Właściciel
W takim razie pora, abyś ich tam poprowadził.
-Za mną, osłaniać swoich. Jeżeli przez was jeden z waszych kumpli zostanie ranny, to niech was szkorbut!
Ruszył torując sobie drogę mieczem.
Właściciel
Motywacja to podstawa, w tym wypadku było podobnie, i zdołaliście się dostać pod drzwi kajuty kapitańskiej.
Spróbował je wyważyć, dając tym samym do zrozumienia, że mogą zniszczyć drzwi od jego kajuty.
Właściciel
Próba wyważenia ich przez Ciebie skończyła się fiaskiem, tak jak próby kilku załogantów na raz. Jedyny wyjściem okazuje się najpostawniejszy z marynarzy z wielkim toporem, jednakże wypada chronić go przed Nieumarłymi podczas całej operacji.
A więc ustawił się tak, żeby go chronić.
Właściciel
Nieumarli zaczęli napierać na Was, on zaś powoli wyrąbywał sobie drogę do kajuty.
Taktyka prosta, tnięcia i pchnięcia. W sumie jak blokował cios przeciwnika dawał znak innemu, żeby ten ciął go w brzuch.
Właściciel
I w ten sposób zabiliście kilkunastu Nieumarłych. Czemu tak mało? Ano temu, że Wasz towarzysz z toporem zdołał wyrąbać Ci drogę do kajuty.
Wszedł do niej licząc, że reszta go osłania.
Właściciel
Zajęci byli bardziej napierającymi Nieumarłymi, acz z kajuty nic na Ciebie nie wyskoczyło.
Właściciel
Większość kajuty tonęła w mlecznobiałej mgle, która zdawała się rozchodzić od Twego pasażera, siedzącego na podłodze po turecku, odwrócony był do Ciebie plecami.
- Teraz już wiesz, dlaczego musiałem uciekać, kapitanie? - spytał.
Właściciel
- I co zrobisz? Zabijesz mnie? - spytał, a ostatnie pytanie wywołało w nim salwę opętańczego śmiechu.
-Nie, zapiszę do rachunku koszt naprawy drzwi. To, plus ewentualne szkody ze strony nieumarłych, jeżeli są one ci posłuszne.
Właściciel
- Wątpię, abym miał płacić. Niby po co miałbym płacić Ci za uszkodzenia własnego statku?
-Bla bla bla. Klient płaci za dostarczenie na miejsce, bez zbędnego pier*olenia.
Właściciel
//Nie załapałeś o co mu chodzi?//
///Ten, sytuacja nie jest taka wyrównana, więc lepiej grać na czas.
Właściciel
//Mogłeś tak od razu.//
- Czy cena życia Twoja i kilku członków Twojej załogi spuszczonych w szalupie będzie wystarczająca?
-Czy cena tego, że nie wysadzę Brygu z tobą na nim to coś godnego uwagi? Nie myślałeś chyba, że pokazałem ci całość na moim Siegu?
Właściciel
//Wysadzić? Insynuujesz mi, że masz tam proch lub materiały wybuchowe?//
////NIe kurna, to słowo ma inne znaczenie.
Właściciel
- W takim razie udowodnij. Zabij nas wszystkich, nim zrobię to ja i moi Nieumarli.
-Pierd zabójca nie ma serca.
Właściciel
- Zabawne. - odrzekł, a Ty nagle poczułeś, że nie możesz oddychać.
//Ironia, nie, Vader?//
//I co ja w tej sytuacji mam zrobić?
Właściciel
//Spróbować go zdekoncentrować?//
///Żeby nie było: Ma swoją kuszę? Gotową do strzału?
-To ilu członków mogło opuścić Bryg?
Właściciel
- Poza Tobą? Tylu, ilu zmieści szalupa, kapitanie. Nie jestem niewdzięczny, więc nie zabiję Was wszystkich tak po prostu. To niehonorowe.
-Tak samo, jak odpada walka jeden na jednego?
//No, Refleks Szachisty ;-;
Właściciel
//Zje**łem, bo przeczytałem, że to on ma refleks szachisty.//
- Więc lepiej się pospieszyć.
-Brakuje mi dopływu świeżego powietrza, żeby zdecydować natychmiast.
Właściciel
- Więc chętnie panu pomogę, kapitanie. - odparł, a Ty straciłeś kontrolę nad nogami i dosłownie wybiegłeś na zewnątrz, gdzie nadal trwała desperacka walka marynarzy z Nieumarłymi.
//No debil z niego.
No cóż, na chwilę obecną mógł się obronić przed najbliższym Nieumarłym i czekać na tego debila.
Właściciel
Obrona nie była konieczna, Twoja załoga daje radę, zaś "ten debil" jakoś nie wychodzi.
Właściciel
I czekasz, w międzyczasie jeden z marynarzy został zraniony i wciągnięty w tłum Nieumarłych, gdzie też dokonał żywota, o czym świadczyły jego krzyki oraz wnętrzności latające wokoło.