Właściciel
Vito przysunął po ladzie z drugiego jej końca dwa kielichy dość ładnie zdobione, będące reliktem tej karczmy
-Te kielichy pamiętają premierę tego wina, pierwsza butelka poszła w nich...
smacznego.
Otworzył butelkę i nalał Alexandrowi i Magnusowi do tychże kielichów, po czym zakręcił butelkę i ją odstawił.
- Jak się Panowie napiją to może już pójdziemy do kapłana?
SiMmoNneRr
Pochwycił więc wypełniony kielich i uniósł go na chwilę przed wypiciem, mówiąc krótkie i donośne "Zdrowie!". Momentalnie zamoczył usta w miksturze i powoli spajał swój ulubiony nektar... - Nie mam nic przeciwko... Im prędzej tym lepiej... Chociaż wątpię w to, że po wypiciu którykolwiek z was tam dojdzie... - Zarechotał cicho dalej pijąc alkohol.
Właściciel
//ciekawostka - na przywoływaczy działa to słabiej bo efekt wchodzi na ich chowańce//
// Pan Admin kazał odpis zmontować :v //
- No to Wy Panowie se tu nalewajcie, ja będę czekał przy drzwiach- i ruszył w stronę drzwi. Liczył że ten biedny typek też tutaj dojdzie, w końcu chciał razem z nimi udać się do kapłana. Ewentualnie obraził się na nich i sam sobie poradzi.
Właściciel
Tak więc Pół godziny później MAgnus i Alex stoja naku*wieni tym winem jak cholera i podśpiewują sobie jakieś dziwne piosenki w o dziwo morskoelfickim...
Podszedł do drzwi i czekał na resztę. W milczeniu oczywiście.
SiMmoNneRr
- Okeeej, panoowiee... Zbieramy manatki i ruszamyy ku przygodzie, czy coś... - Najnormalniej jak tylko mógł powstał ze stołka, pochwycił swoje rupiecie z sali, poprawił odzienie i broń przy pasie i obrócił na pięcie w stronę wyjścia. - Chodźcie, chłoopcy!
Eniar postanowił zrobić przerwę w karczmie, tudzież wstąpił do niej, uprzednio otwierając drzwi i przepuszczając Lilieth, jeżeli była w ludzkiej postaci.
Właściciel
NO i poszedł też Alex za tobą... co więcej czuliście się obserwowani przez jeszcze kogoś.
Eniu
Ciebie mijała ta cała hałastra, kiedy przypomniałeś sobie, że ten rakshas, który cie minął był chowańcem pewnego Przywoływacza, którego poznałeś kilka miesięcy temu w Khazad'Arin kiedy szukałeś nowego rytu przywołania...
Szedł za nimi. Tak po prostu.
O, faktycznie, nawet go nie poznał.
- Witaj! Jak tam? widzę, że się gdzieś wybieracie.
//Ale to będzie sztucznie wyglądać...
- Do pewnej osoby... Nie wiem czy mogę o tym mówić, ale ten Pan za ladą może Ci powiedzieć więcej, już trochę czasu tu zmarnowałem.- Przeszedł obok niego i wyszedł na zewnątrz.
SiMmoNneRr
- Noo, kompania, przed siebie! - Pewnym krokiem przemierzał kolejne uliczki miasta. Mijał kolejno ludzi ciągnąc za sobą karawanę postaci. Mimo wszystko, ciągle nie ufał nowym towarzyszom... - Może uda zarobić się więcej..? Oby...
Podszedł więc do osoby za ladą.
- Gdzie oni idą?
Właściciel
- Tamta banda ? A bo mój znajomy kapłan z pobliskiej katedry wyrusza z karawaną napchaną reliktami i artefaktami do Khazad'Arin by wspomóc tamtejszych wiernych... dobrze płaci, a i potrzebuje sporo pomocy, jak chcesz to idź z nimi, nie będzie to dla niego za dużo, jest na prawdę bogaty.
- Dobra, więc idę. dodatkowa pomoc zawsze się przyda.
Ruszył więc na zewnątrz, licząc że jeszcze ich dojrzy.
Właściciel
Byli jeszcze widoczni na głównej ulicy, ale byli już daleko, warto byłoby za nimi pobiec
Wychodząc, rzycił do Lilieth:
- Pójdziesz po Noityra i nasz dogonisz, dobra?
Spytał się, po czym nie czekając na odpowiedź, wyszedł z pomieszczenia.
Właściciel
Zobaczyłeś tylko jak ona udaje się w kierunku miejsca gdzie odstawiłeś konia
Sam zaś ruszyłeś za swoim znajomym i jego kompaniją...
Wszedł więc, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do lady.
- Tak, kapłana i kotołaka, czy kim on tam jest... i zawsze taki byłem.- Odpowiedział na wcześniejsze pytanie Lilieth. Teraz jednak skierował swe słowa do karczmarza:- Są jakieś wolne pokoje?
Właściciel
-Czyli.. jest pan z tych bardziej egzotycznych... Pi******* kultysta Shalladara.
Rzekł Vito widząc ciebie wchodzącego przepuszczając Lilieth.
Ta zaś tylko spojrzał po was dwóch i prychnęła śmiechem.
- Co znaczy z "ezgotycznych"?
Spytał się podejrzanie. Nie znał się też za bardzo na religiach, to też ta odpowiedź niewiele mu mówiła.
Właściciel
Lilieth się nachyliła do twojego ucha i szepnęła ledwo tłumiąc śmiech
-On myślał że chcesz mnie, no wiesz..
odsunęła się nieco i nadal się śmiała z tej sytuacji.
- Co?! Nie! Nie nie nie! I czy ja wyglądam na takiego kultystę?
Właściciel
-Biorąc pod uwagę to jak traktujesz tą... ehgh... to tak, na takiego wyglądasz.
- Tak mnie wychowano, w szacunku do dam. Nie ważne jak one cię traktują...
Ostatnie zdanie starał wypowiedzieć się tak cicho, aby Lilieth nie usłyszała.
Właściciel
Wówiłeś to od wejścia, pod sam szynkwas, nie było opcji by ona nie usłyszała.
-Phi, panienka przyzywaczka znowu próbuje być delikatna, a nie wychodzi...
parsknęła Lilieth
- Albo naucz się, że aby szeptać należy podejść do kogoś, albo mów wprost co ci na wątrobie leży..
- Ehhh... wracając. Masz pokój, czy nie? Albo pokoje...
Właściciel
-Mam, zwolnił się jeden..
- Ile kosztuje, i ile ma łóżek?
Właściciel
-No takie jakby pan chciał, tanie z jednym dwuosobowym łóżkiem, 20 orłów, nie więcej.
Rzekł Vito z przekąsem
-Yyyy... ja śpię na podłodze.
Powiedziała Lili
Położył więc sumę na ladzie, po czym zwrócił się do Lilieth.
- Jak chcesz, chciałabyś coś zjeść?
Nie przeszkadzał mu fakt, że będzie spała na podłodze, tym bardziej że nie chciałby spać z nią w jednym łóżku...
Właściciel
- No, w sumie, coś...surowego... rybę... albo jakieś krwiste mięcho...
powiedziała z błyskiem w oku.
Zwrócił się do karczmarza z pytającym spojrzeniem.
- Sam wezmę w miarę tanie, acz nie surowe danie.
Właściciel
- za kolejne 10 dostałbyś spory pieczony udziec wołowy, a dla damy proponuję krwisty kawałek wieprzka i kieliszek naszego specjału na popitkę, wszystko razem sumując to kolejne 20 orłów
Lili spojrzała na Vita
-Brzmi dobrze...
- Razem 20, tak? A dostałbym też coś do picia?
Właściciel
- woda jest gratis do zamówienia, chyba że chcesz czegoś bardziej smacznego, albo soczek zam 5 orłów albo jakieś alkohole od 10 w górę...
- Woda może być.
Położył więc odpowiednią sumę i czekał.
Właściciel
Po chwili podał wam to co zamówiliście, zobaczyłeś jak oczy Lilieth zmieniając się na bardziej... dzikie, kiedy to głodna rzuciła się na mięso, zapach pieczeni był jakże apetyczny, łatwo było poznać po wielkości udźca że jak takie coś zjesz, będziesz najedzony na cały dzień. Ślina zaczynała powoli wyciekać z twych ust kiedy chwyciłeś sztućce i zacząłeś delektować się pyszna pieczenią.
Cóż, martwił się trochę tym spojrzeniem, acz zaczął jeść swoje danie, popijając wodą.
Wszedł przez drzwi do karczmy. Podszedł do lady.
-Ile za pokój? Może być nawet bez łóżka. Potrzebuję tylko mieć gdzie się bezpiecznie przespać w nocy. Znajdzie się jakaś kańciapa czy stodoła?
Zapytał Vita.
Właściciel
- Stryszek, za piątaka.
Odrzekł bez namysłu Vito po czym spojrzał na pałaszującą mięso lekko zdziczałą błękitną lisicę przy szynkwasie i jej towarzysza, którzykończyli powoli swoje potrawy
-Mam nadzieje, że to wam da dość sił na jutrzejszą drogę.
Lilieth spojrzała na Eniara
- ty, leniwiec, a może byśmy tak poszli na jakieś zakupy... toć ty mi tam padniesz, jak tam wyruszymy...
- Jak chcesz. Widziałaś jakieś sklepy po drodze?
Właściciel
- Jak lazłam po Noityra to akurat widziałam drobny sklepik z miksturami na wszelką okazję, może byś sobie jakieś lecznicze kupił... wiesz, nawet jak sam nie wypijesz, to może się innym przydać...
- Przy okazji kupię może jakieś z maną dla ciebie. Prowadź więc.
Powiedział, po czym wyszedł otwierając przed nią drzwi.
Właściciel
Szła powoli w konkretnym kierunku, tak abyś nadążał, jednak widząc, że nie śpieszno ci chwyciła cię za rękę // jak na tych słynnych zdjęciach// i pociągnęła za sobą, aż pod drzwi niedalekiego sklepu z miksturami.
-Masz.
Dał mu 5 Orłów.
-Szukam roboty na jakiś miesiąc, góra dwa Vito. Nie wiem, gildia złodziej nie potrzebuje nowych rekrutów, może straż miejska? Co polecasz?
Zapytał.
Właściciel
- Wampiry szukają karmicie.... a nie nie takiej pracy szukasz... nieważne... próbowałeś popytać u handlarzy ?
Zapytał Vito
-Z tamtymi od relikwii wolę nie pracować. Szukam raczej czegoś tutaj na miejscu, albo bliżej południa. Chodzi ci o te krasnoludy z dzielnicy handlowej?
//To jaką porę mamy?