Właściciel
Wrócili, pilnując jednego Goblina, tudzież brygu, zależnie co miałeś na myśli. Ale co z ładunkiem i resztą załogi? No i musisz wziąć pod uwagę, że raczej dostaniesz soczysty opierdziel od władz miasta w Gilgasz lub Imalin, a prawie na pewno od Gildii Kupców, ponieważ zostawiłeś swoich podopiecznych na pastwę losu, zbyt długo bawiąc się z tym jednym okrętem pirackim.
Mówi się trudno.
-Przeładować cały wartościowy towar na pokład mojego okrętu jeńcy! Raz, raz. Nie opi***alać się!
Właściciel
Nie opi***alali, nie mieli zbytnio opcji, nawet jeśli ta zakończy się ich śmiercią na szubienicy. Po jakimś czasie dołączyły do nich też wszystkie towary z okrętu piratów, załoga brygu wymontowała nawet skorpiony i balistę.
Kazał swoim odłączyć się od okrętu piratów, a tymczasem on zapalił pochodnie i wrzucił ją do ładowni wrogiego statku, gdy było po wszystkim, po czym zatrzasnął wejście. Gdy się odłączyli, to jeszcze wrócił na Siega, by móc odpłynąć.
Właściciel
Podpalenie właściwie było zbędne, bowiem do ładowni zaczęła wlewać się woda, gdy się rozłączyliście, a po kilku minutach piracka łajba poszła na dno.
No właście, zabrali ich szalupy?
Właściciel
Na to nie było czasu lub miejsca, ewentualnie nikt na to nie wpadł, i poszły na dno razem z okrętem.
A czy zmieszczą się wszyscy na jednej z ich szalup?
A więc rozkazał jednym ze swoich spuścić szalupę.
-Dobrze piraci, umowa spełniona. Do szalupy. Dostaniecie trochę prowiantu, żebyście nie musieli zmuszać się do zjadania siebie nawzajem.
Właściciel
Ucieszyłeś tym przede wszystkim najbardziej cherlawych, którzy z reguły idą na pierwszy ogień w takim wypadku. Niemniej, czekali na żywność, gotowi do wiosłowania i załadowani do szalupy.
Wskazał kilku swoich, by ci zebrali dla nich mały prowiant.
Właściciel
Tak też się stało, a po chwili piraci odpłynęli tam, gdzie spodziewali się zastać ląd.
A swoim nakazał płynąć taką samą trasą, co tamci, których miał pilnować. Może ich dogonią? W końcu są mniejsi.
Właściciel
Ale lekko uszkodzeni i obładowani łupami. Jednakże sprawiło to jedynie, że stracicie tych kilka minut, bo nawet w obecnym stanie i prędkości widzicie swoje zguby, choć to chyba "Sieg" jest ich zgubą, czyż nie?
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Właściciel
Niby tak. Cóż, wieczorem zdołaliście ich dogonić.
Właściciel
Niemiłosiernie wku*wieni, zwłaszcza kapitan, za pozostawienie ich na łasce losu, w końcu gdyby czaił się gdzieś jakiś morski potwór lub inny okręt piratów to byłoby po nich. Ale poza tym to tak, jak najbardziej byli cali.
No to niech się uspokoją, bo Sieg też był blisko.
Właściciel
Nie zanosi się na to i najpewniej do końca podróży będą wypominać Wam to spóźnienie i zapomnienie.
Chrzanić, bo oni mogli stracić jeden okręt w wyniku starcia z piratami.
Właściciel
Najwidoczniej też uznali, że chrzanić, bo na statkach zapanował wreszcie spokój, na Siegu również.
I dobrze. W okolicy był kwatermistrz?
Właściciel
Wałęsał się właśnie po pokładzie, więc jak najbardziej.
Podszedł do niego.
-Masz czas?
Właściciel
- Dla kapitana zawsze. - odpowiedział, odrywając wzrok od morskich fal. - O co chodzi?
-Przeliczenie wszystkiego po ostatniej walce i zrobienie listy rzeczy tego, czego potrzebujemy.
Właściciel
- Jutro rano, po śniadaniu, będzie gotowe. Coś jeszcze?
Właściciel
Pokiwał głową i z ciężkim westchnięciem oderwał się od poprzedzającego rozmowę zajęcia, aby ruszyć do swojej kajuty i zająć się pracą.
A on jeszcze przeszedł się po pokładzie, by dodać otuchy swoim i trochę z nimi porozmawiać.
Właściciel
Podniesienie morale zawsze w cenie, ale i tak przydałoby się urządzić jakiś uroczysty pogrzeb zabitym załogantom, dodać do tego jakąś stypę i tak dalej.
Wszystko w swoim czasie, ale polecił kilku marynarzom urządzenie pierwszego etapu pochówku dla poległych, czyli przygotowanie do odesłania w głębiny. Żeby nie było, sam w tym pomagał.
Właściciel
Trupów, niestety, było sporo, ale pracowaliście w kilka osób tylko kilka minut, z czasem, w milczeniu, dołączali do Was kolejni marynarze, aż po kilku chwilach prawie cała załoga pracowała nad tym, aby oddać ostatnią przysługę swoim zmarłym kompanom. Tak czy inaczej, po jakimś czasie wszystko było gotowe.
Jak daleko od portów? W sumie, korzystając z okazji, że większość tutaj była... Zwrócił się do dwójki marynarzy.
-Zawołajcie nieobecnych na ostatnie pożegnanie.
Właściciel
Większość była na głównym pokładzie, ale szybko zawołano ostatnich spóźnialskich, może z wyjątkiem sternika, który musiał zostać na miejscu, jeśli nie chcieliście przypadkiem rozbić się o statek kupiecki lub zmienić nagle kurs.
To ma sens. Teraz wszedł wyżej i zapukał w drewno, by zwrócić uwagę reszty na siebie.
Właściciel
Udało Ci się to, a jeden z uczynnych załogantów podsunął Ci kopnięciem jedną ze skrzyń, jakie walały się po pokładzie, w sam raz na podwyższenie na czas przemowy.
Zaczął.
-Zebraliśmy się tutaj, żeby po raz ostatni pożegnać naszych przyjaciół.
Właściciel
To było oczywiste, ale ten wstęp dodał im tylko powagi, lecz nikt nie płakał, te stare wilki morskie były na to zbyt twarde.
-Nasz fach jest trudny i często przynosi właśnie takie skutki. Śmierć, rany, uszczerbek na zdrowiu psychicznym. Dlatego też każdy, który do nas dołączy może nie być pewny swojego jutra. Jednakże oni się do nas przyłączyli. Byli z nami, towarzyszyli nam i walczyli ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi. Od początku do końca. Zginęli, byśmy my mogli żyć dalej i o nich pamiętać. Jesteśmy jedną rodziną i, proszę was, nieśmy ich w swoich sercach. Wtedy nasi towarzysze będą zawsze z nami.
Właściciel
Krótki aplauz był wystarczającą odpowiedzią ze strony marynarzy, a po chwili z tylnych szeregów poniosły się w dal słowa jednej z żałobnych pieśni żeglarskiej braci, jaką był "Mglisty Łabędź."
W sumie, czemu nie. Przyłączył się.
Właściciel
Gdy odśpiewaliście pierwszą zwrotkę oraz, dwukrotnie, refren, pierwsze trumny obarczone kamieniami lądowały jedna po drugiej za burtą (bo chyba jakoś tak wyglądał ostatni pogrzeb na brygu, jeśli nie, to mnie popraw, ale graj dalej, wiesz ogółem o co chodzi).
Niech ceremonia trwa, bo co mieli robić dalej?
Właściciel
Właściwie nic, lepsze pytanie: Co będą robić po ceremonii? Owszem, ta już się skończyła, a marynarze stali niepewnie, nie wiedząc, czy mają się rozejść, czy to jednak nie wszystko, co dla nich zaplanowałeś.
Dał im sygnał do rozejścia się.
-Stypę urządzimy w porcie.
Właściciel
W sumie dobrze byłoby wiedzieć, kiedy do takowego zawiniecie.
//Z tego co pamiętam, to miało być Imalin. Mylę się?//
//Imalin, lub Gilgasz. Możesz wybrać///
Ruszył więc do sternika.