Miasto Gilgasz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Wybronił cios tarczą i sam pchnął własnym ostrzem w kierunku Twojej szyi.
Rafael:
Więcej niż strażników było marynarz i gapiów, acz owszem, znalazłeś sporo żołnierzy kręcących się po okolicy w parach lub trójkach oraz spory oddział trzy trapie prowadzącym na pokład.
Taczka:
- Okaże się za... - powiedział i zamyślił się na chwilę, obliczając coś w pamięci. - Osiemnaście godzin. Mniej więcej.

No cóż, na rynku jej nie kupisz, więc lepiej poszukać u jakiegoś Alchemika, tudzież szemranego typa, który może takową dysponować.

Avatar maxmaxi123
Szybki przykuc, może niezdarny, jeżeli wszystko poszło po jego myśli i się nie wywrócił, to cięcie po nogach.

Avatar wiewiur500kuba
Kuba1001 pisze:
Wiewiur:
Byłoby dziwnie, gdyby nie z kamienia. Och, faktycznie: Z kamienia.

Zależy co ma dokładnie na myśli, bo takich przedmiotów jest sporo.

- Jeśli chcecie posłuchać to będziecie musieli zostać, to materiał na dłuższą historię. - odparł, puszczając Cię, acz z szczypcami w gotowości do walki.

Gdurb
No głównie jakieś narzędzia.

Tarn
I tak siedział sobie w więzieniu i czekał.

[bTroyus[/b
- I tak mi się wydaje, miłościwy Panie że w mieście co robić nie będziem miał więc i mogę ja posłuchać historyi/historyji//Pewnym nie jestesm.// Twej. I tak tylko jeszcze by pewnym być zadam zapytanie. Jesteś ogólnie do tłuszczy pokojowo nastawiony?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Tak więc zbliżył się do tych stojących przy trapie wyciągając zawczasu list, który powinien zawierać przepustkę.
- Przepraszam panów, mam ważną sprawę. - Zwrócił na siebie ich uwagę, by móc pokazać im wyjęty list.

Avatar Taczkajestfajna
Bredan
-Musimy się zająć rozwijaniem popularności naszej "gildii". - Zaczął temat. - Może byś pozapraszał podróżników albo odkrywców na rozmowy, jeśli jakichś znasz.

Alek
Tak więc poszedł do alchemika.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Wszystko się powiodło, a on sam się przewrócił, gdy próbował uniknąć Twojego ciosu i podskoczył, upadając. Po tym wszystkim podniósł dłonie w geście kapitulacji, opuszczając broń.
Rafael:
- I...? - spytał jeden, drugi zaś szturchnął go łokciem w bok.
- To pieczęć Cesarstwa, głąbie. - dodał i odsunął się tak, abyś mógł wejść po trapie na pokład.
Taczka:
- Jestem prostym Krasnoludem. Znam proste Krasnoludy: Wojowników, pijusów, najemników, bandytów i innych takich. Skąd mam wytrzasnąć nagle podróżnika, wynalazcę, odkrywcę czy kogokolwiek innego?

Sklep znalazłeś dość szybko, zaś siedzący za ladą Hobbit przywitał Cię uprzejmym skinięciem głowy.
- Coś podać?
Wiewiur:
- Pomóż mu się wyplątać. - odparł, wskazując na Twego towarzysza, a sam skierował się w miejsce, z którego przyszedł, aby później zabrać stamtąd dorodnego dzika, którego pozbawił takich szczegółów jak wnętrzności, kończyny, głowa, skóra i tym podobne, zostawiając jedynie mięso. Od razu skierował się z nim do ogniska.

Trzeba by zgarnąć tego sporo, a ponadto nie tylko jakieś szczypce i młoty, ale też najpewniej jakieś kowadło.

- A Ciebie za co wsadzili? - usłyszałeś zza ściany głos jakiegoś mężczyzny, który po wypowiedzeniu pytania natychmiast zaniósł się kaszlem.

Avatar maxmaxi123
Postawił więc na nim nogę i uniósł miecz w powietrze. Nie wiedział co to ma znaczyć, ale kiedyś w jednej książeczce pewien bohater tak stał, więc chciał to powtórzyć.
- Wygra... zaraz, nie tak to szło. Cholira, co tom pisaało? Hmm.. Ah tak! Awoi!

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Gratuluję, a teraz złaź. - mruknął rozciągnięty na ziemi strażnik.

Avatar maxmaxi123
//Z tego con widzę, to jedyny na placu boju. A narzekałeś "Tu jest za dużo postaci! Stop Gilgasz!" a popatrz, teraz odpisujesz jednemu ^^//

- Oj wybocz, dełem się poniesć. Bedzie jakaś nagrodaa, czy nie za bardzo?

Avatar Taczkajestfajna
Bredan
-To spytaj się swoich znajomych czy przypadkem nie znają takich ludzi.

Alek
-Jakąś silną truciznę, najlepiej, żeby zabijała jak najszybciej.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Więc wszedł po tym trapie, by następnie się rozejrzeć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
//Wykrakałeś.//
- Uznanie i kolejna historyjka do opowiedzenia przy piwie po robocie. No zejdź wreszcie. - rzekł strażnik, siląc się na cierpliwość, żeby samemu Ciebie nie zrzucić.
Rafael:
Zobaczyłeś pokład główny typowego okrętu wojennego sporych rozmiarów, acz dalsze oględziny utrudniały grupki rojących się po pokładzie marynarzy i żołnierzy.
Taczka:
- No to źle pan trafił, to legalny sklep, nie sprzedaję tu czegoś... Takiego. - warknął Hobbit z miną godną wściekłego Hobbita.

- Jak kiedyś ich spotkam to nie ma problemu.

Avatar maxmaxi123
//Ups, nie napisałem o tym?//
Zszedł więc z niego.
- Jakaż to bendzie historyja, jok to ni jest połowa tego, cożem ju słyszoł od momy!

//Pięknie... ale cóż, nie zmienię tego, niech już tak będzie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Cóż...//
- Cieszę się Twoim szczęściem. Druga próba?

Avatar maxmaxi123
- Cymu ni?
Odsunął się nieco i przygotował oręż.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Postanowił zapytać się najbliższego żołnierza bądź marynarza o drogę do Kapitana Jednostki.

Avatar Taczkajestfajna
Alek
Bez słowa wyszedł ze sklepu. Może na rynku znajdzie jakiegoś sprzedawcę trucizn. Poszedł na rynek.

Bredan
-Dobrze, że ten temat mamy obgadany, bo kiedyś zabraknie pieniędzy na utrzymanie tego wszystkiego, a sponsorów brak. - Poszedł do swojego pokoju, gdzie postanowił zająć się tworzeniem mikstur leczących. Połączył najpierw dwa różne, losowe składniki i sprawdził co się wydarzy.

Avatar maxmaxi123
/Kiedy w końcu ruszysz ekspedycję?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Pokiwał głową i od razu zaatakował, wyprowadzając szeroki zamach jedną ręką, którym mógłby skrócić Cię o głowę.
//Kiedy Rafael odda list z pieczęcią, zostanie przyjęty do ekspedycji i tak dalej.//
Rafael:
Trafiłeś akurat na takiego, który był nie dość, że zarobiony, to jeszcze opryskliwy... No, ale poza tym wskazał Ci drogę do jednych kajut, jest więc jakiś argument za tym, aby nie smażyć go na miejscu.
Taczka:
Trafiłeś tam bez problemu, acz afiszowanie się z trucizną na zwykłym straganie, gdzie kręcą się strażnicy, zbyt mądre nie było.

Na chwilę obecną nic takiego, oczywiście poza wymieszaniem się owych składników.

Avatar maxmaxi123
Ucekł więc na bok, ignorując patrzenie się na wroga, po czym dźgnął za siebie (bo był do niego odwrócony plecami po tym) na wysokość tułowia.

Avatar wiewiur500kuba
Kuba1001 pisze:

Wiewiur:
- Pomóż mu się wyplątać. - odparł, wskazując na Twego towarzysza, a sam skierował się w miejsce, z którego przyszedł, aby później zabrać stamtąd dorodnego dzika, którego pozbawił takich szczegółów jak wnętrzności, kończyny, głowa, skóra i tym podobne, zostawiając jedynie mięso. Od razu skierował się z nim do ogniska.

Trzeba by zgarnąć tego sporo, a ponadto nie tylko jakieś szczypce i młoty, ale też najpewniej jakieś kowadło.

- A Ciebie za co wsadzili? - usłyszałeś zza ściany głos jakiegoś mężczyzny, który po wypowiedzeniu pytania natychmiast zaniósł się kaszlem.


Gdurb
No to będzie trzeba coś wynająć. No nic, ruszył do miasta poszukać jakiegoś wozu czy czegoś do wynajęcia.

Tarn
- Za usiłowanie zabójstwa władcy i zabicie jednego czy dwóch strażników.

Troyus
Pomógł więc Sanczowi uwolnić się i po tym wszystkim ruszył z nim za tym osobnikiem.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Grzecznie podziękował i udał się we wskazanym kierunku.

Avatar Taczkajestfajna
Bredan
Dorzucil kolejne dwa aż do jakiegoś efektu.

Alek
Poszukał jakiegoś szemranego typa albo poszedł na te "gorsze ulice".

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
No cóż, żeby nie wyjść na gbura, chama i prostaka oraz nie zaliczyć mało przyjemnej kąpieli w słonej wodzie wypadałoby najpierw zapukać.
Max:
Trafiłeś, ale tylko powietrze, choć cała reszta wyszła dość sprawnie. Z tym że masz teraz wroga za plecami, a niezależnie od profesji, jaką się wykonuje, to zawsze zły pomysł.
Taczka:
W końcu mikstura przybrała odpowiednie zabarwienie, dało się czuć też woń, po której można poznać ten specyfik, także chyba się udało.

W gorszych dzielnicach miasta znalazłeś całą masę szemranych typów, acz poszukiwania trucizny najlepiej zawęzić do jakiegoś Naga, Drowa lub Goblina.
Wiewiur:
- Pfffy, amator. - prychnął tamten. - Ja nie dość, że mu córkę uwiodłem, to jeszcze prawie cały skarbiec mu opróżniłem... Szkoda tylko, że ten zasrany statek nie przypłynął i dlatego wylądowałem tutaj. - mruknął, a po chwili znów zaczął kaszleć.

Po tym wszystkim zobaczyłeś i poczułeś smażące się nad ogniskiem mięso, którego doglądał mężczyzna.
- Jak się zwiecie? Ja swojego imienia nie pamiętam, ale z czasem zacząłem mówić na siebie Kreel... Usłyszałem kiedyś to imię i spodobało mi się na tyle, żeby je przyjąć.

Po wszelkich grzecznościach przy bramie zdołałeś wynająć wóz od tego samego kupca, co wcześniej, kiedy to transportowałeś sobie surowiec do kuźni.

Avatar maxmaxi123
No to odwraca się i tnie na poziomie bioder.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Zaprowadził go do swojej kuźni.
- Czy mógłby Pan przewieźć większość mojego sprzętu na statek, czy tym wozem nie da rady?

Tarn
- Nieźle, gdyby nie moje chęć na zarobek pewno robiłbym teraz co innego... Ile już tu siedzisz?

Troyus
- Ja mości panocku zowię się Troyus, a to jest mój wierny towarzysz Sanczo! Nie pamiętasz swojego miana, ale historię swego żywota znasz już? Jak to się stało mości panie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Tam też znajdowała się tarcza Twojego oponenta, więc spokojnie zablokował cios i wyprowadził własny, szerokim zamachem z góry.
Wiewiur:
- Kilka kursów. - odparł po chwili namysłu. - A za jeden wezmę dwadzieścia złota, w obie strony.

- A skąd mam niby wiedzieć? Karmią mnie tu rzadko, słońce też nie dochodzi, a większość czasu przesypiam, także ciężko się domyślić.

- Wychodzi na to, że pamieć odzyskuję powoli, bo nie pamiętam całej historii swojego życia... Jak przez mgłę widzę niektóre obrazy: Jakieś małe miasto, potem walkę drewnianą bronią z człowiekiem w czarnej zbroi, a później siebie samego na koniu, w pełnym rynsztunku, z łbem Wilkołaka obok siodła... Później zaczyna się zbyt dobrze znana historia, kiedy to stałem się... Tym czymś.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Tiaa... Nieznajomy gbur na okręcie zazwyczaj jest bardzo szybko egzekwowany poza burtę. I to niekoniecznie na tę, która akurat jest przy pomoście. Chyba, że ten gbur to Admirał... Niemniej tym Aver nie był dlatego grzecznie zapukał.

Avatar maxmaxi123
Uniknął więc w bok i starał się doskokami, znaleźć się za jego plecami.

Avatar Taczkajestfajna
Bredan
Nalał mikstury do fiolki, potem udał się po jakiś nóż, którym rozciął sobie skóre na prawej ręcę i napił się wytworu.

Alek
Gobliny to kombinatorzy, Drowy są niezbyt bezpieczne, więc poszukał jakiegoś Naga, który sprzedawał trucizny.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
- Wejść! - usłyszałeś zza drzwi.
Max:
Nie dał Ci tej okazji, wciąż obracając się tak, żeby mieć Cię przed sobą.
Taczka:
Miałeś niesamowite szczęście, bo znalazłeś dosłownie jednego, który się tym zajmował.

Krew powoli skapywała z rany, a (jeśli się udało) to leczenie trochę potrwa, szybsze efekty osiągnąłbyś nalewając ją bezpośrednio na ranę.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
- Mogę zapłacić.

Tarn
- Kiedy przestałeś myśleć o ucieczce? Bo logiczne że myślałeś...

Troyus
- To opowiedz. Mamy czas, my czekamy aż straż złodzieja znajdzie. Ty chyba też masz go trochę...

Avatar maxmaxi123
No co za imbecyl, nie potrafi zrozumieć, że nie pokona takiej potęgi jak on. Skoro raz przegrał, to i drugi raz mu się nie poszczęści. Teraz zaczął machać mieczem szybciej, niż poprzednio.

Avatar Taczkajestfajna
Bredan
Oczekiwał szybkich efektów, więc wylał eliksir na ranę.

Alek
-Sprzedajesz trucizny?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
- Nie, świeże bułeczki. - odparł z przekąsem, wskazując na kilka stojących nieopodal flaszek i fiolek pełnych różnych płynów. - Czego sobie życzysz?

Ból minął, krwawienie ustało, a po kilkunastu minutach rana zasklepiła się całkowicie.
Max:
Większość ciosów przyjął na tarczę, później nawet spróbował sam zaatakować, ale że Ty wtedy nie ustawałeś w swym szale, wytrąciłeś mu miecz z dłoni. W związku z tym był prawie bezbronny i zaczął się cofać, osłaniając swoje ciało tarczą.
Wiewiur:
Tym sposobem kupiłeś i jego, i jego wóz, dzięki czemu zwiozłeś całe potrzebne tałatajstwo, tracąc przy tym zaledwie sześćdziesiąt sztuk złota. Prawdziwa okazja, czyż nie?

- Kiedy sprowadzili jakiegoś Maga Bólu, który jasno dał mi do zrozumienia, że ucieczka to zły pomysł...

- Czas... Tak, mam go sporo. Obecnie jestem wędrowcem, zmieniam miejsce obozowiska głównie co kilka dni, bo najczęściej ludzie, i przedstawiciele innych ras, oceniają mnie po wyglądzie, jak Wasza dwójka... Poluję, aby mieć mięso, czasem pomogę też z jakąś szajkę bandytów lub potworami, ale rzadko kto chce nająć kogoś takiego, jak ja... A to chyba jedyny sposób, żeby odpokutować swoje wcześniejsze winy...

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Więc wszedł mówiąc przy okazji - Dzień dobry.

Avatar maxmaxi123
Złapał tarczę dłonią, aby się z nim szarpać, po czym podczas szarpaniny, jego miecz miał zaatakować w najmniej osłoniętą część.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Przynajmniej może zająć się tym do czego go wynajęli. Załadowano to na statek, czy tak niezbyt?

Tarn
- Opowiesz coś więcej o życiu w więzieniu? Jak często karmią, czym karmią...

Troyus
- No wiesz, ciężko mości wędrowcze nie chcieć kogoś zabić jeśli wygląda się tak jak Ty. Oczywiście bez urazy... Wiesz może jak zdjąć tę haniebną klątwę?

Avatar Taczkajestfajna
Alek
-Coś, co nie stopi mi ostrza i równocześnie będzie szybko zabijać wroga, w którego wbiję miecz.

Bredan
-Hmm... Trochę za wolny efekt. Dodam jeszcze kilka innych ziół. - Powiedział do siebie i zrobił to, co powiedział.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
//Kursywą oznacza się myśli, także pisz bez niej.//
Zastałeś mały i skromny pokoi, który powinien być biurem, acz znalazło się w nim miejsce na kufer, szafkę, dwa krzesła i stolik, a nawet łóżko, choć w oczy rzucało się przede wszystkim biurko i dwa fotele, z czego jeden był zajęty przez postawnego mężczyznę w mundurze oficera, zapewne wysokiego rangą.
- Prawdopodobnie dobry. Nie znam Cię. - odpowiedział i zmrużył oczy. - Kim jesteś? I czego tutaj szukasz?
Max:
Podczas tej szarpaniny to on okazał się góra, wyrywając Ci tarczę i uderzając Cię w twarz. Jednakże znał granice i wiedział, iż to pojedynek, więc nie złamał Ci nic, a przynajmniej na to wygląda.
Taczka:
Wysunął kilka razy rozdwojony język, niczym monstrualny wąż, i dał Ci jedną z butelczyn.
- Czterdzieści złota się za to należy. Nie nakładaj na zaś, w ciągu dwóch godzin traci swoje właściwości. No i nie skalecz się przypadkiem zatrutym ostrzem, gwarantuję, że nie zdążysz zdać sobie sprawy ze swojego błędu.
Wiewiur:
Nie zapłaciłeś mu za tachanie tego na pokład, więc niezbyt.

- Karmią o nieregularnych porach, a dają tylko tyle, żebyś przypadkiem nie zdechł, bo taka śmierć byłaby za prosta... Dają jakąś papkę, która jest z sam nie wiem czego, i nieco chleba, czasem zamiast papki jest zupa, czyli wrzątek z kawałkiem jakiegoś warzywa.

- To nie jest klątwa... Zostałem tak zmieniony przez Maga Mutacji, na zawsze. Nie da się tego cofnąć.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Cóż, to sam zaczął tachać to na pokład.

Tarn
- Mam nadzieję że będę miał jakąś szansę na ucieczkę. Powiedziałem im gdzie szukać tego co mnie nasłał. Cóż, liczyłem ze wezmą mnie ze sobą...

Troyus
- A inny mag mutacji nie miałby sił czy szans by Cię znowu normalnym uczynić?

Avatar Taczkajestfajna
Alek
Podał mu czterdzieści monet i schował trucizne do torby.
-Nara. - Pożegnał się obojętnie, kiedy wychodził. Sprawdził jaka jest pora dnia i poszedł do portu.

Bredan
-Hmm... Trochę za wolny efekt. Dodam jeszcze kilka innych ziół. - Powiedział do siebie i zrobił to, co powiedział.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Późne popołudnie. Tak czy inaczej, wróciłeś do portu.

Nie było to arcytrudne, więc dodałeś je do mikstury bez problemu.
Wiewiur:
Udało się, ale wypadałoby to gdzieś schować, bo na środku głównego pokładu nie za bardzo może stać...

- Mogli Cię zabić na miejscu, ale pewnie nie zrobili tego, bo będziesz im potrzebny do sprawdzenia czy złapali odpowiedniego człowieka.

- Nie mam zamiaru wchodzić w układy z żadnym innym ścierwem tego typu.

Avatar maxmaxi123
Ten od razu zaatakował mieczem z bok, licząc że chociaż trochę przejął się tym, czy go bolało.

Avatar Taczkajestfajna
Alek
Poszedł do jakiejś karczmy, zamówił jakiś prosty obiad i przeczekał w niej do wieczora.

Bredan
Znowu rozciął sobię rękę nożem i oblał ranę miksturą.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Wyciągnął dłoń w której trzymał oficjalne pismo jednocześnie podchodząc do oficera, by ten nie musiał podnosić się z fotelu.
- O to co mnie sprowadza, Kapitanie. Moja godność zaś to Aver Stormen, dawny członek Armii Światła.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
//Yyy... Rafael, nie rób ku*wy z historii Elarid, okej?//
- Ach, tak... Ekspedycja. Nie miało być Was więcej? Co z resztą?
Max:
Jakoś zdołał to zablokować, ale z trudem.
- Przyjąłbyś moją kapitulację? - spytał, chyba nie widząc sensu w ciągnięciu dalej tej farsy.
Taczka:
Efekt był identyczny, z tym że nieco szybszy.

Wszystko się powiodło, teraz nic tylko się zaokrętować i ahoj przygodo.

Avatar Taczkajestfajna
Alek
Poszedł na statek, na którym był wcześniej i poszukał znowu kapitana.

Bredan
Poszedł po jakąś książkę do alchemii i poszukał jakiegoś tematu o przyspieszaniu efektu leczenia.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Nie robię :) //
- Spodziewałem się, że to ja przybędę jako ostatni. - Odparł nieco zdziwiony Aver.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku