Traper popatrzał na ciebie z miną "Koleś ku*wa ty dowodzisz" ale nagle znowu przybrał pokerowy wyraz twarzy, gdy zbliżył się generał.
-Traper, Pokryszkin, wystąp.

Wychodzi przed szereg zgodnie z obowiązującymi zasadami.

To samo zrobił Traper.
-Pokryszkin, ty dowodzisz z góry, zabezpieczasz teren do lądowania, ostrzeliwujesz przeciwnika, oraz zabezpieczasz ewakuację. Traper, ty masz za zadanie znaleźć następujące cele- tutaj generał podał teczkę Traperowi- a następnie je wyeliminować.

-Tak jest!

Traper odpowiedział to samo, ale chłodniej. Generał natomiast tylko kiwnął głową.
-Jakieś pytania, co do misji?

Nic nie mówi.

Traper też nie miał pytań.
-Pokryszkin, udaj się do swojego śmigłowca i wystartuj. Inni piloci wystartują na równi z panem. Traper, ty zbierz ludzi do śmigłowców.
-Tak jest.

Kieruje się do swojego śmigłowca.
//a jaki to?

///Tamten Ka-50.
Dotarłeś do niego, jak widać, skończono robić na nim twój symbol, znajdujący się niedaleko kadłuba:

-łał
Wchodzi do kabiny.

Fox
W niej nic nie zostało przerobione.

Sprawdza iloma śmigłowcami dowodzi.

Jak na razie widziałeś 5 innych Ka-50, a mają też lecieć te do transportu żołnierzy, więc...

Jest jakaś nazwa formacji, czy coś?

Brakowało. Wygląda na to, że będzie to chrzest bojowy w którym zdobędziecie osobistą nazwę.

-Grupa, start silników, włączamy elektronikę.
Sam wykonuje to samo.

Uruchomili ją, wszystko działało poprawnie.

-Śmigłowce transportowe, wszyscy już na pokładzie?

-Tak, oddział gotowy, można rozpocząć.

-Grupa, startujemy. Uważajcie na odstępy między blaszakami.
Wznosi maszynę 10m nad lotniskowiec.

Inne maszyny również wystartowały, łącznie 10 Ka-50, oraz 6 transportowych różnych modeli.

-Wieża, jaki jest kurs do celu?

-Podaliśmy transportowcom, macie lecieć za nimi i w razie czego wejść w pierwszy kadr.

Noah siedział w swej kajucie, sprawdzając broń i sprzęt przed kolejną misją.

Całokształt był sprawny i gotowy, akurat kilku chłopaków z oddziału juz szło na górę.

Skoro wszystko było w pełni sprawne to poszedł, aby do nich dołączyć.

Oddział złożony z 25 żołnierzy dość szybko ustawił się w dwuszeregu. 26, jeżeli liczyć Noaha.

No to pora czekać w owym dwuszeregu na jakieś rozkazy lub dowódcę, który je objaśni.

Zjawił się, oddziany w płaszcz przeciwdeszczowy i posiadający kilka medali pułkownik.
-Dobra mordy, mam nadzieję, że broń macie gotową do użycia. Wasze pierwsze zadanie na dziś to wejście do tamtego śmigłowca transportowego- mówiąc to wskazał na Chinooka gotowego do startu- i czekać na dalsze rozkazy. Mam nadzieję, że nikt z was nie musi iść do toalety. BO POSTOJÓW NIE BĘDZIE!

Powstrzymał śmiech, a następnie zrobił zwrot w lewo lub prawo, zależnie od tego, gdzie stoi Chinook, i ruszył w jego kierunku.

Reszta oddziału również wykonawała zwrot i pokolei weszli do śmigłowca. Pułkownik zamknął za wami wejście, a następnie się oddalił. Piloci wznieśli maszynę do góry.

Cóż, pozostaje czekać.

Chinook ruszył w kierunku północnym, czyli na tereny dawnej Hiszpanii. Dowódca oddziału głośnym kaszlnięciem zwrócił na siebie uwagę.
-Dobra chłopaki, gotowi usłyszeć, jakie to my mamy znowu zadanie?

- Tak jest. - odparł, zapewne identycznie jak reszta żołnierzy.

I tak było.
-Więc słuchać, mamy dość ciekawe zadanie, które skupia się na sprawdzeniu pewnej dawno opuszczonej bazy. Dlaczego O.H.S. nie było tam pierwsze- nie wiemy. Ale trzeba dbać o to, byśmy wrócili cali i żywi.

- A czego możemy się tam spodziewać, sir?

-Prawdopodobnie nieumarłych, może jakieś mutanty. W najgorszym razie bandytów, choć w to wątpię. Teren jest obecnie zagrodzony przez szeregowców Ostatnich Homo Sapiens i tylko czekają na prawdziwych żołnierzy, którymi jesteśmy my.

Zaśmiał się na tę uwagę, ale później zamilknął, bo nie miał już więcej pytań.

Padły jeszcze dwa pytania.
-Mamy coś stamtąd wynieść?
-Tak, ale powiadomię was, kiedy będziemy już w środku.
-Dlaczego wcześniej nie?
-Żebyście nie tracili czasu na szukanie jakiegoś przedmiotu, tylko skupili się na sprawdzaniu, czy nie ma żywego zagrożenia.

No i czekał, bogatszy o tę wiedzę.

///Mogę przyśpieszyć akcję.

//Byłoby świetnie.//

///Zmiana tematu: Ruiny bazy Vindictae, ty zaczynasz.

Wrócił. Sam. Ale wrócił.

No cóż, raczej nie będą czekali z medalami.

W takim razie wyszedł i udał się do tego, który im tę misję zlecił, ewentualnie do najwyższego stopniem.

No tak w sumie, to sam Grof się zjawił.

Ruszył do niego, o ile nie był czymś zajęty.

Czekał właśnie na niego, więc mógł jak najbardziej podejść.

Tak więc podszedł, wykonując regulaminowy salut.