Miasto Gilgasz.

Avatar Attero
Rzucił jakby od niechcenka dwie sztuki złota i zaczął pić swoje piwo rozglądając się po ludziach.
A tak naprawdę to kelnerki przyciągnęły jego wzrok, do jednej nawet puścił oczko z zawadiackim uśmiechem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Attero:
Uśmiechnęła się, ale była to chyba jej rutynowa odpowiedź na zaloty klientów. Niemniej, umilały Ci one czas, podobnie jak piwo, bo choć daleko było mu do szczyn pijanych w najgorszych spelunach, ale i nie umywało się do tego, które sprzedał Ci kiedyś jakiś Krasnolud...
Jurek:
Szczęśliwie trafiłeś niezbyt głęboko, do tego omijając ważniejsze żyły czy tętnice, także raczej możesz być spokojny o jej życie. Martwić się za to powinieneś o swoje, bo gdy ktoś ją znajdzie, to na pewno strażnicy przeszukają całą wieżę, od dachu przez lochy, i Cię odnajdą.
Ray:
//Jeśli nie mieszkasz w mieście, to powinieneś zacząć pod jego bramami, ale niech będzie.//
Jak na stolicę verdeńskiego handlu, lądowego i morskiego, pełno tu było różnych karczm, od małych i raczej skromnych, przez standardowe, takie jakich pełno w całym Elarid, do luksusowych przybytków, do których wstępu bronili masywni ochroniarze, gdzie raczej nie mógł wejść byle kto, oferujące inne rozrywki niż piwo, pokój na noc i mordobicie.

Avatar maxmaxi123
Próbował więc się dźwignąć na równe nogi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Lepszym pomysłem byłoby zablokowanie ciosu, zadanie własnego, obalenie rywala lub coś w tym guście. Niemniej, prawie wstałeś, ale zaraz położyłeś się z powrotem, głównie przez bandytę, którego ciało spadło na Ciebie bez życia. Patrząc na nie z bliska, zobaczyłeś niewielki, okrągły kamyczek, który trafił nieszczęśnika prosto między oczy, oraz lejącą się z rany krew.
Drugi bandyta, pozbawiony możliwości ucieczki, widząc śmierć kompana od razu rzucił broń i uniósł dłonie do góry, chcąc się poddać.

Avatar RayGuy_Player
Quill postanowił wejść do pierwszej lepszej karczmy, zamówić piwo i upić się, zapominając o wszelkich troskach.

Avatar JurekBzdurek
Uff, tyle dobrze. No cóż, spróbował zaciągnąć ją do pomieszczenia, z którego wyszła, przy okazji rozglądając się dookoła

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
Pierwsza karczma z brzegu nosiła bardzo odpowiednią nazwę: "Strudzony Wędrowiec". Po wejściu do środka zauważyłeś typowe wyposażenie karczmy, jakich w Elarid wiele: Długi kontuar naprzeciwko wejścia, za nim barman, szafka z alkoholami i przejście do kuchni. Resztę umeblowania karczmy stanowiły stoły i krzesła, które zajmowali przedstawiciele wielu ras i profesji.
- Dwa złota. - powiedział barman, wyciągając dłoń, gdy usłyszał Twoje zamówienie. W zamian napełnił już kufel złocistą, pieniącą się cieczą.
Jurek:
Wokół nic ciekawego, jeśli masz na myśli korytarz. W pomieszczeniu podobnie, mała klitka mieszkalna dla czterech osób, wszystko wskazuje na to, że ze służby.

Avatar maxmaxi123
Dźwignął się na równe nogi. Skierował klingę w stronę oponenta, po czym wrzasnął.
- Ha! Mowił wam zem ja, że lepiej ze mno nie zadzieroć?! Siło umysu go żem powolił! No, oć. Idiomy do tych no.... burakuf! Tak, tak się zwoło. Czemu wojskowi nazywajo budynki od warzyw...- zapytał się cicho sam siebie na koniec.

Avatar Attero
Zamówił następny kufel, jednocześnie płacąc za niego i zaczął rozglądać się za kimś, kogo można ograć. W takich karczmach różnych typków nie brakuje, zarówno sprytnych jak on sam, jak i mniej doświadczonych żółtodziobów.

Avatar RayGuy_Player
Podałem barmanowi należną zapłatę, wzrokiem szukając kogoś, komu mógłbym pomóc. Oczywiście nie za darmo.

Avatar JurekBzdurek
Dobrze. Zostawił pokojówkę i ruszył do kolejnych (ostatnich?) niezbadanych na razie drzwi na korytarzu, zamykając za sobą drzwi do pomieszczenia dla służby

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- Powiedzmy. - usłyszałeś zza swoich pleców, gdy mówiłeś coś o powalaniu siłą umysłu. Zobaczyłeś tam Hobbita z procą, który kręcił nią niedbale. - Nie mamy czasu, żeby wracać z nim do kwater straży. Zwiąż go i wracamy, mogą nas tam potrzebować.
Jurek:
Te są zamknięte, ale to tylko drobna niedogodność dla kogoś z Twoimi umiejętnościami i narzędziami, więc po kilku minutach stanęły otworem. Nic tylko wejść i modlić się, żeby nie były to kwatery tutejszych kabanów wielkości solidnych mebli.
Attero:
Większość osób w tym lokalu to pospolici marynarze, a spośród nich tylko kilku jest trzeźwych. Namówienie ich na partyjkę czy dwie i ogranie to żadna trudność, ale też niewielkie wyzwanie. No i pewnie nie mają zbyt wiele pieniędzy do postawienia... Możesz spróbować przy innym stoliku, który również zajmują marynarze, ale oficerowie różnej rangi, bardziej stonowani, mniej nachlani i o większych sakiewkach.
Ray:
Nikt nie chodził tu z tabliczką zawieszoną na szyi, której treść głosiła "Szukam najemnika!", więc musisz spróbować w inny sposób.

Avatar RayGuy_Player
Postanowiłem zagadać do barmana
- hej, nie macie tu jakiś problemów? Wiecie, ostatnio roi się od niebezpiecznych zwierząt, złodziei czy czegoś w tym stylu? Z chęcią bym się z tym rozprawił -

Avatar Attero
No i bingo. Dostrzegł stolik z nieco bardziej innymi osobistościami.
Także dopił piwo, poprawił swoje ubranie i ruszył do nich, oczywiście spokojnie i przekładając jedną z tych uzbrojonych kart między palcami. Stanął blisko stolika i jednocześnie chowając kartę wykonał głęboki, teatralny ukłon.
- Witam szanownych wilków morskich. Można się dosiąść? - wyprostował się z przyjacielskim uśmiechem na ustach.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
- A czy ja Ci wyglądam na jakiegoś radnego miasta czy ki ch*j, kmiocie? - fuknął mężczyzna, krzyżując ramiona na piersi. - Jak chcesz sobie poszukać zajęcia, to znajdź tablicę ogłoszeń.
Attero:
Miejsca były cztery, wszystkie zajęte, ale chwilę przed Twoim przybyciem jeden ze stolików się zwolnił, gdy któremuś z marynarzy skończyło się szczęście bądź gotówka.
Pozostała trójka prezentowała się bardzo różnie, wątpliwe aby służyli razem na tym samym statku czy okręcie. Była tam Elfka, w której nie rozpoznałabyś wilka morskiego, młody i mocno podpity mężczyzna, w mundurze podoficera Floty Cesarskiej oraz posiwiały już ludzki kapitan jakiegoś statku handlowego. Właśnie ten ostatni skinął głową, wskazując wolne krzesło.
- Im nas więcej, tym lepsza gra. - dopowiedział. - Zwłaszcza że jeden bardzo dobry gracz nam się wykruszył i liczymy, że znajdzie się ktoś na jego miejsce.
Vader:
Podróż była spokojna, toteż po swojej małej przygodzie na Trującym Szczycie mogłeś rozstać się z drowskim kapitanem i bezpiecznie zejść na stały ląd na nadbrzeżu portu w Gilgasz. Gdzie teraz?

Avatar RayGuy_Player
Wzruszyłem ramionami. Wstałem od stołu, kierując się do wyjścia.
- wybacz, że sprawiam panu kłopoty. Nie zamierzam się bić. Nawet prosty chłop ma swój honor i z byle kim się nie będzie męczyć -
Rzuciłem na pożegnanie i i wyszedłem z karczmy, rozglądając się za jakąś tablicą ogłoszeń.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pierwszą dostrzegłeś przy głównej bramie miasta, ale pewnie jest ich też więcej, na przykład przed większymi karczmami czy na placu targowym.

Avatar Vader0PL
Zamek Qull, pełna naprzód.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Zmiana tematu, zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu, bo zakładam, że walisz tam z buta, tak?//

Avatar maxmaxi123
- Zwinzać, ale cym?

Avatar RayGuy_Player
Sprawdzę tę tablicę w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego, niebezpiecznego zadania

Avatar JurekBzdurek
Mając na podorędziu swoje bronie wkradł się więc do środka tak cicho, jak tylko był w stanie

Avatar Attero
Przysiadł się do stołu i poprawił kapelusz spadający nieco na oczy.
- Skoro już tak razem siedzimy, to może warto się przedstawić, racja? Jestem Aurelio. - powiedział uśmiechając się przyjaźnie, po czym spojrzał na elfkę.
- Choć niektórzy wolą nazywać mnie ich przeznaczeniem... - dopowiedział spokojnie patrząc na elfkę z zalotnym uśmiechem.

Avatar Vader0PL
Kuba1001 pisze:
//Zmiana tematu, zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu, bo zakładam, że walisz tam z buta, tak?//

//Tak//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
- A bo ja wiem? Czymkolwiek. Poszukaj jakiejś liny albo choćby odetnij kawałki jego ubrania. Poradzisz sobie czy zostać tu z Tobą?
Ray:
Ciekawie i niebezpiecznie zapowiadało się to, czego było tu najwięcej, a więc polowanie na bandytów, z czego największe nagrody proponowano za trzech hersztów z ich bandami lub bez nich. Po dokładniejsze informacje miałeś zgłosić się do siedziby miejskiej straży, jeśli zechcesz podjąć się tego zadania. Jeśli zaś wolisz wybijać mniej znaczących bandytów, wystarczy opuścić miasto i wrócić z ich głowami, które dostarczysz do koszar straży.
Jurek:
Ostrożność dobra rzecz, choć tutaj była już niepotrzebna: Pomieszczenie, będące małą, ale bardzo elegancką sypialnią z oknem i widokiem na miejski targ, było puste.
Attero:
Również się uśmiechnęła, ale raczej z pobłażaniem. Najwidoczniej nie zrobiłeś na niej większego wrażenia, co można zawsze zmienić.
- Kapitan Fengris, do usług. - przedstawił się najstarszy mężczyzna jako pierwszy.
- Elnflaim. - odparła krótko po nim Elfka.
Podoficer wybełkotał coś i dopiero po trzeciej próbie z jego pijackiego mamrotania zdołałeś wydobyć imię, Gredrin, a tak przynajmniej Ci się wydawało.

Avatar RayGuy_Player
Dobra. Pójdę do miejskiej straży dowiedzieć się czegoś więcej. Wolałbym wiedzieć, na co się piszę.

Avatar maxmaxi123
- Łe, ić. Wymyślim cosik.
Zaraz po tym zaczął rozglądać się za liną, ewentualnie sprawdzać wytrzymałość ubrań rabusiów.
//związać i zostawić czy związać i zabrać?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
Koszary straży miejskiej znajdowały się nieopodal głównej bramy, więc odnalazłeś je bez trudności. Było tam dziwnie pusto, na warcie stał tylko jeden strażnik, leniwie opierający się o swoją włócznię, choć gdy zobaczył, że ktoś nadchodzi, od razu stanął na baczność.
- A Ty czego tu szukasz? - burknął, mierząc do Ciebie grotem opuszczonej już poziomo włóczni.
Max:
Liny nie było, ale pocięcie ubrań na pasy powinno wystarczyć, o ile zwiążesz ich w kilku miejscach i dość mocno.
Hobbit tymczasem skinął głową i odszedł, biegnąc pędem na opuszczony posterunek.
//Twoja wola, ale weź pod uwagę, że tutaj, najpewniej od razu, spróbuje uciec albo będzie wzywać pomocy. a z kolei tam będzie też go trzeba pilnować.//

Avatar RayGuy_Player
- na pewno nie problemów. Ja tu w sprawie polowania na bandytów. Do kogo mam iść z pytaniami? - zapytał, nie spuszczając wzroku z włóczni - fajna włócznia. Gdzie takie robią? -

Avatar maxmaxi123
//Bardziej chodziło mi o polecenie, jakie wydał hobbit.//
Podszedł do bandyty, uderzając go w głowę parę razy pięścią. Potem upewnił się, czy aby na pewno stracił przytomność.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
- W miejskiej kuźni. - odrzekł, odpowiadając najpierw na Twoje drugie pytanie. - Do dowódcy straży, jest w swoim gabinecie, w koszarach.
Max:
//Jemu to też było obojętne.//
Na pewno i raczej nie wstanie zbyt szybko.

Avatar RayGuy_Player
- a nie wiesz może, gdzie są te koszary? - zapytał, nadal podziwiając włócznie.

Avatar Attero
Mimo takiego odrzucenia od damy śmiech nie zszedł mu z ust.
- Skoro już się poznaliśmy bliżej, to może zagramy w coś, drodzy towarzysze? - obejrzał się po twarzach i sięgnął do kieszeni po swoją normalną talię kart.

Avatar JurekBzdurek
Wszedł do środka, lustrując pomieszczenie w poszukiwaniu skrzynek z biżuterią, warościowych bubelotów i innych interesujących go rzeczy

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
Kręcąc głową z irytacją, wskazał Ci na budynek, przy którym pełnił wartę, a obok którego obaj rozmawialiście przez cały czas...
Attero:
- Po to tu jesteśmy. - odparł kapitan. - I jesteśmy otwarci na propozycje co do gry, zwłaszcza jeśli będzie to coś nowego, bo klasyki powoli już nas tu nudzą.
Jurek:
Nic na widoku, dopiero podczas szperania w szafkach znalazłeś małą skrzynkę, a w niej nieco pierścionków, naszyjnik, kolczyków i tym podobne. Niewiele tego, ale wszystko jest dość cenne.

Avatar RayGuy_Player
- Dzięki towarzyszu! - odrzekłem na pożegnanie i wszedłem do koszar.

Avatar JurekBzdurek
Wszystko to trafiło prosto do jego przenośnej kieszeni w pustce, on sam zaś po raz niewiadomo który dziękował samemu sobie, że zna tę magię. Ruszył znowu do drzwi, wyglądając ostrożnie, czy strażnicy dalej jeszcze grzecznie śpią

Avatar maxmaxi123
Chwilę potem ruszył do reszty.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
Niewielki, skromny, przysadzisty i prosto zbudowany, tak jak powinien być skonstruowany każdy budynek służący wojsku, Milicji, straży miejskiej czy innej organizacji militarnej lub paramilitarnej. Niemniej, nie było tu zbyt wiele możliwych dróg, więc dość szybko odnalazłeś gabinet dowódcy straży, o którym mówił Ci wcześniej strażnik.
Jurek:
Nic nie wskazywało na to, że obudzą się zbyt szybko, więc przynajmniej ten problem masz z głowy.
Max:
Pozostaje liczyć, że nie ocknie się zbyt szybko, albo że nikt nie udzieli mu pomocy. Niemniej, na tyłach karczmy, dostrzegłeś jak na razie dwóch związanych bandytów rasy ludzkiej i jednego Goblina, również uśmierconego celnie posłanym kamieniem z procy, który trafił go prosto w lewe oko, ze skutkiem wiadomym.

Avatar RayGuy_Player
No to co? Śmiałym krokiem wchodzę do środka.
- cześć i czołem! Zastałem może dowódcę? -

Avatar maxmaxi123
Nikogo z jego ludzi nie ma? Wejrzał więc ostrożnie do środka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
- A jak myślisz? - odburknął wąsaty mężczyzna w średnim wieku, siedzący za biurkiem, na którym stało pióro, kałamarz pełen atramentu i liczne papierzyska do podpisania. - Czego?
Max:
Są wszyscy, więc teza jakoby tamci dwaj zabili Goblina i sami się związali upadła niczym domek z kart. Tak czy siak, nie masz raczej po co pchać się do środka.

Avatar RayGuy_Player
- słyszałem, że macie problem z bandytami - odparłem. - chciałem się dowiedzieć, ile za nich płacicie -

Avatar Attero
Uśmiechnął się pod nosem już trzymając swoją talię kart.
- Powiedzmy... Że lekko ulepszymy zwykłe kamień-papier-nożyce. As to kamień, dama to papier, a król to nożyce. Kolor jest nieważny, a bicie wygląda tak samo jak normalnie. A ten kto wygra, zgarnia całą pulę. Co wy na to? - rozsiadł się wygodnie przerzucając karty z dłoni do dłoni.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ray:
- Za płotki jakieś pięć albo dziesięć złotników, ale jest kilka grubych ryb, hersztów większych band, za które damy nawet kilkaset. Oczywiście, sam sobie nie poradzisz z takim bandytą albo jego szajką. Po zabiciu takiego masz przynieść jego głowę, żebyśmy mogli wypłacić Ci wynagrodzenie. Wszystko jasne?
Max:
Twoi kompani kolejno wzruszyli ramionami.
- Zdaje się, że czekamy na koniec akcji. - odparł wreszcie pierwszy z nich, Hobbit.
Attero:
- Brzmi ciekawie. - powiedział jedynie kapitan, a reszta się z nim zgodziła, a więc nic tylko rozdać karty i zacząć grę.

Avatar RayGuy_Player
- jasne jak słońce panie dowódco! - wyszedł z koszar.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie zatrzymywał Cię, podobnie jak strażnik przed wejściem, więc szybko znalazłeś się na zewnątrz. Tylko co dalej?

Avatar RayGuy_Player
Nie pozostaje nic innego jak wyruszyć na polowanie do lasu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ruszyłeś więc. Jak na razie nie znalazłeś nic ani nikogo, acz lepiej uważać i zachować czujność, bo na takich łowach granica jest płynna i łatwo możesz z myśliwego stać się ofiarą.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 85894 postów, 214 tematów i 106 członków

Opcje grupy Elarid [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Elarid [PBF]