Właściciel
Mijały kolejne sekundy ważne dla życia dwójki osób, twoje ręce nie dały już rady, powoli opuściłaś swoich bliskich na podłogę. Emilo oddychał bardziej miarowo, po drodze udało mu się wykaszlec nieco grudek pyłu węglowego z płuc, gorzej z Karoliną która ledwo dyszała. Adepci wszelkich nagii bojowych mijali was bez większych refleksji, wiedzieli że nie są w stanie wam pomóc.
Alexandra
Patrzyłaś na scenę, gdzie wyzuta z sił blondynka upuściła dwójkę ledwo żywych, mocno poparzonych na posadzke, na mozaike będącą symbolem miasta. Jej rece odmawiały siły, drżały pod ciężarem ciał jej bliskich, oni sami byli mocno poparzeni - Szermierz miał pół twarzy z którego schodziła skóra od poparzeń, zaś wilkołaczka miała ewidentnie przysmażony brzuch, a także cały jej grzbiet jeszcze delikatnie się tlił. Ty wiedziałaś kto mógł im pomóc, ale czy jest to warte twojego czasu ? Cóż w końcu ty jesteś panią życia i śmierci tych ludzi, a nawet całego miasta.... tak trudne wybory przed tobą, a to dopiero rozgrzewka.
Moderator
Spojrzała się na nich z przerażoną twarzą. Jej kuzynka... Nie mogła jej ponownie stracić.
-Pomocy, błagam!
Alexandra spojrzała na Lisę - Poczekaj tutaj, ja pójdę po gościa który mnie leczył - powiedziała i zaczęła tej osoby szukać.
Właściciel
Lisa podeszła do Felice
- Spokojnie, nie z takich rzeczy nasi medycy potrafią wyciągać chorych. Jeszcze wszystko będzie dobrze.
Alexandra
W takim tłumie, poproszę test percepcji.
Wyszło mi 3 a mam 19 Percepcji.
Moderator
-Ja... Ja nie mogę stracoć ich drugi raz...
Właściciel
Alexandra znalazła po chwili adrpta magii leczenia, który jej pomógł i przywołaóa go do siebie gestem ręki, ten przyszedł i patrząc na dwójkę rannych rzekł
- O Aurelio zawszedziewico, co im się stało.
Po czym podbiegł do Karoline i przewaliwszy ją na plecy przy pomocy magii zaczął leczyć oczy i prawdopodobnie płuca, acz wam wyglądało to na dotykanie jej pomiędzy piersiami i przesuwanie palców w wzdłuż zagłębienia w górę ku gardłu. Po chwili Karoline wykasłała wielki odłamek węgla na tyle luźno powiązanego, że gdy ten dotknął podłogi, rozpadł się w pył. Oczy też zaczynały odzyskiwać blask.
- Drogie panie, jak do tego doszło i czemu arcymag nie zasiadający w radzie jest w takim stanie ?
Moderator
-Wersja skróc9na czy szczegółowa interesuje? - spytała się z wyraźną ulgą patrząc na swoją kuzynkę, lekko jej odragniając włosy na twarzy.
Jedna z brwi Alexandry podniosła się na wzmiankę o "Arcymagu", jednak na razie nic nie mówiła. To może być okazja od dowiedzeniu się czegoś bardzo pożytecznego.......no jeśli gość przeżyje
Właściciel
Karoline po chwili miała już zdrowe oczy, a jej oddech wrócił do normy, dzięki regeneracji podtworzyła przepalone warstwy skóry i ta zepsuta zaczynała z niej schodzić. Po chwili medyk podszedł do szermierza.
- Mistrzu Emilio.
Powiedział po czym powoli zaczął leczyć magią jego rękę i połowę twarzy. Co ciekawe udało mu się uleczyć wszystko, lecz po oparzeniach zostały jednomilimetrowe w szerokości szramy tam gdzie kończyły się oparzone miejsca.
- Tyle mogę dla was zrobić.
Rzekł medyk kończąc powoli swoje zadanie.
- aa teraz poproszę wytłumaczenie.
Moderator
-Aurelii niech będą dzięki... I tobie, mistrzu lecznictwa... Wracając... - chrząknęła.
-Do merituum. Moja kuzynka Caroline oraz Emilio w pewnym momencie usłyszeli dziwne nawoływanie z lasów dookoła Khazad'Adrin... Ruszyli tam... Ja z kolei zebrałam resztę swojej drużyny i... W lesie walczyliśmy z Sentenesem, będącym pod kontrolą umysłu, w ciężkiej zbroi. Tam też spotkałam Karoline... A dalej w las była polana... Był tam Sevtr, centaur, dwa minutaury, 2 koziołniki, oraz 4 harpie. Każdy miał robale, które zmieniały, oraz każdy był martwy... Był pożar, Emilio wskoczył na Sevtra i zdejmował mu pancerz... Potem nastąpił wybuch ognistej many... Splugawionej chaosem... Wszystko się spaliło... Emilio był w ciężkim stanie, a Caroline... - zeszkliły jej się oczy. - Umarła... Zginęła przez moją głupotę... Walkiria potem wyszła ze mnie, odtworzyła ciało z popiołów. Tam był też jej szef, wyszedł z niego faz, rzucoł zegarek z dwoma minutami... Modliłam się do Aurelii o łaskę... Wysłuchała... Ale najbardziej martwię się, że jej część została we mnie...
- O...... bogowie zawsze są tam gdzie ich być nie powinno - skomentowała pod nosem elfka.
Właściciel
- Czekaj... chwilka... Walczyliście z samym Ojcem Snów i jakimiś nieumarłymi i coś wybuchło ? Nie rozumiem zupełnie co się stało.
Moderator
-Jakim ojcem snów? Znaczy... Poprawka... Sertor, nie Sevtr... Pomieszało mi się... Sama tego nie rozumiem... Ale wiem, że jak spotkam tą psicę, to og9n ukręcę. - powiedziała z gniewem.
Alexandra patrzyła na sytuację z pewną dożą zainteresowania, chociaż większą uwagę wiązała z "Arcymagiem", jako iż ten prawdopodobnie będzie wiedział coś pożytecznego na temat źródła magii pod miastem.
- Cóż przynajmniej ten bóg nie podążył za tobą bo tego jeszcze nam brakuje.
Moderator
-Może opowiem o tym człowieku z gazem...
Właściciel
- Właśnie, kim jest ten człowiek przez którego wybuchliście?
Moderator
-Dokładnie przez Wilkołaczkę... Walkirię. W Białym Sadzie, gdy miała umrzeć, Aurelia włączyła jej duszę do mnie. Ruda jak wiewiórka, atletyczna budowa, złote oczy... Odrodziła się z popiołów po tamtym wybuchu... A jej szef... Ubrany w niebieską szatę, przybrudz9ny, skórzane wzmocnienia... Kaptur, na oko z 50-70 lat.. Szara broda, zmarszczki... Zielony płomień w oczach... Miał księgę z głową kozła...
- Oj brzmi to nader demonicznie...... jesteś pewna że ta Walkyria to była od Aurelii? Bi po opisie jej szefa to brzmi raczej jakby ci ją jakiś Ćwok Chaosu jako żart podrzucił, niżeli patronka wszelkich szpitali i innych.
Moderator
-Z mojej modlitwy udało się ją ocalić... I czy osoba w drugim miesiącu ciąży powinna tak się stresować?
- Hej skąd ty...........- miała już coś powiedzieć ale wtem zamilkła - podpuszczasz mnie, c'nie? - zapytała trochę nie pewnie.
- "Cholera aż tak to widać?" - pomyślała elfka - "Nie raczej, nie więc jak ona o tym wie?"
Moderator
-Byłam w plemieniu złożonego z około 200-300 kobiet w różnym wieku i jestem wilkołakiem. Wyczułam.
Alexandra gapiła się na nią w osłupieniu
- Aha........- wymamrotała pod nosem, po czym odwróciła się do Adepta który uleczył dwóch rannych - Ej wiesz może kiedy się obudzą?
Właściciel
- Kwadrans... dajcie im nadrobić niedotlenienie.
Moderator
-Jak raz zemdlałam, to budziłam się przez 6 godzin...
- Cóż w takim razie pójdę poszukać kogoś innego kto może wiedzieć czy da się zapieczętować źródło magii w tym mieście w razie jakby Drowom udałby się szturm.
Moderator
-ZAPIECZĘTOWAĆ?!?! ZMASAKRUJĄ MAGÓW! MUSI być inne wyjście. A przede wszystkim należy porozmawiać z radą.... Ten wybuch gazu był w wschodniej dzielnicy...
- W razie jakby Drowom udał się szturm. Wtedy to nic tylko uciekać, a nikt nie chce zostawić im źródła magii do wykorzystania.
Moderator
-Nie orientuję się q polityce... 15 lat byłam w lesie...
-......Drowy, to jest Cesarstwo Drowgardu zdecydowało się zaatakować Imperium. Kiedy ostatnio sprawdzałam ich siły zbierały się do szturmu na miasto w celu przejęcie źródła magicznego znajdującego się tu.
- Dwanaście regimentów Cieni, 4 Zwarcia, 4 Dystansowe, 4 Wsparcia. Dodatkowo są tam jeszcze dwa Regimenty magiczne.
Moderator
-Mów tak, bym zrozumiała.
- Innymi słowy, jest ich całkiem sporo.
- Około 1.800 drowów, nie licząc tych magów o których wspomniałam.
- Zależy, znajdą się Świeżaki z nikłym rynsztunkiem ale i także weterani z naprawdę porządnym sprzętem. Ale chyba znaczna większość ma pancerze trochę gorsze od mojego i uzbrojenie trochę lepsze od mojego - tu wskazała na swój miecz, Delfi, przy pasie.
Moderator
-No to są w czarnej dupie. -uśmiechnęła się.
- No nie wiem, to jest całkiem spora ich liczba. Nie mówiąc już o tym że mają około 300 Magów ze sobą. Dlatego wolę ułożyć jakiś plan w razie jakby wszystko poszło się je**ć, zanegować ich zwycięstwo odbierając to po co przyszli.
Moderator
-Dobra... Jak już nie będzie można, to będzie trzeba zapieczętować.
- Takie było zamierzenie. Jednak warto jest tak znaleźć i wytyczyć odpowiednie drogi ucieczki by magowie mogli dać dyla w razie czego, Lisa wiesz gdzie coś takiego może być?
Właściciel
W czasie gdy wy rozmawiałyście Karolina przemieniła się w ludzką formę. Niestety jej odzienie poszło w strzępy przy transformacji w bestię Po chwili też tak ona, jak i Emilio zaczynali wracać do zmysłów.
Właściciel
- Niestety nasze miasto nie jest przystosowane do ucieczek.
Moderator
-Oj... - po czym postanowiła ją przykryć chociaż tarczą, by nie świeciła.
- No cóż......to jesteśmy w ciemnej dupie....... chociaż nie powinnam się dziwić, jeśli gościu zbudował miasto tuż obok bagna, to na pewno nie był na tyle inteligentny był zaprojektować je z odpowiednimi drogami ucieczki.
Właściciel
- Zasadniczo tak zwalona lokacja tego miasta zależała od bytności żyły many
Moderator
-Osady zakładano na szlakach, na dobrych pozycjach do obrony i na dobrych miejscach surowców...
- Cóż ja nie widzę żyły many jako dobry surowiec, wręcz przeciwnie, co jednak nie zmienia faktu że ch*jowym jest brak odpowiednich "ścieżek ewakuacyjnych", ale no nic, trzeba będzie improwizować.