Bardziej chodzi mu, czy nie zostały wydane listy gończe czy coś w tym rodzaju
Konto usunięte
Zaczęło się ściemniać więc postanowił działać szybko, wziął karabin snajperski, i wyszedł z mieszkania zamknął na klucz, klucz schował pod wycieraczkę, następnie opuścił budynek i zaczął się kierować na podany adres, unikając przy tym szaraków
Zero:
Do tego Kompania nie ma dostępu, musiałby spytać kogoś kto dopiero co wrócił lub sam sprawdzić.
Degant:
Unikanie Szaraków było bardzo dobrym posunięciem, zwłaszcza, że szybko otworzyliby ogień jeśli zobaczyliby kogoś z karabinem snajperskim.
Niemniej, ominąłeś wszystkich i trafiłeś pod wejście do okazałej wilii. Żelaznej bramy broniło dwóch strażników, plus jeden przechadzający się między nimi i jeden w budce.
Konto usunięte
Nie zamierzał się tam wkradać w końcu snajper wypełnia swoją robotę z daleka, zaczął oglądać się za odpowiednim miejscem
Czyli najlepszym wyjściem dla niego byłby wniosek o przeniesienie, jednak woli nie robić takich rzeczy zbyt pochopnie. Przecież oni mogli go nie rozpoznać. Jednakże, na razie woli jeszcze trochę pozostać w bazie.. A informacje najlepiej zasięgnąć w barze
Degant:
W pobliżu był kościół z amboną, idealny do ostrzału snajperskiego.
Zero:
Udałeś się, więc do tego pomieszczenia, obecnie pustego.
Skoro nie ma tam nikogo, to chyba może poczekać zabijając w jakiś sposób czas
Nie było za bardzo jak, lecz w końcu do lokalu zawitała spora grupa żołnierzy.
Czeka chwilę, by sprawdzić, o czym oni rozmawiają.
Konto usunięte
Bingo
Ruszył w jego stronę oczywiście uważając na żeby nikt go nie zauważył
Zero:
Głównie o misjach i kolegach, a także, choć rzadko, o partnerach.
Degant:
Trafiłeś pod kościół. Żeby dostać się na górę, musiałbyś wejść do środka, jednak nie masz pewności, czy kogoś tam nie ma.
Konto usunięte
Jeśli spojrzał do środka przez dziurkę od klucza
Szuka kogoś, kto wygląda, jakby niedawno wrócił z miasta.
Zero:
Niestety, nikt na takiego nie wygląda.
Degant:
Nikogo nie widać.
Konto usunięte
Powoli zaczął otwierać drzwi i wszedł do środka
Skoro wśród innych nie było takowych, to po prostu przysłuchuje się rozmowom na temat misji
Degant:
Dywan prowadzący do ołtarza, dwa rzędy długich ław, krzyż na ścianie, za ołtarzem i obraz obok niego.
Zero:
Ciężko było się od tak przysłuchiwać, z kąta lokalu. Lepiej podejść i posłuchać z bliska.
No to podchodzi do najliczniejszej grupy z pytaniem - Można się dosiąść ?
Konto usunięte
Szedł w stronę ołtarza, ponieważ gdzieś koło niego znajdowało się wejście na pozycje
Degant:
Rzeczywiście, po lewej było wejście na upragnioną ambonę.
Zero:
Większość zmierzyła Cię wzrokiem i wzruszyła ramionami, ale kilku żołnierzy potwierdziło skinieniem głowy, co możesz uznać za swoiste pozwolenie.
No to dosiada się do tych, którzy skinęli na tak
Konto usunięte
No to tam wszedł, zajął pozycje i zaczął wypatrywać celu
Zero:
Wszyscy, i Ci, którzy byli niezdecydowani i Ci na tak, siedzieli razem, więc dosiadłeś się do nich wszystkich.
Degant:
Nie widać go przed willą, w jej pobliżu czy przez okna. Stąd widzisz jedynie strażników.
Konto usunięte
Więc zaczął czekać, ma w końcu czas
Jest już mocno po północy, a nie wydarzyło się nic, poza zmianą warty przez strażników i przegonieniem przez nich jakiegoś bezdomnego.
Przez chwilę próbuje nasłuchiwać rozmów
Opowiadali o troskach życia codziennego w Kompanii, ale też o rodzinach, przyjaciołach, partnerach, ulubionych potrawach, a kilku bąknęło coś o jakiejś misji lotniczej.
W końcu zdecydował się odezwać - O jakiej misji mówicie ? Ostatnio nie bywałem tutaj, to niezbyt się orientuję.
- To nie słyszałeś o tym konwoju morskim Bezimiennych? - zapytał jeden z nich, czystej krwi Vooron.
- Jak już powiedziałem.. Nie miałem okazji ostatnio tu bywać.. Na pewien czas musiałem zawiesić wszelkie działania.
- Dwa ich morskie statki wojenne eskortują pokaźny konwój kontenerowców i tankowców, będą przepływać jakieś dwie godziny lotu od nas.
- Hmm.. Czyli domyślam się, że ta misja dotyczy przejęcia transportu.
- Nie, posłania go na dno. -uściślił pilot. - Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam zamiaru przejmować ich dziwnego, chemicznego paliwa i hybryd.
- Jeżeli hybrydy są już zaprogramowane, to tak.. Lepiej je unicestwić, jednak jeżeli to transport jeszcze nie poddanych praniu mózgów.. O ile one jeszcze je posiadają, to możnaby pewnie spróbować jakoś je wykorzystać.
- Posrało Cię? - zapytał, patrząc na Ciebie z niedowierzaniem. - Kiedyś odbiliśmy kilka hybryd i chcieliśmy się nimi zająć. Wiesz jak nam się odwdzięczyły? Zabiły tuzin naukowców i prawię setkę cywili w jednej z naszych baz, w Kairze!
- Każda z nich jest taka sama, skoro bez niczego atakują..Czyli jednak lepiej się ich pozbyć
Pokiwał ponuro głową.
- A Ty w ogóle z nami lecisz? - zapytał inny pilot, by przerwać niezręczną ciszę.
- Jak chciałem zgłosić się do jakiejś misji, to dowódca mówił, że do żadnej nie potrzebują chętnych.. więc chyba nie
- Bo ogłosili to dość niedawno, a miejsc wolnych na pewno trochę zostało. - wyjaśnił Ci pilot.
- Czyli jednak nadal można spróbować się załapać..
- Ale raczej nie na długo, więc lepiej się pospiesz...
- Pewnie macie rację.. Lepiej od razu tam pójdę - natychmiastowo wstał od stołu
Wstałeś, ale nie był to nadzwyczajny wyczyn.
Skoro musi się spieszyć, to szybko kieruje się do dowódcy zarządzającego misjami
Był tam gdzie wcześniej, więc możesz spokojnie z nim porozmawiać.
Po zasalutowaniu przechodzi do rzeczy - Chciałbym się zgłosić do misji.. Jeżeli nadal są miejsca dla chętnych.
- Chodzi o misję zniszczenia morskiego konwoju, tak? - upewnił się oficer.
- Wyruszacie około drugiej w nocy, by dorwać ich nad ranem. - wyjaśnił.
- Tak jest. Jakieś specjalne wytyczne ?