Kanada

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jako iż tkwił z owym kijem w pysku to z radością Ci go oddał, czekając aż zaczniesz czynić honory.

Avatar tadeusz999
- Zrobiłbyś tak samo. Kto chce patrzeć jak jeden drugiemu grób wykopuje przez donosicielstwo. Załatwmy chociaż jednego z bogatych tutaj. Nie mam nawet pukawki dobrej - zwrócił się do szwagra.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
Poleciał hen daleko, więc masz go na kilka chwil z głowy. W sumie dobrze, bo właśnie dosiadł się do Ciebie Świętoszek.
Tadeusz:
- Chcesz? Śmiało, ale mnie w to nie mieszaj. Nie po to dołącza się do organizacji, żeby mordować jej członków... No dobra, lojalność jest przereklamowana, ale zemsta Bandytów to inna sprawa.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Przez chwilę miała ochotę na niego warknąć, bo czuła się nieco zdradzona. Szybko jednak doszła do wniosku, że w żaden sposób nie zabroniła mu świętoszkować. Nie patrzyła w jego stronę, jedynie marszczyła nos w zamyśleniu.

Avatar tadeusz999
- Bandyci to nie organizacja, tylko motłoch który gdyby nie Zombie już dawno by się powybijał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tadeusz:
- Ja tam wolę z nimi trzymać. Póki co.
Abby:
- Piękne, prawda? - spytał, wskazując ruchem głowy na niebo nad Wami, a ściślej mówiąc to na setki i tysiące zawieszonych na nim gwiazd.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
- Bardzo. - Mruknęła nieco bez emocji. Czuła się źle, mając w okolicy tyle osób.

Avatar tadeusz999
- Nie ma tu innej alternatywy. Dołączając do nich zachowaliśmy minimalne szanse przetrwania. Druga strona medalu jest taka, że teraz mamy na pieńku z każdym kto jest choć cień wpływowy w tym nędznym świecie, mam tu na myśli Z-Com, Armię Światową czy może coś jeszcze dla nas gorszego. No, może jeszcze są Dzicy, ale to jeszcze więksi idioci niż Fanatycy, jak dla mnie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- Wiem, że Ci to nie pasuje, ale nic poradzę, taki już jestem: Chcę pomagać innym. Jeśli chcesz to możesz odejść, nie będę przymuszać Cię do zostania tutaj.
Tadeusz:
- No to co chcesz zrobić? Z nimi może i mamy małe szanse, ale sami? Jeszcze mniejsze...

Avatar tadeusz999
- Dobra, to weź zaproś kilku z tych tu, może ktoś pójdzie z nami w te miejsca na mapie. Powiedz im że pójdziemy na podział łupu, tam przygotujemy zasadzkę, sprzątniemy ich i damy nogę.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Spojrzała na niego nieufnie, warcząc ostrzegawczo pod nosem.
- Nie lubię, jak ktoś mi odpowiada na niezadane pytania.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- Żeby tylko tego... Właściwie to czemu jesteś taka nieufna i aspołeczna, hm?
Tadeusz:
- Mówiłem już, że jestem temu przeciwny czy nie? Zresztą, nawet jakbym sam coś ogarnął dla Ciebie to i tak dostałbym kulkę w łeb, jeśli coś by się wydało. Albo gorzej...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Zmarszczyła nos.
- Nie znam tego drugiego słowa. A co do pierwszego... Przyzwyczaiłam się do tego, że ludzie uważają mnie za stworzenie gorszego sortu i tak reaguję, gdy ktoś zachowuje się w inny sposób.

Avatar tadeusz999
- W takim razie, radź sobie sam!

Po tych słowach wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do siedzących w karczmie Bandytów (wyjąwszy szwagra).

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- Jak myślisz: Dlaczego tak o Tobie sądzą?
Tadeusz:
Było ich wielu, tych siedzących przy ladzie zgładziłeś niemalże od razu, ale pozostali skryli się za przewróconymi uprzednio stołami i zaczęli strzelać do Ciebie, zaś ta kanonada niedługo zwabi jeszcze więcej Bandytów.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
- Bo są głupi? - Przyciągnęła kolana pod brodę. - Bo nie chodziłam za bardzo do szkoły? Nie wiem. - Schowała twarz między kolanami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Siedziałaś tak przez krótką chwilę, którą mężczyźnie zajęła analiza sytuacji, a później otoczył Cię ramieniem i przytulił, najwidoczniej uznając, że Ci się to przyda.

Avatar tadeusz999
- Pomożesz, czy będziesz stał jak głupek i się przyglądał? - niemalże jednym tchem zagadał do szwagra.

Vladislav słabo strzela bronią palną, więc jest problem. Czas spi***alać z lokalu. Najszybszą drogą, albo przez drzwi, albo wybijając szybę - przez okno, czy coś. Tak też zrobił.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Nie wiedziała co się dzieje, ale nie oponowała. Ciepło.
- Czasem chciałam, żeby ich szlag trafił.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tadeusz:
//Mam rozumieć, że wybrał okno, tak?//
Abby:
- Poniekąd Twoje prośby zostały przyjęte. Wiesz, apokalipsa i te sprawy...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Zachichotała.
- Co racja to racja. Mądry z ciebie Świętoszek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Dziękuje, miło mi to słyszeć. - odparł z udawaną powagą i po chwili również się zaśmiał.

Avatar tadeusz999
//Jeśli było w tej sytuacji najszybszą drogą odwrotu, to wybrał okno.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Zamruczała wesoło pod nosem. Gdzie się podział pies?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tadeusz:
//Uznajmy że tak, bo jakbyś wybiegł drzwiami to daleko byś nie zaszedł.//
Udało się, Bandyci byli zajęci wchodzeniem drzwiami, więc dobrą chwilę zajmie im wycelowanie w Ciebie swoich gnatów. Ale za to celowniczy CKM'u Cię zauważył i zaczął obracać lufę swojej broni w Twoim kierunku.
//Przypominam, gość jest na drewnianej wieżyczce.//
Abby:
Łaził gdzieś w okolicy, szukając patyków, szczęścia i zajęcy.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
To i lepiej. Nie miała ochoty się ruszyć. Właściwie to nawet miała ochotę zasnąć w takiej pozycji, w jakiej się znajduje. Na moment nawet zapomniała, że zamierzała zostać na nogach.

Avatar tadeusz999
No to szarża, jak najbliżej do CKM-isty i szybciej wpakować mu kulkę ołowiu gdziekolwiek zanim ten zdoła wystrzelić ze swojego karabinu. A właściwie to tyle kulek ile się da.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tadeusz:
Dobiegłeś do wieży, więc byłeś poza zasięgiem jego ognia, nijak mógł Cię trafić swoją bronią. W przeciwieństwie do wychodzących właśnie z lokalu Bandytów, którzy zauważyli Cię i zaczęli strzelać. Postrzał w okolice lewego ramienia daje Ci do zrozumienia, że wieża nie zapewnia Ci teraz całkowitej ochrony.
Abby:
Jak się okazało, zapomniałaś o tym na kilka godzin, bo rzeczywiście zasnęłaś, budząc się dopiero rankiem, z psem u nóg i Świętoszkiem u boku.

Avatar tadeusz999
Wołamy na pomoc Szwagra jak najgłośniej jak się da. Chowamy głowę i klatkę piersiową tak aby wieża je zakrywała z perspektywy Bandytów. I czekamy. Jeśli któryś z Bandytów odważyłby się zaszarżować za wieżę frontalnie, to atak na niego z zaskoczenia, strzykawka w byle gdzie ale celowanie w tętnicę szyjną i spi***alamy jeszcze dalej zygzakiem i susami żeby kule miały mniejszą szansę trafić. Jeśli nie to dalej czekamy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//To w sumie ma znaczenie dla gry: W jakim języku wołasz szwagra?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Dobra, mój błąd. Zapomniałem, że Ty znasz jeden język, a on dwa.//
Kilku dalej strzelało, a dwóch innych postanowiło zajść Cię z prawej i lewej strony, na dodatek operator CKM'u również dobył pistoletu i wycelował go w Ciebie, wychylając się z wieży. Na szczęście jeden z problemów, to jest: strzelający z okolic wejścia Bandyci, został wyeliminowany, wypadałoby kiedyś podziękować za to szwagrowi. Oczywiście, jeśli obaj przeżyjecie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Przetarła oczy i wygięła grzbiet niczym kot.
- Długo mnie nie było?

Avatar tadeusz999
- Jak masz granat to wpie**ol go do wieży, jak nie podetnij temu co tam strzela gardło nożem od tyłu! - zagadał do szwagra jak najgłośniej oczywiście w języku którego inni Bandyci nie znali.

Co do działania to wychodzimy z szarżą na tego co z prawej strony nachodzi jak najwięcej kulek w niego i spi***alać przed siebie zygzakiem do najbliższego miejsca które mogłoby ochronić przed kulami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- Wychodzi na to, że tyle co nas. - odparł Świętoszek, przeciągnął się i ziewnął donośnie, przy okazji budząc psa. - Jak się spało?
Tadeusz:
Szwagier nie miał granatu, a wejście do wieży było niemożliwe, zwłaszcza że sam musiał szukać osłony od ognia jednego z Bandytów, który chyba i tak zdołał go postrzelić.
Zraniłeś rzeczonego Bandytę, ale szybko doszedł do siebie i strzelał dalej, aż musiał przeładować, a Ty w tym czasie osiągnąłeś najbliższe schronienie w postaci linii drzew.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
- Bardzo przyjemnie. - Zmarszczyła nos. - bardziej niż kiedykolwiek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Moglibyśmy kiedyś to powtórzyć, bo i ja nie narzekam.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Roxi już nie odpowiedziała, bo podniosła się i zaczęła rozciągać.
- Mamy coś do zrobienia? - zapytała po jakimś czasie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Tego się za chwilę dowiem. - powiedział i ruszył do przygarniętej wczoraj grupki.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Poczekała na niego, nie miała zamiaru się socjalizować z tymi ludźmi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pies chyba też, bo został z Tobą. Niemniej, po nieco ponad kwadransie, Świętoszek wrócił do Ciebie.

Avatar tadeusz999
- Udawaj martwego! - zagadał do szwagra.

To wychodzimy zza drzew, znowu bieg zygzakiem i tak żeby CKM-ista miał mniejsze szanse ostrzelania i szarża na tych dwóch pajaców, co próbowali najść od prawej i lewej. Jak najbliższa odległość i kula z pistoletu celowana w łeb jednemu, drugą ręką wyciągamy strzykawkę i rzut cel drugiemu w szyję po podejściu do niego (jako że Vladislav świetnie rzuca nożykami i i tym podobnymi).

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
- Miło się gadało? - Właściwie nie za bardzo interesowała ją odpowiedź, więc pomyślała od razu o następnym pytaniu. - Co teraz?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- Wychodzi na to, że zostaniemy tu na dłużej, chociaż nie jestem pewien, na ile.
Tadeusz:
Wszystko szło sprawnie, jednego chyba nawet zabiłeś, ale drugi postrzelił Cię w prawą nogę, kończąc Twój tryumfalny pochód.

Avatar tadeusz999
Podejmujemy ostatnią, desperacką próbę strzelenia gościowi który nas postrzelił. Strzelenia w łeb. Głęboki oddech i strzał, muszka pistoletu troszeczkę nad głową przeciwnika. Vladislav przygotował się i spróbował oddać strzał wedle wcześniejszego planu. Oczywiście w ułamku sekundy, czy coś. W przypadku niecelnego uderzenia zamknął oczy i porwał się spokojnie w objęcia śmierci... Albo szwagra, jak da radę, z tamtym.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
- Ludzie naprawdę lubią cię wykorzystywać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Abby:
- A nie chodzi o to, że ja lubię ludziom pomagać?
Tadeusz:
O dziwo, udało się, a Bandyta zwalił się na ziemię, zaś Ty poczułeś, jak ktoś Cię złapał i zaczął szaleńczy bieg w las, byleby jak najdalej od karabina maszynowego, który dopiero co zaczął ujadać.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Machnęła ręką, nie mając ochoty na sprzeczkę.
- Jedliśmy coś?

Avatar tadeusz999
Celujemy i strzelamy jeszcze w cekaemistę, już szaleńczo i nabojami wokół niego, byle dostał, na tyle ile nam pozwala ten dziwny ktoś, kto nas podniósł.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku