Miasto Gilgasz.

Avatar maxmaxi123
Kurde, nie wyszło jak chciał. Wstał więc.
- Jok robota, to czymu tu przyszlimy? Nie nakrzyczo na nas za to?- Spytał się mocno zdziwiony.

Avatar bulorwas
//Jakby co, jad chcę sobie zachować w jakiejś buteleczce, by móc w tym strzały maczać

Avatar
Konto usunięte
Bardzo ostrożnie spróbował zajrzeć przez szparę w drzwiach.

Avatar Kuba1001
Właściciel
CC4:
//Gratuluję, wcale nie mogłeś zrobić uniku.//
W chwili, gdy młot zderzył się z Twoimi plecami już nie biegłeś, jedynie impet i siła rzutu pognały Cię metr lub dwa dalej. Jakimś cudem wciąż żyłeś, ale sporo wskazuje na to, że jesteś zwyczajnie sparaliżowany. Ork ruszył w Twoją stronę z drugim młotem.
Bulwa:
//KKK.//
Vader:
Miałeś tam jedynie proste łóżko, kufer i stolik, z czego wszystko było solidnie przymocowane do podłogi i ścian, aby nie nie obijało się o siebie, Ciebie i ogółem kajutę podczas kołysania się łajby. Podziwiając swą nową kwaterę poczułeś, że statek wypłynął z portu.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Max:
- Jak nie poczują alkoholu i będziesz się trzymać w miarę prosto? Nieee, zwłaszcza jeśli to Twój pierwszy raz. No, wstawaj. I nie obrzygaj podłogi z łaski swojej.
Wiatrowiej:
W środku dostrzegłeś kobietę ubraną w prosty strój służki, która obecnie zajęta była porządkowaniem komnaty, do której zaglądałeś.

Avatar maxmaxi123
Wstał więc, po czym ruszył za kompanem.

Avatar
Konto usunięte
Też sobie porę na sprzątanie znalazła. Wciąż czujny, ruszył dalej schodami w górę

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Cud, że w ogóle ruszyłeś, ale zakosami i w opierając się o ściany bądź inne przedmioty, jednakże szedłeś... Mimo wszytko, nie mogłeś nadążyć za Krasnoludem, chociaż to może i dobrze, bo w przeciwnym wypadku strumień wymiocin mógłby spaść właśnie na niego... Oczywiście, poza typowymi wadami wymiotów, miały też one swoje plusy: Powoli czułeś, jak Ci się polepsza.
Wiatrowiej:
Tam już usłyszałeś ciężkie kroki i po wejściu na piętro dostrzegłeś przechadzającego się po korytarzu osiłka w płytowej zbroi, uzbrojonego w tarczę, miecz długi i halabardę. Znajdowały się tam tylko trzy drzwi, z czego dwa były pilnowane i tylko jedne nie, ale zapewne oko mieli na nie inni wartownicy i głównie ten, który maszerował tam i z powrotem.

Avatar maxmaxi123
O, to dobrze. Próbował je jakoś przyspieszyć. Może im bardziej pusty będzie, tym mu będzie lepiej?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krasnolud, widząc Twoje zachowanie, pokręcił głową z politowaniem i odszedł z powrotem do karczmy. Z bukłakiem wody wrócił dokładnie w chwili, gdy Ty w miarę stanąłeś na nogach, opróżniając do końca swój żołądek.

Avatar MrCC4
Jeśli wystarczy mu energii na piorun to strzela
Jeśli nie to leży i czeka na śmierć od młota

Avatar
Konto usunięte
Od tego miał kadzidełko, nie? Ile tu było przestrzeni? Starał się oszacować, czy zadziała

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Rafael_Rexwent pisze:

Rafael
- Ja gdzieś w głębi serca czuję, że powinienem kiedyś poszukać dawnej przyjaciółki. Ale zawsze coś staje na przeszkodzie i nadal nie mam o niej żadnych wieści. Nawet nie mogę powiedzieć z czystym sercem, że żyje.


Kuba1001 pisze:

Rafael:
- Przyjaciółka? - spytał, niemalże jednocześnie unosząc brwi i kąciki warg w lekkim uśmiechu.


Rafael
- Gdyby nie ona pewnie dalej wśród lasów żyłby obłąkany Styrik znęcający się nad Łakami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
//Teraz to już musztarda po obiedzie, nie myśl że każdy wątek będzie na Ciebie czekać tych kilka miesięcy, obaj NPC, z którymi rozmawiałeś, już dawno stąd wybyli.//
Wiatrowiej:
Korytarz był długi na jakieś siedem metrów, więc możesz skorzystać z kadzidełka, ale trochę zajmie, nim zacznie działać, a do tego czasu mogą się połapać.
CC4:
O dziwo, starczyło, a Ork padł obok Ciebie, również żywy, ale oszołomiony wyładowaniem.

Avatar maxmaxi123
Spojrzał się na to podejrzanie.
- Pij pirwszy. Wolem mieć pejwność, że to jusz normolne.

Avatar MrCC4
Wyjął swojego wiernego gladiusa i starał się wbić go orkowi w mózg

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Westchnął i pociągnął solidnego łyka, a później wylała nawet część zawartości bukłaka na ulicę. Tak, to bez wątpienia musiała być woda.
CC4:
Udało Ci się, teraz możesz zająć się leczeniem samego siebie, bo żaden z walczących nie zwraca na Ciebie większej uwagi, a i bandyci zdają się przegrywać.

Avatar maxmaxi123
Wziął więc, po czym próbował pociągnąć solidniejszego łyka.

Avatar MrCC4
No to się leczy. Drugie warzywo w rodzinie jest niepotrzebne.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Tak, to zdecydowanie była woda, a gdy się jej napiłeś, poczułeś nieco ulgi, a także pozbywałeś się powoli resztek wymiocin i ich smrodku z ust.
CC4:
Ostatecznie bandyci zostali odparci, a Ty możesz się podnieść na łokciach i usiąść, ale chodzenie nadal będzie wyzwaniem.

Avatar MrCC4
Byli jacyś kompanie w pobliżu mogący mu pomóc?

Avatar maxmaxi123
Dopijał do końca. Chyba że już wypił wszystek, to ruszyłby za krasnalem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
CC4:
Zostało Was kilkunastu, więc tak, o ile ich o to poprosisz lub w jakikolwiek inny sposób dasz znać, że potrzebujesz pomocy z ich strony.
Max:
Ten rzecz jasna skierował się do portu, bo to tę część miasta mieliście patrolować. W sumie dobrze, bo zapach morskiej wody i soli nieco Cię orzeźwił, gorzej, gdy nadejdzie pora na cuchnące ryby...

Avatar maxmaxi123
//Ojejku, jak się w mieście przerzedziło w postaciach.//
Ruszył więc tam, unikając wszelkich straganów rybnych czy innych miejsc, gdzie może je spotkać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tak właściwie to wszędzie było pełno tej woni, z racji ryb w morzu, na pokładach statków, w magazynach i na straganach, ale może wreszcie uda Ci się odpocząć od tej woni, gdyż zauważyłeś, jak w jedną z uliczek kierują się mężczyzna i kobieta. Niby nic dziwnego, gdyby nie, to że w ręku tego pierwszego dostrzegłeś sztylet, który po kryjomu przykładał do pleców swojej towarzyszki...

Avatar maxmaxi123
-Halo! Panie! Po co pon czyma nóż przy tej kobietce?!
Zakrzyknął w stronę delikwenta, podchodząc tam zaciekawiony. W jego stronach tak niektórzy zdobywali baby, ale w mieście się tego sposobu nie spodziewał, więc był naprawdę ciekawe co on chce tym uzyskać.

Avatar MrCC4
-Hej, mógłby mi ktoś pomóc?! Jestem trochę sparaliżowany od pasa w dół!
Macha rękami

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Nie usłyszałeś odpowiedzi, ponieważ spłoszony Twoją reakcję delikwent od razu uciekł, zostawiając białogłowę w spokoju.
CC4:
Większość miała własne problemy na głowie, ale znalazł się jeden człowiek, który podniósł Cię, ale później nie wiedział zbytnio, co zrobić, bo posadzenie Cię czy położenie gdziekolwiek nie ma większego sensu, prawda?

Avatar maxmaxi123
- Ej! Ponie! Chcem odpowiedź! Lopoć go!
Wrzasnął do miejskiego pospólstwa, samemu zaczynając pogoń. Jakby mu nie szło, użyłby mocy pierścienia do wzmocnienia swej kondycji i ogólnie prędkości biegu.

Avatar MrCC4
-Załaduj mnie na wóz. Tam postaram się uzdrowić siebie, a potem innych rannych

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Mieszczanie, jak to mieszczenie, mieli to głęboko gdzieś, więc co najwyżej zeszli Ci z drogi. Mężczyzna nie był od Ciebie szybszy, zwłaszcza, gdy użyłeś pierścienia, ale miał tę przewagę, że znał miasto, więc kilka razy nieomal zgubił Cię w portowych uliczkach. Niestety, i jemu udzielił się stres oraz panika, przez co w końcu się pomylił i skręcił nie tam, gdzie trzeba, trafiając wprost na drewniane molo, z którego nie było ucieczki, gdyż drogę na suchy ląd blokowałeś Ty, a ze wszystkich innych kierunków odcinała ja woda.
CC4:
Zadowolony, że sam nie musi dłużej główkować, od razu spełnił Twą prośbę i wrócił do swoich spraw.

Avatar MrCC4
W takim razie skończył/zaczął kończenie leczenia siebie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie dałeś rady uleczyć się całkowicie i chyba najbliższych kilkanaście godzin lub nawet więcej niż dzień spędzisz na wozie, ale to i tak lepsze, niż być martwym lub sparaliżowanym do końca życia, prawda?

Avatar maxmaxi123
- Nu, a tyraz mów, po co ci nuż był.
Powiedział, podchodząc w jego stronę z włócznią, starając się wyglądać groźnie.

Avatar MrCC4
No prawda, lepsze to niż śmierć lub wegetowanie

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Ale panie strażniku, po co się od razu tak gorączkować? Może pan opuści broń i porozmawiamy wtedy jak normalni ludzie, hm? - zapytał mężczyzna, albo starając się Cię zbajerować i uniknąć kary, albo próbując zyskać na czasie żeby coś zrobić.
CC4:
Tymczasem jeden z najemników powiadomił miejską straż o całym zajściu i pojawili się pierwsi, którzy zaczęli grzebać zabitych najemników i układać trupy bandytów na stos. Poza tym zwłoki wszystkich zostały ograbione, aby ich broń i ekwipunek zostały wykorzystane podczas handlu. Tak czy inaczej, Wy ruszyliście w dalszą drogę.

Avatar maxmaxi123
- Zadałem pytonie. Nie pajacuj tyko mów!
Krzyknął, pchając włócznią nieco do przodu, nie żeby zranić, co w celu ostrzegawczym.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- To skomplikowana, ale i zabawna historia. Otóż, zaczęło się od tego, że... - powiedział, dając za wygraną, i na chwilę przerwał, aby odwrócić się, pobiec na koniec mola i rzucić się do wody, woląc kąpiel od Twojej karzącej ręki sprawiedliwości.

Avatar maxmaxi123
- Wrocoj i dokończ!
Krzyknął, biegnąc na wybrzeże i patrząc, gdzie to zmierza. Chyba nie w otwarte morze. Jeżeli tracił go z oczu, szedł wzdłuż, próbując go namierzyć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najwidoczniej nie miał zamiaru, bo nie raczył nawet odpowiedzieć, ale zauważyłeś, że płynie wzdłuż nadbrzeża i za następnym molo najpewniej zniknie Ci z oczu. Istniało też niebezpieczeństwo, że wejdzie na jakiś statek.

Avatar maxmaxi123
onie
Ruszył więc czym prędzej na tamto molo, żeby go ubiec. Czasami też podczas biegu patrzył, czy nie zmienił jakoś trasy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wydawało Ci się, że już wychodzi na brzeg, ale nagle płynął obok jednego z licznych statków kupieckich, a później nie wypływał przez długi czas i raczej już tego nie zrobi.

Avatar maxmaxi123
Widział dokładnie, który był najbliżej zbiega w wodzie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Owszem, średniej wielkości żaglowiec stojący przy molo, acz widziałeś, że chyba szykują się już do odpłynięcia, pozbywając się części cum i wciągając trapy z powrotem na pokład.

Avatar maxmaxi123
- Hej! Zatrzymoć siem!
Wrzeszczał, biegnąc i wymachując jednocześnie rękoma w ich kierunku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie odpłynęli jeszcze, więc posłusznie wykonali rozkaz, rozpoznając w Tobie miejskiego strażnika. Jeden z marynarzy nawet specjalnie spuścił trap, abyś mógł wejść na pokład.

Avatar maxmaxi123
Wszedł więc.
- Gdziś tu ukrywa złodzij, znoliźć go!

Avatar Kuba1001
Właściciel
Marynarze, przeważnie ludzie, ale znalazło się też kilka Elfów, Styriców i Goblinów, popatrzyli niepewnie na Ciebie i siebie, a gdyby nie oczywiste oznaki przynależności do straży miejskiej, najpewniej już wylądowałbyś za burtą, uznany za niespełna rozumu.

Avatar maxmaxi123
- Na co cykocie?! Jok mówiem że jest, to jest! Szukoć!
Sam zaczął zaglądać wszędzie po pokładzie. Ten nicpoń, którego ściga, miał jakieś szczególne znaki? Jak blizna, może pstrokate szaty, albo coś jeszcze innego?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Owszem, czarny płaszcz z kapturem, jakiego nie mieli marynarze. W sumie podobny dostrzegłeś podczas rozglądania się, wraz z właścicielem, gdy oddalał się po nadbrzeżu w stronę miasta...

Avatar maxmaxi123
//Dalej go jakoś widzi, bądź ma szansę go dogonić?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku