Właściciel
//Nic, jeśli potrafisz dobrze pływać, bo ciężko będzie Ci się dostać na pokład któregoś z okrętów o własnych siłach, zwłaszcza że wszyscy będą na tyle zajęci walką, że raczej nikt nie rzuci Ci liny.//
Właściciel
Udało Ci się bezpiecznie w niej wylądować i wypłynąć na powierzchnię, a atakujący Cię wcześniej piraci porzucili zamiar zabicia Cię, zamiast tego ruszając wraz z kolejnymi wilkami morskimi do ataku na załogę "Siega," która zdołała uporać się już z pierwszą falą przeciwników.
No cóż, sam zaczął się wspinać na swój okręt.
Właściciel
Bez liny czy czegokolwiek innego może to być problematyczne, a właściwie to niemożliwe.
Właściciel
Szło sprawnie, zwłaszcza gdy zacząłeś trafiać w małe luki między deskami, z których zbudowano okręt. Po kilku chwilach, zmęczony i mokry, zarówno od potu jak i morskiej wody, wydostałeś się na pokład brygu, nieopodal od trwającej wciąż walki.
No cóż, z kuszy dało się jeszcze strzelać?
Właściciel
Możesz się o tym przekonać tylko w jeden sposób...
Wystrzelił w jednego z przeciwników po naładowaniu kuszy. Celował w większą grupę przeciwników, żeby nie było.
Właściciel
Strzelanie do tego tłumu, w którym w bardzo bliskiej odległości od siebie walczą zarówno piraci jak i Twoi załoganci nie jest zbyt dobrym pomysłem, chyba że nie przejmujesz się poczuciem winy, gdy będziesz mieć ich krew na swoich rękach.
Większa grupa tych złych, nie mieszanka kulturowa.
Właściciel
Nie było nic takiego w tej bitwie, więc musisz znaleźć jakiś sposób na przebicie się na drugą stronę, tudzież żeby dostać się wyżej, bo jedyna większa grupa przeciwników znajduje się na pirackim okręcie.
A je**ć, dobył miecza i ruszył pomóc swoim.
Właściciel
Pomocy z pewnością wymagali, zwłaszcza w wypadku dwóch przeciwników, a konkretniej uzbrojonego w dwa długie sztylety skrytobójcy, który z właściwą dla Mrocznych Elfów, którym był, precyzją wbijał klingi swych broni w ciała Twoich marynarzy, gdy Ci byli zajęci walką, krążąc wokół walczących i zmieniając swoją pozycję za pomocą Magii Dymu oraz duet zielonoskórych, czyli wielki Ork z wielkim toporem i mały Goblin z długą włócznią, którzy walczyli razem i razem się uzupełniali.
Będzie musiał uzupełnić kadry, to pewne. Spróbował zajść od tyłu duet zielonoskórych, by zrobić im klasyczny rozłam poprzez zabójstwo goblina cięciem w szyję.
Właściciel
Aby zajść tu kogokolwiek od tyłu, i to kogokolwiek, kto nie był z Twojej drużyny, musiałbyś jakoś ominąć cały ten bitewny tumult, co nie jest możliwe, jak już zostało powiedziane, więc wypadałoby wymyślić coś innego.
Właściciel
//No to napisz coś w tym guście, żebym mógł dać post fabularny.//
//Taki ch*j, nie ukatrupisz mnie w tak banalny sposób///
Właściciel
//Ukryj się gdzieś po prostu, jak chcesz to przeczekać, raaanyyy... Ale załoga Ci to wypomni.//
Raczej, to starał się włączyć do walki.
Właściciel
Udało Ci się stanąć naprzeciw jednego z piratów, wyposażonego w małą tarczę, skórzaną zbroję i korbacz, Gnolla, który to od razu zamachnął się nim na Ciebie z góry, celując prosto w głowę.
Odskoczył w bok i ciął go w rękę.
Właściciel
Udało Ci się uniknąć ataku, ale i on zablokował Twój za pomocą swojej tarczy, aby po chwili wyprowadzić kolejny zamach, tym razem mierząc bijakiem w żebra, zamachując się z prawej strony.
Odskoczył do tyłu, a następnie zamarkował uderzenie z lewej strony, by się zbliżyć i pochwycić tarcze, a następnie zamachnąć się w rękę trzymającą osłonę.
Właściciel
Pozbawiony i tarczy, i dłoni uciętej jednym ciosem Gnoll nie miał zamiaru kapitulować, ale zabrać Cię ze sobą do grobu, a więc przycisnął krwawiąc kikut do boku i ponownie zamachnął się swoją bronią, znów z boku, ale tym razem lewego.
Ponownie odskoczył, by następnie doskoczyć i go dobić.
Właściciel
Udało Ci się, a jego głowa upadła wraz z ciałem niedaleko odciętej wcześniej dłoni. Poza tym zwycięstwem również szala zwycięstwa całej walki przechylała się powoli na Waszą stronę, gdy marynarze ze "Siega" spychali piratów coraz bliżej ich okrętu, który znów znalazł się pod ostrzałem ze skorpionów i balist brygu.
Dalej postarał się walczyć, szukając kolejnego przeciwnika.
Właściciel
Udało Ci się jeszcze zabić jakiegoś Goblina podczas jego panicznej ucieczki. Innych piratów na Waszym pokładzie brak, ale marynarze szykują się do zaatakowania jednostki piratów, na której nie zostało wiele tego ścierwa, zwłaszcza że są pod ciągłym ostrzałem z balist, skorpionów, łuków i kusz. Niemniej, możesz też spróbować jakoś wyciągnąć stąd "Siega" i spróbować dogonić konwój, ten pirat i tak pójdzie najpewniej na dno. Choć zapewne ewentualne łupy kusiły, tak jak jeńcy, których mogliście odstawić do Imalin czy Gilgasz lub Ci, którym darujecie wolność, czyli schwytani wcześniej przez piratów. Jak zawsze, decyzja należy do kapitana, czyli Ciebie.
-Kontynuować! Zniszczyć żagle! Ostrzelać z kusz!
Właściciel
Trwało to już około pięciu minut, więc co dalej?
Okręt unieruchomiony z całą pewnością?
Właściciel
Tak, a nawet oba, bo Sieg też się daleko nie ruszy bez pozbycia się pirackiego balastu.
-Ruszamy!
Ponownie chwycił swoją broń w ręce i ruszył na wrogi okręt.
Właściciel
Piraci byli w większości martwi, ranni lub pozbawieni woli walki, a więc poddali się. Choć nie wszyscy, czyli wspomniany wcześniej duet Goblina i Orka oraz największy osiłek na łajbie, choć raczej nie kapitan, czyli Orkolog z wielką maczugą w łapie. W trójkę powalili już pięciu Twoich ludzi, pozostali trzymają dystans i czekają na rozkazy bądź jakąkolwiek inną pomoc.
Jak machiny na tym pokładzie? Ocalały?
-Kusze! Ostrzelać!
Właściciel
Wasze machiny sprawne, jeśli to masz na myśli, u piratów znajdziecie jeszcze ze dwa sprawne skorpiony.
Kilka pierwszych prób operatorów spełzło na niczym, dopiero później jeden trafił Orkologa w oko, na co ten zareagował wielką furią wynikającą z równie wielkiego bólu. Przed drugim, tym razem śmiertelnym, postrzałem zdołał zabić jeszcze dwóch marynarzy, a gdy upadł, zmiażdżył jeszcze jednego.
Teraz skierował ostrzał na Goblina i Orka, lecz tego drugiego spróbował zestrzelić ze skorpiona, nakazując stosowne odsunięcie się marynarzy od nich (aka wrogów).
Właściciel
Nie było to już konieczne, Ork, Goblin i wszyscy inni piraci, którzy dożyli do tej chwili, poddali się, a Twoi ludzie uhonorowali te warunki, acz nie tyle z litości, co z racji większego zysku.
-No dobrze, drodzy piraci. Załatwmy to szybko, to pozwolę sobie was wysadzić gdzieś z dala od miasta portowego, żebyście nie wisieli. Co znajduje się na tej jednostce i ile tego jest?
Właściciel
Większość milczała jak zaklęta, zapewne zdawali sobie sprawę z tego, że zginą prędzej lub później, w końcu zabawa w pirata jest wesoła, ale krótka. Po kilku minutach przełamał się Goblin:
- Jedzenie, dużo rumu, zrabowane handlarzom towary i handlarze. - powiedział zielonoskóry, za co pewnie dostałby w łeb od innego członka załogi, gdyby ten nie uświadomił sobie, że mógłby stracić własny przez reakcję jednego z Twoich załogantów.
-Klucze? Coś? Serio, pracowałem z czarnoksiężnikami i sam jednego Nekromantę zabiłem, więc jestem z lekka nerwowy, a jak uchylę szabelkę, to polecą bełty. Zwłaszcza, że chcę was wypuścić. Jednakże wypuszczę tylko tych, którzy w końcu się przełamią.
Właściciel
- Kapitan, on miał klucze! - zawył żałośnie zielonoskóry. - Ale ładownię można zamknąć od środka i od zewnątrz, więc teraz tam siedzi i pewnie chleje, myśląc że nie żyjecie... Albo że my nie żyjemy...
Właściciel
Kilku marynarzy spróbowało, z miernym efektem. Dopiero po kwadransie stworzyliście na tyle prowizoryczny taran, że dało się za jego pomocą wyważyć drzwi z ładowni. Było ciemno, śmierdziało rumem i nic nie wskazywało na to, żeby ktoś tam siedział
Czyli tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś tam jest. Wskazał na Goblina piratów, by wyszedł przed szereg.
Właściciel
Wyszedł, a jako całkiem rozumna istota zrozumiał, czego od niego żądasz i wkroczył do ładowni.
- Ciemno, zimno, wilgotno i pusto... Ale nie ma kilkunastu butelek rumu! No i ktoś wyciął dziurę w kadłubie i zatkał ją workiem z sucharami, powoli zaczyna przeciekać... Mogę już wyjść?
-Ta.
Dał sygnał połowie swoich, żeby wrócili na Siega i go pilnowali.