Właściciel
- Jednego dolara.
Rzekł i wyciągnął zza baru szkalnk3 do whiskey.
//Uznajmy że masz 40$
//Nie wpisywałem nigdzie kasy przy robieniu KP, bo nawet nie wspomniałeś jaka waluta tu obowiązuje .-.//
- Lej pan. - stwierdził i położył ową sumę na ladzie, czekając aż jedna ze szklanek zapełni się żądanym płynem.
Właściciel
Do szklanki barman nalał mętno-biały płyn który strasznie śmierdział chemikaliami.
- Raz się żyje... - stwierdził, chwycił kubek i opróżnił go jednym haustem.
Właściciel
Napój był niezbyt dobry, a gdy tylko się napiłeś dostałeś przeraźliwego ataku kaszlu.
- Tak powinno być? - zapytał, patrząc to na pustą już szklankę, to na barmana.
Właściciel
- A czujesz ból oczu, głowy lub brzucha w okolicach wątroby? - Zapytał.
- Nie. Przynajmniej nie teraz. - wyjaśnił, znów spoglądając na opróżnioną szklankę.
Właściciel
- Jeśli jutro oprócz głowy będzie cię szarpać brzuch to idź do szpitala. - Powiedział jakby było mu to obojętne.
- Zajebiście. Masz jakieś zwykłe piwo, whisky czy coś takiego?
Właściciel
- Mam. -Nie wymieniając szklanki nalał do niej jakąś tanią whisky.
Pociągnął łyka by przepłukać gardło.
- Dzieło się coś ciekawego ostatnio? - zagadał barmana.
Właściciel
- Wojsko właśnie likwiduje jakiś gang kilka przecznic stąd. - Odpowiedział.
Właściciel
- Budują jakieś "metro", to taki pociąg tylko że podziemny, jak dla mnie to strasznie poj#bane, ale może się sprawdzić.
- Ale po co pociąg pod ziemią? - zapytał zdziwiony i dopił alkohol. - A roboty ktoś, gdzieś nie oferował?
Właściciel
- Żeby nawet biedacy mogli podróżować po mieście. No i konie nie będą tak potrzebne, czyli mniej gówna na ulicy. - Odpowiedział. - Zawsze możesz się zgłosić do budowy.
- Ja Ci chyba na robola nie wyglądam? - zapytał, mierząc krytycznym spojrzeniem barmana.
Właściciel
- Żadna praca nie hańbi. - Odpowiedział cicho.
- Wiem, ale robota na budowie to nie mój... Hmmm... Zakres umiejętności i zainteresowań. Nic innego? - chciał się upewnić i przy okazji zamówił następną kolejkę.
Właściciel
- Nie. - Odpowiedział krótko i dolał alkoholu do szklanki.
- Świetnie. - stwierdził i pociągnął łyka, po czym jeszcze raz zlustrował innych bywalców, choć bardziej interesowały go ich zajęcia.
Właściciel
Więszość osób pewnie samemu nie miała pracy, a co dopiero ją oferowało.
Tak, to było pewne, ale jemu chodziło bardziej o to co robią w danej chwili. Najbardziej wypatrywał tych co grają w karty, sam lubił grać i mógł w ten sposób trochę dorobić.
Właściciel
Akurat nikt nie grał w karty. Najpewniej nikogo nie było stać.
Dopił alkohol, zapłacił za wypite trunki i opuścił lokal. Gdy był na zewnątrz wcisnął dłonie w kieszenie spodni, postawił kołnierz kurtki i ruszył ulicą, licząc, że znajdzie jakiś lepszy bar lub kasyno.
Właściciel
Po drodze napotkałeś kilka barów, ale jedynym lokalem lepszej jakości był niesławny burdel "Hak Pirata".
Więc postanowił się tam udać.
Właściciel
Więc to tak ku#wa! Zmiana Lokacji!
Właściciel
Opuścił, więc ten przybytek i udał się na poszukiwania baru czy kasyna, w którym mógł dorobić, grając w karty.
Ulica była tak samo brudna jak wtedy gdy ją opuściłeś.
Ulica go nie obchodziła, bardziej budynki przy niej.
Właściciel
Oprócz zamtuzu nie było tu wiele interesujących miejsc. Raptem jeden obskurny bar.
//A dałoby się jakoś gang odbudować? Jak coś to odpisz na PW, nie będziemy robić syfu.//
Udał się w kierunku Złotego Placu.
Właściciel
Dałoby się. Zmiana Lokacji!
Właściciel
Uznał, że koniec chlania i hazardu na dziś. Stracił gang, ale nie znaczy to, że nie może go odbudować. Ruszył, z powrotem na ulice Dzielnicy Portowej
Ulice tutaj były tak samo brudne i smutne jak wtedy gdy stąd sobue poszłeś. Słońce chyliło się ku zachodowi, więc na drogi wyszły wszelkie menty społeczne i panie do towarzystwa.
Męty, no właśnie.
Wzrokiem poszukał największego czy wyglądającego na najgroźniejszego z drabów w okolicy.
Właściciel
W jednej uliczce stał wraz z trzema kumplami gość którego siłe mięśni można było tylko porównać do jego brzydoty.
Ruszył w jego kierunku, przechodząc obok i trącając go barkiem.
Właściciel
- Masz jakiś ku#wa problem śmieciu? - Warknął. Zauważyłeś że właśnie wszedłeś w ślepą uliczkę.
- Ja? Nie, nie mam. Ale Ty zaraz będziesz miał problem z oddychaniem. - odpowiedział i szybko walnął go pięścią w nos.
Właściciel
Cios odrzucił go nieco, ale potem szybko wyprowadził kontratak wymierzając ci cios w twarz.
Odchylił się nieco, złapał go prawą dłonią za nadgarstek ręki, która pędziła mu na spotkanie, pociągnął do siebie, jednocześnie podstawiając mu nogę.
Właściciel
Udało ci się go powalić, ale jeden z jego towarzyszy uderzył cię w tył głowy, powalając cię na ziemie.
Zanim wstał, zrobił wykop prawą nogą w tył, celując mu w brzuch lub krocze. Gdy poczuł, że trafił wstał i zdzielił go prawym sierpowym.
Właściciel
Zatoczył się nieco do tyłu, lecz natychmiast podszedł do ciebie drugi koleś i dostałeś prosto w twarz. Poczułeś smak krwi w ustach.
- Należy Wam się medal za odwagę, su**nsyny. W walce jeden na jeden nie mielibyście szans. Zresztą, mam dla Was propozycję. - rzucił, jakby od niechcenia, jednocześnie szykując się do wyrwania się im.
Właściciel
- Czego ku#wa? - Zapytał ich szef który właśnie wstał.
- Na początek, zabierz ich ode mnie, ku*wa.
Właściciel
- A to niby ku#wa czemu? - Zapytał wnikliwie.
- Bo ku*wa mówiłem, że mam Wam coś do ku*wa zaproponowania ku*wa.