Ten jednak nie zrobił tego samego.
-Ostatni z oddziału, misja to porażka...

- Można tak powiedzieć, sir.

-To nie jest zabawne, straciliśmy wielu dobrych ludzi. A przede wszystkim to, po co tam wyruszyliśmy.

- Ja się nie śmieję, sir. - odrzekł przez zaciśnięte zęby. - Straciłem tam wszystkich, sir. I chcę się zemścić. Zrehabilitować.

-Będziesz miał okazję, na Saharze.

- Sahara?

-Tak.

- A co tam ciekawego?

-Baza Vindictae.

- Sprawna?

-Nie, porzucona.

- Tak jak tamta. - mruknął pod nosem.

-Możliwe. Twoje poświęcenie to coś, na co mogę się zgodzić.

- W jakim sensie? Że przez to, że jako jedyny przeżyłem, może się pan zgodzić, abym leciał?

-Ta.

- Jak rozumiem mogę się tam spodziewać tego samego, co ostatnio?

-Możliwe. Tym razem jednak saperzy byli tam przed nami i nie ma tam ładunków wybuchowych.

- Yhym. Więc kiedy lecimy?

-Lecisz jutro z rana.

Pokiwał głową.
- To wszystko?

-Tak. Tym razem lepiej znajdź to, czego szukamy.

- To rozkaz czy groźba, sir?

-Oba.

- Zrozumiałem. Co grozi mi w wyniku niepowodzenia akcji?

-Zobaczysz.

- Wolę nie.

-Właśnie.

- Mam zgodę na odmeldowanie się, sir?

-Ta, ta.

No to odmeldował się i poszedł do swej kajuty.

Dotatł do niej, ale była już przez kogoś zajęta.

To znaczy?

No, przez kogoś o podobnej randze. Jego, znaczy się Noaha, rzeczy były w trzech torbach przy wejściu.

Jakieś kabany czy niekoniecznie? Wyglądają na weteranów czy żółtodziobów?

Trudno stwierdzić, stał plecami i miał nakrycie głowy, które zasłaniało całą jego tylną część. Postura taka bardziej sprintera.

- Chyba pomyliły Ci się kwatery.

-Śmiem wątpić.

- To wątp dalej, byle nie tutaj.

-Grof mnie tutaj przydzielił.

//Ki Grof?//

///Lincoln
Amerykańska armia, której bazą został lotniskowiec Queen.
Z dowódców najbardziej znani są dwaj: Abraham Grof i Ilja Pokryszkin.
Oprócz sojuszu z O.H.S. i starań o odzyskanie miast zachodniej i południowej Europy nie wiadomo o frakcji nic więcej.///

//KKK.//
- Nic mi o tym nie wiadomo.

-Mnie powiadomił, że zostałeś przydzielony pod pokład, tam gdzie mechanicy. Dlatego też ja miałem zająć to miejsce...

//Jak do mechaników, to znaczy że gorzej, ta?//

//Ta, jeden pod drugim w pobliżu maszyn i silników.

- To idź to z nim przedyskutować jeszcze raz, bo ja się stąd ruszać nie mam zamiaru.

-To może zostać uznane jako bunt Noah. A połowa z Lincoln już wie o ostatniej twojej misji.

- I co? Że niby ja nawaliłem?

-Ktoś musiał oberwać, a ja tylko wypełniam rozkazy.

- I niby czemu mam być to ja?