Był tam główny dowódca KSO na Wyspach, John Smith, ale też jego zastępca, porucznik Maolt, będący Vooronem i główny medyk, von Geiz, który jako jedyny przetrwał zagładę niemieckiej części Kompanii i o własnych siłach dotarł do Anglii.
- Sir, chciałbym zapytać o aktualne misje dla pilotów (zasalutował już w poprzedniej odpowiedzi)
- Zapytaj w bazie lotniczej. - mruknął von Geiz.
- Tak jest, sir - zasalutował a po tym odszedł wychodząc z bazy
Zero:
Opuściłeś bazę bez większych problemów.
Death:
Nic nie widzisz, ktoś zamurował okno od wewnątrz.
No to idzie do miejsca, gdzie może przejechać do bazy lotników
Skrzywił się lekko. Ruszył do drzwi. Przejechał dłonią po swojej brodzie. Nie lubił się uśmiechać ani pokazywać swoją twarz. No cóż, teraz nie był sobą. Chwycił za klamkę i pociągnął ostrożnie.
Linia autobusowa Kompanii jest całkiem blisko. A przystanek jeszcze bliżej.
Kieruje się na przystanek ... Przynajmniej to nie Polska, więc biec nie musi
Zero:
//Co robi Usain Bolt, gdy spóźni się na autobus?
Biegnie na następny przystanek.
*Ba dum tsss.*//
Po chwili zauważyłeś klasyczny, londyński autobus piętrowy o czerwonej barwie.
Death:
Ruina. Po prostu ruina. Jakaś sterta śmieci i spleśniały materac w kącie i to głównie tyle. Na pierwszy rzut oka.
-Coś tu musi być.. -powiedział do samego siebie po czym wszedł do pomieszczenia badając je dokładnie.
Drzwi. Tak, znalazł całkiem nieźle zakamuflowane drzwi, nawet klamkę miały.
Uśmiechnął się pod nosem po czym delikatnie nacisnął klamkę i przesunął drzwi czekając na to, czy ustąpią.
Ustąpiły, więc wpada teraz wejść.
Obejrzał się jeszcze za siebie po czym wszedł powoli.
No to .. wchodzi do niego
Death:
Wszedłeś i znalazłeś się w ciemnym pomieszczeniu. Jednak szybko zrobiło się widno i zauważyłeś trzech żołnierzy, niewątpliwie z Kompanii, z wycelowanym do Ciebie karabinami. Dwóch miał DC-15, trzeci zwykłą strzelbę SPAS-12.
Zero:
Gdy wszedłeś kierowca poprosił Cię o dwa molity na bilet.
Damon uniósł ręce w obrończym geście, by pokazać im, że nie ma broni i złych zamiarów.
- Czego tu szukasz? Gadaj! - warknął jeden z żołnierzy.
Nie zastanawiał się zbyt długo. Skoro miał się czegoś dowiedzieć, mógł zrobić tylko jedno.
-Chciałbym dołączyć do Kompanii. -powiedział spokojnym głosem.
Nie ma innego wyjścia, więc daje mu te pieniądze
Zero:
Otrzymałeś bilet, możesz więc zająć jakieś miejsce.
Death:
- Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś szpiegiem?
No... To akurat było trafne pytanie.
zajmuje miejsce .. mniej więcej w połowie autobusu na dolnym "piętrze" w rzędzie za kierowcą
Akurat było takie miejsce, więc usiadłeś.
W takim razie czeka na odpowiedni przystanek (czyli w okolicy bazy lotników)
Wzruszył lekko ramionami.
-Szczerze to są nie wiem.. Chociaż... Jeżeli mi nie wierzycie, mogę sobie pójść. Bez żadnego przegadywania. -włożył ręce do kieszeni i uśmiechnął się przyjacielsko z zamiarem obrócenia się na pięcie. Czekał na ich reakcję, niezadługo żeby nie wzbudzić podejrzeń.
Zero:
Kierowca zrobił pełną rundkę po mieście, wszyscy poza Tobą wysiedli.
Death:
Reakcji jakoś brak, najwyżej mogą strzelić Ci w plecy.
Świetnie... Jeżeli przyjdę tutaj w innej postaci to mogą zacząć coś podejrzewać Westchnął z ubolewaniem.
-Co mógłbym zrobić, żebyście mi uwierzyli...? -mruknął pod nosem, jakby sam do siebie. Spojrzał na nich swoimi niebieskimi oczyma, które wyglądały na zwyczajne...
Czyli zła linia ?? No to chyba wysiada :/
Death:
- Przynieś nam łeb Szaraka, jego pancerz, broń i sprzęt, a uwierzymy. - mruknął ten ze strzelbą.
- Przynajmniej w jakimś stopniu. - dodał drugi.
Zero:
Nie było mowy o pomyłce, autobus zawiózł Cię kilkanaście kilometrów od miasta, blisko bazy lotniczej.
No to wysiada
//Wcześniejszy odpis mnie zmylił, bo to wyglądało, jakby on zrobił kółko//
Od razu po wyjściu kieruje się w stronę bazy
-Jasne. -westchnął po czym ruszył w stronę wyjścia. Świetnie... Mam nadzieję, że przy tym nie będzie żadnych problemów...
Death:
Beztwarzowy raczej nie będzie miał żadnych problemów z zabiciem Szaraka. No chyba, że moralnych, ale moralność to coś co jest u Twojej rasy spotykane rzadziej niż włosy na łuskach Samaraida.
Zero:
Trafiłeś pod wielki głaz. Ni mniej, ni więcej. Po prostu głaz.
ogląda kamień ze wszystkich stron .. Czyżby baza została zaatakowana ?
Zauważyłeś ledwo widoczne, wydrapane na kamieniu trzy litery: KSO, oczywiście.
Sprawdza dokładniej miejsce, gdzie są litery
Wyszedł z ruin i rozejrzał się. Wciągnął powietrze do płuc i przez chwilę nie oddychał. Westchnął po czym ruszył przed siebie. Na pewno po drodze spotka jakiegoś Szaraka.
Zero:
K na szczycie, S na środku i O na dole.
Death:
Nigdy nie spotkasz pojedynczego Szaraka. Mają tendencję do chodzenia trójkami, więc tylko na takie tria się natykałeś.
No to czyli logo jak logo :/ Sprawdza, czy nie ma tam jakiegoś mechanizmu
Na pewno jest, wystarczy się zastanowić.
Próbuje wcisnąć litery .. zaczynając od "K"
Głaz nieznacznie się poruszył, więc pozostaje czekać.
No to czeka .. nie ma innego wyjścia
W końcu kamień odsunął się, ukazując prowadzące w dół schody.
Idzie w dół, lecz cały czas trzyma się na baczności
Chcieli tylko jednego... Muszę zabić trzech inaczej jest duże prawdopodobieństwo, że dwa pozostałe mnie zaatakują... Szedł spokojnie za jedną z trójki Szaraków.
Zero:
Ostatecznie zszedłeś do ciemnego tunelu. Ostatnie wiązki światła zniknęły, gdy kamień wrócił na swoje miejsce.
Death:
Idziesz więc spokojnie, oni jakoś nie zwracają na Ciebie uwagi. Wyglądasz jak zwykły człowiek, no i jest tu też kilku innych, więc łatwo wmieszałeś się w tłum.
Bierze swoją latarkę i oświetla tunel