//Złe są dobrego początki.
Właściciel
//Teraz cały wątek poszedł sami wiecie gdzie, bo muszę lwią część obmyślić od nowa...//
//Czyli jak rozumiem, atak to zła czynność? A czego się spodziewałeś po zuych? Że podejdą, pogadają? Czy może zawaliliśmy przez coś innego?
Właściciel
//Oczywiście, że zła, ale mówi się trudno, spodziewałem się po Was czegoś innego, choćby zastanowienia się nad przeciwnikami, zwiadu, próby dogadania się (Szkielety, Orkowie, Nieumarli i Magowie Ognia razem nie zawsze się zdarzają), a nie rzucenia się na nich na pałę.
Ale mówi się trudno, jak już powiedziałem.//
//Widziałeś co odwalilem w barze, więc powinieneś to przewidzieć.
//Ten mój to głównie się nadaje na "support"(A bardziej od "debuffów", więc raczej nic go gadania nie ma. Tylko wykonuje polecenia.
Aż dziwnie się czuję, używając tych słów.
///Vader Vaderowicz ratuje wątek
Ułożył ręce w tubę.
-Hej ho! Tylko nie odpowiadać ogniem, bo też mamy po swojej stronie magów!
-Debil...
Przygotował się do walki.
//Nie muszę pisać tego, co poprzednio, nie?//
Właściciel
Zaklęcia nic nie dały, bowiem Nieumarli i Szkielety byli na coś takiego odporni, Magowie jakoś się przed tym obronili, a Orkowie... Cóż, pewnie była w tym zasługa tych Magów lub czegoś w tym rodzaju, bo także nie rzucili się na siebie, jak chcieliście. Tymczasem cała grupa zebrała się już do odejścia, tylko jeden Mag rzucił jeszcze kulą ognia w suche zboża.
//Teraz ni ch*ja nie rozumiem, pie**olę ten wątek.
Właściciel
//Maks chciał ogłupić Orków swoimi zaklęciami, tworząc niematerialne, ale widzialne, straszaki wszelkiej maści. A ja wyjaśniłem czemu i na kogo to nie działa.//
No cóż, odpowiedź na ogień to ogień.
-To, jednak ich zabijamy?
-Zakradniemy się i zobaczymy. Może znajdziemy w nich sojuszników.
Powiedział skradając się między trawą za ?wrogiem?
//Zmieniłem to na magie szaleństwa. Chodzi mi, że jak bulo chciał, to ten mój chciał rzucić te orki między siebie.
Właściciel
Skradanie może być problematyczne, bo iść możecie tylko na widoku, chyba że zaryzykujecie pójście polem pożogi, w jakie powoli zamienia się ta pszenica.
W takim razie z pomocą magii dymu zwiększył ilość dymu wydzielanego przez zboże i wykonał z niego w miarę naturalnie wyglądającą barierę wzrokową, ale tylko od ich strony. Takie lustro weneckie z dymu.
-Zobaczymy.
Szepnął idąc dalej.
Właściciel
Udało się, a Wy musicie zagęszczać ruchy, gdyż Orkowie narzucili reszcie swoje ulubione tempo: Mordercze. O ile Nieumarłym i Szkieletom to nie przeszkadza, a ludzie są zbyt przerażeni, żeby protestować, to dla Was może to być problemem.
No cóż, czyli przyśpieszyli.
To co się nałaził w dziczy to jego. Bez problemu przyśpieszył i popędził kotecka.
Właściciel
Czyli na pewno ich nie zgubicie, a przynajmniej nie z tego powodu, gdyż zagłębiliście się w las, gdzie ta niecodzienna banda powinna mieć swoją bazę.
Puścił ptaszora w niebo by wypatrywał wroga i szedł dalej.
Właściciel
W końcu zauważyliście na horyzoncie wieżę z czarnego kamienia, przy nim zaś kilka innych, drewnianych budynków, w tym zbrojownię, magazyn i kuźnię. Dodatkowo wszystko otoczone było palisadą, ostrokołem, wałem i drewnianymi wieżami obserwacyjnymi. Wszędzie kręcili się odziani w ciężkie zbroje i uzbrojeni w wszechstronną broń wpie**olu Orkowie, a także Szkielety, Nieumarli, nieco ożywionych zwierząt, była także para Upiorów stojąca na warcie pod wieżą. Poza tym zauważyliście coś na kształt dwóch zagród, gdzie to trzymano ludzi, w jednej kobiety, a w drugiej mężczyzn, z czego ta druga była pusta, z racji chłopów pracujących niedaleko, przy wycince lasu, oczywiście pod strażą. Poza tym gdzieniegdzie widzieliście ludzi, Drowy i Krasnoludy, trafił się nawet jeden Nag, którzy byli jakimiś dowódcami, Magami lub kimś w tym rodzaju.
- Mogę spowodować, że kobiety zaczną się buntować i nastawić dowódców przeciwko sobie.
Powiedział cichym głosem do reszty.
-Zostaw to dla siebie.
Powiedział wychodząc z krzaków i idąc na wprost bramy ze swym zwierzyńcem. Przy okazji chciał przywołać do siebie zwierzęta z lasu.
Ruszył za nim, ale zachował dystans 10 metrów.
Ten natomiast stał z tyłu, nie wychylając się.
Właściciel
//Kiedy Ty, Bulwa, zrozumiesz, że to nie działa tak z dupy i potrzeba na to dość dużo czasu? Zawsze odwalasz to na ostatnią chwilę i nigdy nic nie przychodzi...//
Idąc tak zwróciliście na siebie uwagę wszystkich, a przede wszystkim strażników na wieżach, uzbrojonych w dwuręczne kusze, oraz tych przed wejściem, posiadających halabardy, tarcze i miecze przy pasach. Wszyscy oczywiście byli Orkami w wytrzymałych zbrojach.
No cóż, niech Futrzak gada.
-Witajcie różnorakie stworzenia. Czyście jasnym bogom równe, czy demonom. Przybył do was Alamar, wygnaniec wraz ze swą świtą. Każdy z nas jest potężnym magiem, i każdy z nas jest gotów wejść w sojusz z wami.
Rzekł tworząc dwie wielkie figury z dymu za sobą. Obie miały wyglądać jak trolle.
Trzymał się z tyłu, szykując zaklęcia opętania na orków, w razie gdyby rozmowa nic nie dała. Oczywiście starał się nie wychodzić z ukrycia, lub też jakoś potajemnie szykować czary.
Właściciel
Figury zrobiły swoje, nie ma co, gdyż zobaczyłeś dziś coś, czego nie spodziewałeś się zobaczyć w swoim życiu, czyli śmiejących się Orków, bo i taka była ich reakcja, choć przemowę potraktowali chyba nawet całkiem serio.
Czekanie w bardzo poważnym stylu.
Czajenie się z czarem w krzakach.
-Jajca se robię. Alamar jestem, roboty szukam. Umiem się napi**dalać i zwierzęta mnie lubią. Dodatkowo na magii się znam. Ten za mną to inteligent naszej grupy, szuka obiektów do badań w postaci istot myślących, a wy macie ludzi. A tam w krzakach siedzi kruczomrody, największy po*** jakiego widziałem. Macie jakieś etaty?
Walnął prosto z mostu tak jak go uczono na bagnach.
//Powody, czemu akurat tak o nim sądzi? Z czystej ciekawości, serio.
//Wiejskie pie**olenie. Udawaj psychola i bydzie dobrze
-To dzięki tobie te szkielety chodzą, prawda?
Zapytał nekromantę. Dawno nie widział golema.
Cały czas ma gotowe zaklęcie. Zaczął rozglądać się za swoim krukiem.
Właściciel
Vader:
Więc czekasz.
Max:
Leciał gdzieś w powietrzu i w każdej chwili możesz go do siebie przywołać.
Bulwa:
- Ja? - spytał z autentycznym zdziwieniem, pukając się palcem w pierś. - Nie, nie, nie, ja tutaj tylko pracuję oraz uprawiam Alchemię i Magię Ognia, rzeczywisty pan tego przybytku mieszka w tej wieży, a ja mogę Was co najmniej do niego zaprowadzić.
-To interesujące, że taki Mag zajmuje się takimi sprawami.