Właściciel
Zohan, Kuba
-Sami zasugerowaliście, że pod stodołą. Więc chyba pora tam ruszyć?
- Jakieś zabezpieczenia w stodole lub wokół?
Nie odzywała się i czekała aż ruszą dupy w kierunku stodoły.
Właściciel
Kuba, Zohan
-Nie, można iść.
Ruszył tam.
Ona również ruszyła i przygotowała łuk na wszelki wypadek.
Zostawił pięciu ludzi do pilnowania pojazdów i ruszył dalej z odbezpieczoną strzelbą w dłoni, gotów do strzału.
Właściciel
Zohan, Kuba
A haker/kanibal/[wstaw inne opcje] ruszył do stodoły, którą otworzył do środka i zniknął w jej ciemnościach.
//Nie ma innych opcji.//
Ruszył tam za nim, gotów odstrzelić łeb pierwszemu, co się na niego rzuci, choćby i miał to być jego niedoszły kompan, nigdy w końcu nie obdarzył go pełnym zaufaniem.
Naciągnęła cięciwę i ruszyła.
Właściciel
Zohan
///No zobaczymy ile wytrzymasz z naciągniętą cięciwą.
Kuba
///Ta, oczywiście. hehe///
Zohan, Kuba.
Udało mu się zapalić światło.
-Cywilizacja w stodole!
Rozejrzał się wokół za ową cywilizacją, bo chyba nie było mowy o nich, co nie?
//może urwie jej ręce//
Glock się chyba lepiej sprawdzi w ciasnych pomieszczeniach... Założyła łuk na plecy, wyjęła pistolet i sprawdziła ilość naboi w magazynku.
Właściciel
Zohan
Magazynek był pełen. Takie błogosławieństwo.
Kuba, Zohan
No cóż, ten żart raczej polegał na tym, że jeszcze tutaj był prąd. I to w stodole.
- Przydałby się jeszcze jeszcze kubek gorącej herbaty. - Zażartowała.
Właściciel
Zohan
-Niestety, nie przygotowali imprezy powitalnej.
Zajebiście. Kazał swoim zbirom przeszukać dokładnie cały budynek, kilku innych postawił na warcie przed wejściem.
Sama również się wzięła za przeszukiwanie budynku, bo z nudów można umrzeć.
Właściciel
Kuba, Zohan
Nie znaleźli niczego ciekawego. Jedynie Lecter oparł się o siano i czekał, aż skończycie.
- No dalej, wykrztuś to z siebie. - fuknął pod jego adresem, ciekaw co przed nimi ukrywa, skoro sam się nie angażuje.
Właściciel
Kuba, Zohan
-Po pierwsze, warto rozkopać tę ziemię w stodole. Weźcie kogoś z łopatą, żeby to zrobił.
- A co to da? I co dalej? - zagadnął, gdy przekazał polecenie podwładnym, aby się tym zajęli.
- Pewnie to będzie przejście lub coś w ten deseń.