, a tak to tylko rzucił coś do kucharzy.
- Pięć złota. - powiedział i wyciągnął dłoń, drugą stawiając na ladzie kufle dla reszty klientów.
Taczka:
Właściwie zdążyłeś przeczytać tylko jedno zdanie pierwszego rozdziału pierwszej księgi, gdyż dalszą lekturę przerwało Ci dobijanie się do drzwi.
Max:
- To dobrze, potrzeba nam strażników, jak w każdym dużym mieście. - mruknął zdawkowo, bo nie miał ochoty toczyć dalszej rozmowy, gdyż właśnie dostarczono mu solidną porcję smażonego mięsiwa z jakimś sosem oraz pół bochna chleba, tak więc wziął się za konsumpcję.
Wiewiur:
//Jeśli chcesz to tak, mogę. Tylko nie tak z dupy, że zaraz spadnie na niego krowa czy coś, musiałbyś, na przykład, wrócić do karczmy i opoja, czy coś w ten deseń.//

Pognałeś, Sanczo kilka oślich kroków za Tobą. Początkowo szło nieźle, a nawet bardzo dobrze, acz później zauważyliście biegnącego Mutanta, który sadzał długie susy, a gdy teren był mniej sprzyjający wystrzeliwał ze swych szczypiec nieco kleistej sieci, zaczepiał się o koronę drzewa i "wciągał" sieć z powrotem, wydatnie skracając dystans, aby później zeskoczyć na ziemię i pobiec dalej.
- Parszywa abominacja. - mruknął Sanczo, poganiając swego osła.

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
// No ok.//
Cóż, skoro już drugi raz skończył na bruku. Tym razem jednak się tak szybko nie podda. Zaczął szukać jakiś miejskich strażników.

Troyus
- Coś mi mówi że gdyby nie to czym został obdarzony to byśmy wygrali Przyjacielu Sanczo- Zwrócił się do swego wiernego towarzysza również poganiając Havira. Wiedział że jego ogier nie daje z siebie wszystkiego prawdopodobnie dając fory ich nowemu Przyjacielowi.

Avatar Ether
Tanie...
Zapłacił. Dostał. Zjadł.

(jeśli nikt go nie zaczepił) Wyszedł z karczmy i wszedł do stajni.Przytroczył swoją torbę do sakiew na grzbiecie konia, wyprowadził go i dosiadł. (jeśli nikt go nie zaczepił) Ruszył w stronę bramy skierowanej ku Hammer.

Avatar maxmaxi123
O! Nie wiedział, że jego znajomy taki boga... a nie, to miasto. Tu wszystko jest większe. Tu wszystko jest niby lepsze. Czekał więc, aż znajomy szlachcic skończy jeść.

Avatar Taczkajestfajna
Poszedł te drzwi otworzyć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ether:
//Znowu...//
I tym sposobem opuściłeś Gilgasz.
//Zmiana tematu, napiszę gdy będziesz na miejscu.//
Taczka:
Stał tam ten sam najemnik, opierając o ziemię swoją dwuręczną kuszę, a z nim Nord uzbrojony w jeden topór dwuręczny o dwóch ostrzach i dwa topory jednoręczne, także o dwóch ostrzach, oraz sporej tuszy mężczyzna bez uzbrojenia, choć jakby się zastanowić to ma go całkiem sporo: Patelnia, tasak, nóż i inne takie...
Max:
Szlachcic, czy strażnik, na jedno wychodzi, ale żarł tak jak pospolity chłop, więc pod tym względem od niego nie odstawałeś. Niemniej, widać że był głodny, bo dość szybko uporał się ze swych posiłkiem.
Wiewiur:
Para kręciła się po okolicy, rozmawiając o czymś i wypatrując potencjalnych przestępstw, bandytów i tym podobnych,

Prawdopodobnie tak, ale w końcu go dognał, gdy ten zatrzymał się w zaroślach, kucając aby zmniejszyć swoje i tak ogromne gabaryty.
- Cicho. - szepnął profilaktycznie po Waszym przybyciu, a później dłonią zrobił małą szparę w roślinności, abyście mogli spojrzeć na to, co jest za nią.

Avatar maxmaxi123
O, a to ciekawe. Łączy w sobie cechy wszystkich trzech stanów/zawodów! Strażnika, szlachcica i chłopa! I on z tym fenomenem może porozmawiać! Toć to niezwykłe! Ale... musi się ogarnąć, aby nie zrobić na nim złego wrażenia.
- Co tyraz bedziesz robić?

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
Ochoczo podszedł do nich i ich zaczepił.
- Wiecie coś Panowie o jakimś Opoju, taki krasnolud.

Troyus
Natychmiast zsiadł z wierzchowca i gdzie go uwiązał, w końcu wygodnie jest z ziemi spoglądać, czyż nie? Podszedł do towarzysza i zaglądnął przez zrobionę przesz niego szparę.

Avatar Taczkajestfajna
-Masz jakąś sprawę?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Obalę jeszcze jednego lub dwa kufle i wracam do koszar, niby mam jutro nocną zmianę, ale i tak wolę nie być na kacu podczas służby. A co?
Taczka:
- Z tego co wiem, to Ty ją masz, a ja zorganizowałem odpowiednią drużynę. - odrzekł najemnik.
Wiewiur:
- Obiło nam się o uszy. - powiedział w końcu jeden, choć nie miał na to większych chęci, podobnie jak jego towarzysz.

Dzięki temu zobaczyłeś jaskinię, a także sporą część terenu przylegającego do niej, który zabezpieczono prymitywnym ostrokołem. Poza tym dostrzegłeś nieco pasących się na uboczu koni, jakieś wozy i zgraję mężczyzn różnych ras, najpewniej bandytów, o których to Wam chodzi.

Avatar maxmaxi123
- Aaaa... Wiesz... Bo nie mom co robić. Jakie sugete?

Avatar wiewiur500kuba
Tarn
- To może skrzykniecie koleżków i zaatakujecie karczmę w której siedzi? Jest tam też kiku zbirów.

Troyus
- Ma ktoś z Was kompania plan jaki?

Avatar MrCC4
Gaardos, zamyślony nie zauważył miasta z początku, ale po chwili zawrócił i zaczął szukać jakiejś karczmy w celu odpoczynku.

Avatar Ether
//To małe było to miasto...? :`)//

Avatar Taczkajestfajna
-Lubisz samemu załatwiać sprawy, co? Ja nawet nie zdążyłem statku wynająć. Wiesz może, na jaką nagrodę liczy ta twoja drużyna?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
- Jaki statek? - spytał zaskoczony Nord. - W co żeś nas wpakował, Rarth?
- Też chciałbym wiedzieć. - powiedział kusznik, wbijając w Ciebie wzrok. - Mówiłeś o artefaktach, nie o statku. A w Verden na pewno jakieś się znajdą.
Max:
- Nie wiem... W karty zagraj, albo w kości czy coś. Choć jest jeszcze inna rozrywka, ale to musielibyśmy pójść razem, bo na pewno nie znasz drogi. Co Ty na to?
CC4:
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, stan społeczny i cel przybycia do miasta? - spytał jeden ze strażników pod bramą, zatrzymując Cię nim wkroczyłeś do miasta.
Wiewiur:
- Myślisz, że po co wystawiamy nagrodę za jego głowę? - spytał strażnik. - Nie jesteśmy głupi, lepiej posłać tam jakiegoś łowcę nagród niż strażnika, o takich to zresztą coraz trudniej.

- Ja zabiję połowę, Wy resztę. - powiedział i rzucił na Was wzrokiem, ale po chwili dodał. - No dobrze, zabiję wszystkich. Pasuje?

Avatar MrCC4
- Gaardos Resna-Woor, Miasto Kasuss, syn zubożałego szlachcica,odpoczynek i być może jakieś zlecenie.
Coś jeszcze? zapytał przyjaźnie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Strażnik pokręcił przecząco głową, a gdy inny zapisał sobie Twoje dane, mogłeś wkroczyć do miasta.

Avatar maxmaxi123
//Ups. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem...//
- UUuuuu, Prowodź, chętnie poznam nowom rozywkem.

Avatar
Konto usunięte
Kassander udał się do antykwariatu Złotooka, by dowiedzieć się, czy ma już jakieś informacje o następnej robocie. Wszedł do środka po cichu, rozglądając się za innymi klientami, przy których musiałby uważać

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Pokiwał głową, dojadł, dopił i opuścił karczmę, idąc gdzieś na przedmieścia.
Bulwa:
Po zakończeniu swej eskapady ruszyliście do miasta, a po pobieżnej kontroli całą czwórką wkroczyliście do karczmy, gdzie zastaliście swego zleceniodawcę.
Wiatrowiej:
Możesz się rozluźnić, gdyż jakichkolwiek klientów brak, a właściciel siedzi za ladą, pukając o nią sporym zestawem palców.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku