Właściciel
Nieco cywili i, jak zwykle oraz przede wszystkim, Milicja, a nawet i Armia Królewska.
-Widzę sporo osób tutaj świętuje...- Pomyślał sobie pijąc jeszcze raz, teraz postanowił rozejrzeć się za wczoraj poznaną elfką.
Właściciel
Dostrzegłeś ją jak ponownie piła w samotności.
Ruszył, więc z kuflem do kobiety i stanął przed nią.
-No i jak, namyśliłaś się nad tym przystąpieniem?
Właściciel
- Owszem, namyśliłam się. - przyznała i wskazał Ci krzesło naprzeciwko.
Zasiadł zatem na krzesełku w międzyczasie biorąc łyk miodu. Nie omieszkał też położyć dłoni z niewielką kuszą na stole coby mogła go zobaczyć. Taka niby przechwałka.
Właściciel
- Skąd ją masz? - spytała, rzecz jasna wskazując na broń.
-Takie wykonują tylko mroczne elfy, dlatego też od nich ją kupiłem.- Powiedział odkładają kufel na stolik.
Właściciel
- Zabierz to stąd. - powiedział i od razu przeniosła wzrok gdzieś obok Ciebie.
-Jaki masz problem z nimi?- Powiedział wzruszając ramionami, a następnie zabierając rękę pod stół.
Właściciel
- Mroczne Elfy i Elfy... Cóż, niezbyt się lubimy. - odparła wymijająco.
-To wiem, ale czy za to trzeba nienawidzić czyichś wynalazków? Dla mnie spisuje się ona idealnie, do łuku brak mi lat doświadczenia, a zwykła kusza jest niezwykle nieporęczna.
Właściciel
- Skoro tak sądzisz... A czy byłeś tam, w Podziemiach, tylko po to?
-Za darmo nie daliby mi tego. Pomogłem im też nieco i sporo zarobiłem.
Właściciel
- A na czym niby polegała ta pomoc? Składałeś jakieś Elfy w ofierze? - zapytała, a Ty teraz miałeś się nad czym zastanowić: to ze składaniem ofiar to prawda, czy tylko próba oczernienia Mrocznych Elfów?
-Serio zaleźli wam za skórę, ale nie. Pomogłem pozbyć się potwora, który zabił już kilku z nich. No i potem jeszcze nieumarłych...
Właściciel
Skinęła głową, ale nie mówiła nic więcej.
-Więc wracając do tematu, jaka jest twoja decyzja?
Właściciel
- Myślę, że mogłabym na to pójść, ale nie od razu. Mam coś jeszcze do zrobienia.
-Może potrzebujesz w tym pomocy? I tak nie mam teraz nic ciekawego do roboty.
Właściciel
- Nie, ale dziękuję. Żeby mi pomóc, musiałbyś wstąpić do Milicji.
-A co to za sprawa, musisz zgłosić się do waszego sierżanta, by podać się do dymisji czy chodzi o jakąś zwykłą robotę?
Właściciel
- Ostatnia misja, podobno bardzo ważna.
-Zgaduję, że nic nie wiesz na jej temat poza tym co właśnie powiedziałaś?
Właściciel
Minęła krótka chwila, nim zaprzeczyła.
-Raczej nikt nie będzie miał nic przeciwko jak "przypadkowo" bym się tam znalazł, co?
Właściciel
- Nie, ale jest jeden problem: Nie wiesz gdzie to jest.
-Co nie znaczy, że ty się tam nie udasz, co nie?
Właściciel
- No dobrze... Możesz być w pobliżu, ale postaraj się nie interweniować. No, chyba że będzie to naprawdę konieczne.
-Oj uwierz, potrafię się zachować. No i zareaguję, gdy zajdzie taka potrzeba.- Powiedział układając łokieć prawej ręki na stole i podpierając dłonią podbródek.
Właściciel
- W takim razie mogę Ci zdradzić, że mija ta odbędzie się głęboko w Przemysłowej Dzielnicy.
-Czyli tak nie do końca nic nie wiesz o tej misji... Skoro tam to pewnie macie odbić jakąś miejscówkę.
-Jeszcze jakbym wiedział gdzie konkretnie, to może bym nawet się tam przyczaił.
Właściciel
- No niestety, nawet ja tego nie wiem.
-No to pozostaje mi być tym gościem i uważnie was obserwować, kiedy wyruszasz na tę misję?
Właściciel
- Jutro, zapewne o świcie.
-Heh, będę się musiał porządnie wyspać, by przygotować się do tego.
Właściciel
- Czyli nie nawykłeś do tak wczesny pobudek?
-Jak mówiłem, pracuję o wyznaczonej przez siebie porze, zwłaszcza teraz, gdy zarobiłem naprawdę sporo. Poza tą jutrzejszą pomocą to pewnie przez jakiś czas sobie będę wypoczywał.
Właściciel
- Jednak pamiętaj, jeśli już będziesz musiał interweniować, to zupełnie przypadkiem.
-No wiesz, akurat w okolicy będę i ręka mi się nieco poślizgnie.- Powiedział śmiejąc się jeszcze nieco.
Właściciel
Również się uśmiechnęła, ale po chwili wstała od stołu.
- Muszę już iść.
-Jasna sprawa.- Powiedział jeszcze, a następnie podążył za nią wzrokiem. No to do zobaczenia i "powodzenia" na misji.
Właściciel
Skinęła Ci głową, a Ty odprowadziłeś ją wzrokiem aż do wyjścia.
Postanowił jeszcze upić miodu z kufla, a następnie starał się sobie przypomnieć czy za niego zapłacił.
Właściciel
Upiłeś, ale zapłacić też wypada.
No i tego właśnie wolał się dowiedzieć, wstał od tego pustego stołu i udał się pod ladę, by tam sobie ponownie zasiąść przy jakimś stołku.
-To ja zapłacę już za ten, bo jeszcze wypiję z kufel.- Powiedział wyjmując z mieszka odpowiednią ilość złota za napój i położył ją na ladzie.
Właściciel
Karczmarz zgarnął je bez słowa i zaczął podawać trunki i jedzenie innym klientom.
No to popijał sobie jeszcze miód i oglądał się po osobach w karczmie, konkretniej po kobietach.