Właściciel
- Opcja dalszej współpracy i byc moze zyskania jakiegoś fajnego cacka z jegonkarawany jak dobrze to wykonacie jest warta świeczki... ale jak sobie chcecie... wasz wybór...
SiMmoNneRr
Wstał, na jednej nodze odwrócił się w stronę podróżnika. Jego twarz miała dość nieprzyjemny wyraz, uszy stanęły dęba, co od pewnego czasu było rzadkością, a ogon się najeżył... - Wybacz, przyjacielu... Kim jestem..? Mógłbyś to powtórzyć..? - Zdawałoby się, że nawet nie słyszał słów Vito. Bardzo zirytowało go określenie "kiciuś". Oj, bardzo...
Podszedł do Bardów.
-Ile kosztowałby kurs gry na jakimś instrumencie? I sam instrument?
Odrzekł. Miał zamiar nabyć kilka umiejętności.
Właściciel
Alkair
-Kurs może trochę zająć, a każda lekcja będzie kosztować 20 orłów, ale instrumenty nie są na sprzedaż.
Rzekł główny grajek z całej bandy, który jak podsłuchałeś był krewnym karczmarza.
-Panie. Znając życie, jedna lekcja to dwie godziny czy godzina. To trochę to pewnie jakiś miesiąc. 300 orłów za 30-60 godzin nauki to znaczna przesada. Dodatkowo musiałbym sobie instrument dokupić. Ja nie pierwszy raz w kraju, żeby mnie tak na widły brać. Miejcie Panie rozum i godność człowieka. Dam 75 orłów.
Odrzekł. //Przypominam, że negocjator i Krasomówstwo.
- Wtedy? Nazwałem Cię kiciusiem, ale widzę że mógł to być błąd, wybacz mi. Nie ma sensu się usprawiedliwiać, więc albo mi wybaczysz, albo nie wiem co zrobisz. Może postawię Ci jakieś śniadanko i będzie zgoda?
0, potęga bogów i ogólnie blogoslawieństwo chaosu.
Właściciel
XDDDDDD
Alkair
No więc bard spojrzał na ciebie z politowanie
- no dobra, skoro jest pan aż taki biedny to najwyżej panu mogę wypożyczyć bezpłatnie jedną lutnię, niestety to nadal nie załatwia nauki, za długo by to zajęło...
// O baaaaardzie bo ty na mnie spojrzałeś, twoja lutnia dziś wybrzęczy me imię.... XD //
Moderator
//A ja mam takie szczęście, że ZAWSZE mi rzuca tak, że ni w te, ni wewte.
-Dziękuję dobry człowieku.
Odrzekł biorąc lutnię.
-Karczmarzu, gotowe już me jadło?
Zapytał.
-Alkair jestem. Z naszego to "Niosący Radość (ułudę)"
Właściciel
- Cóż za fartowne imię...
Odrzekł z nutką przekąsu w głosie podając ci pieczone mięsiwo na talerzu.
- smacznego życzę, dwadzieścia orłów się należy.
-Panie, ale to warte jest max 5 orłów.
Odrzekł.
Właściciel
- Ze mną nie ma targowania, ja jestem sankcjonowanym prawilnym krwawoelfickim podatnikiem korony Imperium i nie będę oszukiwał jaśnie nam panującego na podatki...
( Vito: predyspozycja: Krwawy Rycerz, pred: Negocjator, Krasomówstwo, Wycena, smykałka do handlu, ładny wygląd i bazowe 20 zapału razem 35 zapału... handluj z tym... )
-Jak raz na kogoś lepszego od siebie...
Powiedział pod nosem płacąc. Zaczął jeść.
-Znasz panie jakiegoś człowieka który by mi coś zindentyfikował?
Odrzekł do Vita.
Właściciel
- Ano znam... znam cały Szary Bór.. są dwie opcje, maksymalnie trzy, 1. to ten kapłan z tórym niedługo ruszy karawana 2. To moja towarzyszka Veressa van Thelnei, której córkę możesz znaleźć przy tamtym stoliku
wskazał 17letnio wyglądającą wampirkę
- trzecia opcja to Colas, mistrz miecza i stary doświadczony mag, zna się na reliktach...
-Czemu przy tym magu zmieniłeś ton na smutny?
Zapytał.
-Kim on jest?
Właściciel
- Zasadniczo miałem dawniej z krukami delikatnie na pieńku... z powodu mojej współpracy z wampirami i ze strażą...
-Czyli jest krukiem. Słyszałem kiedyś o nich... Ich ideologia magiczna jest... Ciekawa.
Odrzekł.
-Gdzie go znajdę?
Właściciel
- Teoretycznie powinien być na piętrze, ostatnio się uchlał z Magnusem... jednak ja nie mam pojęcia czy tam jest
SiMmoNneRr
Warknął cicho, ciągle mierząc groźnie wzrokiem przybysza. Jego uwagę zwrócił też wygląd jego kompana. Usiadł ponownie na swoim stołku poprawiając chustę i kołnierz koszuli. - Dziękuję, panie kolego. Byłbym wdzięczny za takowy gest... - Zdawał się jeszcze chować urazę, gdyż sierść na głowie i ogonie ciągle miał najeżoną...
-Dziękuję.
Odrzekł po czym dojadł i ruszył na piętro w poszukiwaniu Colasa.
//Czy za zjedzenie dobrego jadła nie powinienem dostać jakis plusów? Nie wiem Chwilowe +1 do zapału, bo dobre żarelko napędza d dalszego życia.
Właściciel
// jak chcesz to ci -1 do szybkości dam XD //
Colasa nigdzie nie było. Za to niechcący przeglądając pokoje wpadłeś na freicką kur...tyzanę obsługującą klienta...
Wrócił na dół i udał się do wampirki.
-Witaj panienko. Miałbym do ciebie pewną sprawę, jednak musi się to odbyć na dworze, gdyż nie chciałbym by niektóre rzeczy wpadły do kilku uszu. Wszak świat jest pełen złodziei
Odrzekł do Maginii.
Cóż, może i dalej chowa urazę, ale przynajmniej nie chce się bić, a tyle Edwardowi wystarczyło.
- Drogi Vito, prosiłbym 3 posiłki, takie same co temu trupowi dałeś. Dla mnie, Magnusa i mojego kompana Alexandra. Jak któryś z nich chciałbym coś jeszcze zapłacę za to.- Może i nie pływał w pieniądzach, ale raz komuś coś postawić mógł.
Właściciel
Alkair
- Phi, powiedział półkrwi Lingadrańczyk... tutaj przynajmniej ktoś mi pomoże gdybyś spróbował mnie zgw*łcić, chociaż, i tak byś zginął... mówisz tu, albo odgryzę ci uszy...
rzekła z przekąsem wampirzyca
Edziu
-Już daję. Rzekł Vito podając im trzy wielkie kawały pieczonego mięsa. Razem 60 orłów. A i ten pan nie jest trupem, pochodzi z dalekiego południa...
Alex spojrzał na ciebie
- Edward, a dałoby radę, abym spróbował tego miejscowego wina, co to je tak zachwalają ?
Patrzył na ciebie słodkim kocim wzrokiem rakshasowaty.
-Wypraszam sobie, jestem z szanowanego rodu kupieckiego. Nie porównuj mnie do bandytów i łgarzy z imigranckiego plebsu.
Odrzekł udając oburzenie.
-Wracając do tematu. Chciałbym, żebyś zidentyfikowała dla mnie jeden przedmiot, jednak wyniki wolałbym dostać na kartce.
-Jaka jest cena?
Właściciel
-Ja się an tym nie znam parszywy imigrancie, ale moja matka już tak... pewnego razu poznała ciekawego barona, a po tym wykorzystała i zagryzła na śmierć, jeśli tylko spróbujesz czegoś głupiego w jej obecności możesz liczyć na to samo...
- Vito, jeszcze trochę tego dobrego wina co tak chwalą dla Alexandra. Ile to wyjdzie razem z posiłkiem?- Położył na ladzie wspomniane 60 orłów i zaczął konsumpcję posiłku.- To jak Magnusie namyśliłeś się?
-Tylko głupiec wymawia się o tym czego nie zna pijaweczko. Arkhet mnie uchroni przed waszymi zakusami. Jeszcze raz pytam. Jaka będzie cena?
Zapytał. Nie miał ochoty na bitkę, ale cóż...
SiMmoNneRr
Kotołakowi zdawało się zasmakować podane mu jadło. Zaczął pochłaniać posiłek wcześniej niż nowy towarzysz, co dobrze było widać po stanie jego talerza. Do ust pakował dość duże porcje i bardzo szybko przeżuwał je i połykał. - Ostatecznie - biorę. Choć nienawidzę takiej roboty... - Mówił dość niewyraźnie, bo z pełną buzią. Oh, kulturo...
Właściciel
Alkair
- Ale był by z ciebie niezły niewolnik, potrafisz szczekać i ślepo wierzysz w swoje własne pierdoły, a co najważniejsze nosisz w sobie ludzką krew... skąd mam znać cenę, matki pytaj...
rzekła początkowo z dziką satysfakcja pod wpływem swej wyobraźni, a po tym w sekunde weszła w oziębły ton.
Edziu i Magnus
- za wino 75 orłów za butelkę.
Spojrzał na Magnusa
- Nie wiem czemu... jesteś religijnym nekosiem, więc chyba ci się spodoba... wszak to wszystko na chwałę naszej pani... no chyba, że w nią nie wierzysz... ale jej wiara jest rozpowszechniona...
-Z tego co wiem, to niewolnik po śmierci władcy staje się wolny. Ciekawe jak wygląda sytuacja gdy trup sprawia sobie niewolnika, zdechlaku.
Odrzekł z przekornym wzrokiem.
-Gdzie znajdę twoją matkę?
Właściciel
-Po pierwsze, jesteś hipokrytą, wypowiadasz się o tym o czym nie wiesz nic, a po drugie tam gdzie większość wampirów w tym mieście...
SiMmoNneRr
- Wiedz, że nie powinieneś nazywać mnie niewiernym, druhu... Nie powinieneś... - Spojrzał kątem oka na Vito dojadając posiłek. Po chwili "wrzucił dwójeczkę" w zjadaniu posiłku. Jedzonko, ach jedzonko! - I nie nekoś, proszę, nie przy jedzeniu... - Ocierał swą buzię serwetką.
-Wiesz, hipokryzja jest ostoją polityki i handlu. Czuj dobrze siostra!
Pożegnał się typowym dla Lindgardu pożegnaniem. Podszedł znowu do Vita.
-Gdzie jest ten kapłan?
Zapytał grzecznie.
Właściciel
- Prawdopodobnie ci panowie zaraz wyruszą by do niego iść więc po prostu podejdziesz ten kawałek z nimi...
-Aha. Dzięki.
Powiedział siadając gdzieś przy kominku.
Położył na ladzie 75 orłów i czekał na wino z jakimś kieliszkiem czy coś. Oczywiście dalej jadł mięsko przysłuchując się rozmowie Vita i Magnusa.
- A ile bierzesz za pokój? Dla mnie i Alexandra.
Właściciel
- Na tą jedną noc ? A kij za darmo śpicie, ale u tego kociego barda...
Odchrząknął Vito po czym powiedział do Magnusa
-Jeśli to nie problem tamten lingadrań pójdzie z wami, chciał coś zidentyfikować, może was to zaciekawić... zobaczymy kto komu i ile podpieprzy n miejscu...
I wyszczerzył się złośliwie znając talent Magnusa do podpierdzielania hajsu ( szybkie ręce)
SiMmoNneRr
- Oh..? Powiedz jeszcze, że bog- Odwrócił wzrok na jegomościa, nic już później nie mówiąc. Tak, to może być opłacalne. Tak, bardzo opłacalne. Tak... - Tak, może... Nalegam! Jeżeli kolega potrzebuje pomocy, moim obowiązkiem, jako kogoś znającego okolice, jest jej udzielić! Oczywiście, w tym świecie nie ma nic za darmo... - Tak~
-Nie mam zamiaru płacić za coś co mogę dostać za darmo. Wiedz, że życie nie lubi niepewności.
Odrzekł do Magusa.
- To ile łóżek jest w pokoju Magnusa że my się tam też zmieścimy?- Również spojrzał na gościa który zabrałby się razem z nimi. Oby tylko skończyło się to na podroży do kapłana. Może nagroda podzielona na trzech nie będzie już tak opłacalna...
Właściciel
- Jedno spore łóżko, bardzo wygodne...
Spojrzał na Magnusa
-I to zaczyna się problem, ponoć biedny jak cholera... nie stać go nawet na tą lutnię, którą dostał od mojego krewniaka...
SiMmoNneRr
- Cholera... - Zaśmiał się szyderczo ze słów młodzieńca. Bowiem Magnus nie czeka na zapłatę od kogoś jego pokroju. Z góry, czy po wykonaniu zadania. Sam pobiera opłatę za wykonaną pracę. Nawet, jeśli to biedak... - A tak poza tym... Na chwilę obecną mógłbym odstąpić swoje łóżko. - Uśmiechnął się na wpół serdecznie do nowego towarzysza. Bowiem tylko on sam i jego schlany jeszcze kompan znają okrutny sekret dotyczący stanu ów łóżka...
- Dzięki... Jak już wrócimy to pokażesz mi gdzie masz ten pokój?- Skończył już posiłek i czekał aż Vito da mu tę butelkę co ją dla Alexandra kupił. Może Magnus i ten inny jegomość też się skuszą?
Właściciel
Podał ci butelkę dość starego wydania Sanguine Savoy
-Tylko ostrzegam, mocno kopie...
rzekł Vito z uśmiechem
On z kolei podał butelkę Alexandrowi. Zamawiał to i jego.
- Jakieś lampki do tego? Może Magnus albo ten drugi chcieliby się napić?- Zwrócił się do Vita, i jego dwóch towarzyszy.
SiMmoNneRr
Sanguine Savoy... Tak, jeden z ulubionych trunków Magnusa... Wspaniały smak, moc... Czasem wydaje mu się, że ten trunek powstał specjalnie z myślą o nim... Mimo wszystko, dopiero co obudził się z ostatniego upicia tym jakże wspaniałym napojem alko- - Jakże mógłbym odmówić? Nalewaj, nalewaj! - Magnus nigdy nie był osobą, która przepuściłaby okazję do napicia, albo może raczej upicia się...
-Podejrzany tym proponuje mi wino... Raczej odrzucę propozycję.
Powiedział Lindgardzczyk
-Wuj zawsze mówił by uważać...