Może po prostu dalej ładować?
Wobec tego tymże się zajął.
Kolejny załadowany pocisk, kolejny martwy wróg. Tym razem goblin.
Kontynuował, nie zastanawiając się nad tym.
olejny pocisk przebił żagle wroga, ale on też przecież strzelał. Na szczęście znacznie słabiej.
Mógłby myśleć, że ta walka mogłaby się już skończyć, ale nie uważał tego za sensowne. Jego zdanie nigdy nie miało znaczenia.
No i racja, gdyż lepiej skupić się na ładowaniu.
//well...
Ładował w ciszy.
Jego kompan również. Załadowali trzy pociski, gdy w końcu on (towarzysz) oberwał z kuszy w głowę i padł martwy.
Spróbował strzelić w któregoś z wrogów.
Nie miał do tego broni, ale za to strzelec z balisty ustrzelił wrogom sternika.
Dobre i to. Wobec tego starał się nie umrzeć za szybko i ładować dalej.
///Weekend.
Jego kompan straciłby głowę, gdyby w tej chwili się nie schylił. Nie zauważył tego.
//spoko, tak tylko mówię
Wciąż zajmował się tym co wcześniej.
Kolejny pocisk uszkodził tym razem nieznacznie kadłub wroga, ale tamci zniszczyli kawałek barierki po lewej stronie.
Well, nie znał się na tym, a nie miał zamiaru wystawiać się na ostrzał.
To tylko większe ryzyko wypadnięcia za burtę. Kolejny pocisk chybił.
Ponownie chybiony, a wam powoli zaczęły się kończyć pociski.
Nie otrzymał innego rozkazu, więc tak podświadomie na złość ładował dalej.
Kolejne dwa pociski uszkodziły żagle wrogiego okrętu. Zostały wam trzy pociski do tej balisty, później będzie trzeba znaleźć nowe zajęcie.
Zajął się dalej. Nic innego nie wpadało mu do pustej łepetyny.
Gdy został im ostatni pocisk balistę trafiło kilka podpalonych strzał, które pochłonęły maszynę w ogniu. Na szczęście pożar ugaszono, ale broń się już nie nadawała.
//czyżby... nagły napad złości z powodu kolejnego odpisu, który nic nie zmieniał i wyeliminowanie źródła nieszczęść xd?
//cosiek idź sobie plox
Cóż, przemknął do kapitana i zapytał o dalsze rozkazy.
Jego pomocnik przy ładowaniu jednak miał inne plany.
-Zanieśmy to do innej balisty, im się bardziej przyda.
Przewrócił oczami i mu pomógł.
Chwycili obaj pocisk, a następnie ruszyli na drugi koniec okrętu. Na szczęście niczym nie oberwali.
Cóż, to tamten koleś wiedział co teraz zrobić.
Odłożył pocisk.
-Teraz po nowe rozkazy, pra...
Nie dokończył, gdyż jeden z goblinów z wrogiego okrętu przeskoczył na was i go zaatakował. Na szczęście tarcza uchroniła twojego towarzysza, który wdarł się w walkę, którą dość szybko wygrał.
-Po nowe rozkazy! Leć! Ja powalczę!
No i poleciał po te nowe rozkazy.
Kapitan w tej właśnie chwili przebił mieczem jakiegoś Norda, a następnie wepchnął go do wody. Kadir nie został zauważony.
- Przepraszam, przyszedłem po rozkazy!
Postarał się nie dostać niczym.
To się udawało.
-Potrzebne jest wsparcie pod pokładem.
- Aha.
Wrócił do swojego poprzedniego rozmówcy i powiedział mu te rozkazy.
No cóż, raczej on sam musi to zrobić, bo tamtego nie było widać.
Więc podreptał w tamtą stronę.
Dokładnie, tam właśnie szedł.
Przed wejściem leżał jeden wróg przebity nożem.
Wziął nóż, poprawił wrogowi i poszedł dalej z nożem.
Nóż był dość długi, bo miał 20 centymetrów. No cóż, pod pokładem bili się, aż wesoło.
Hm, tak jakby średnio umiał się bić. Rozejrzał się, cy nie potrzebuje ktoś noża.
Ciężko w tym chaosie rozpoznać swoich, o ile nie zapamiętało się ich wcześniej.
Nie za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić, skoro nie mógł nawet rozpoznać swoich. Zszedł z widoku.
No cóż, obok niego przeleciał krasnolud z nożem w plecach, a po chwili mogłeś zauważyć Profesora z szablą, który dzielnie parował ataki wrogów.
Well, nadal nie był na widoku, a bić się nie umiał. Bał się.