Imię: Kadir
Nazwisko: Difrodi
Rasa: Pół człowiek, pół elf
Pseudonim: na razie nie posiada
Charakter: W grze
Wiek: 17
Towarzysz: brak
Majątek + nieruchomości: 6 sztuk złota (‘odprawa’ opisana w historii)
Historia: Kadir żył na ulicy Kasuss odkąd pamiętał. Ulica była jego domem, jego miejscem. Zapomniał dawno o swej matce, nie ma pojęcia, kim ona była. Ulicy jednak nie zapomni nigdy. Każdy go tam znał, dzieciaka bez matki, z różnymi oczami.
Czasem na parę dni znajdywał kryjówkę, chował się w cudzym mieszkaniu, nawet w beczkach, jednak nie miał nigdy prawdziwego domu. Był też zbyt słaby i mizerny, by ktokolwiek się nim interesował. Żebracy co roku zastanawiali się, czy ten w ogóle przeżył. Kadir jednak usilnie nie umierał. Nieszczególnie się odzywał, pewnie dlatego, że dość późno nauczył się mówić. Pierwsze co poznał to wulgaryzmy.
Miał wiele sprytnych planów na życie. Czasem czaił się, aż ktoś zgubi jedzenie czy spuści wzrok ze swego talerza w karczmie. Był za to wielokrotnie bity, ale i tak wracał. Pewnie dlatego, że nie wiedział, co to ból. Znał na swój własny sposób świat wokół siebie i w ograniczonym stopniu rozumiał dziejące się wokół niego zdarzenia. Nie miał żadnych wielkich talentów.
Gdy miał dziesięć lat, do Kasuss przyjechał cyrk kuglarzy. Na liczne występy zawsze było sporo chętnych, a wśród nich Kadir. Chłopak nie miał jednak pieniędzy, więc musiał poradzić sobie w inny sposób. Gdy podczas pewnego wieczornego pokazu zabrakło świateł na kilka chwil, Kadir minął strażnika i dostał się na widownię. Z ognikami w oczach oglądał przepiękny i niesamowity jego zdaniem spektakl. Wszystko mu się spodobało.
Występ w końcu jednak dobiegał końca, dochodził moment, w którym należało się wymknąć. Z równą ostrożnością co wcześniej uciekał, ale w wyjściu za szmaty złapał go jeden z cyrkowców. Zdarzyło się, że był to niesławny nożownik o imieniu Silvio. Zabrał on Kadira w roli ‘ochotnika z widowni’ do numeru, planując pewnie, by chłopakowi ‘przypadkiem’ się oberwało nożem podczas występu. Kadir był zbyt przerażony, by cokolwiek powiedzieć. Patrzył na szczerzącego się paskudnie Silvia i czekał na... sam nie wiedział na co. Bardziej bał się samego nożownika niż noża, nie do końca rozumiał, co się właściwie dzieje. Zacisnął tylko oczy, gdy widział nadlatujące ostrze. Jednym oberwał w ramię, a drugim w twarz, na szczęście nie tracąc oka, dostając za to bliznę, którą ma do dzisiaj.
Po występie właściciel cyrku, Jairo, najpierw zbeształ Silvia, potem jednak przyznał po części rację nożownikowi. Z zaintrygowaniem jednak pytał małego Kadira, dlaczego się nie bał, dlaczego nie płakał. Chłopiec powiedział, że bał się, że Silvio go po wszystkim udusi i wrzuci do pieca. Właściciel tylko spojrzał jeszcze mu w oczy, zakręcił swój wąs na palcu i zapytał, czy Kadir nie wrzeszczałby, gdyby go znowu obrzucić nożami. Chłopak szczerze powiedział, że nie wie, czemu miałby krzyczeć. Wąsacz zaoferował mu pracę i zapytał tylko, co za taki numer Kadir by chciał. Dzieciak nawet nie chciał pieniędzy, myślał raczej o swoim pustym żołądku i odleżynach od leżenia w rynsztoku. W ten sposób znalazł pracę w cyrku.
Robota nie należała do najłatwiejszych, nie mógł przecież być tylko celem dla noży. Dużo sprzątał, zanosił różne rzeczy, był ogółem zapracowany. Nauczył się także akrobatyki, by być gotowym na zmianę cyrkowej mody, któraż w końcu nastąpiła. Mijały lata, Kadir nie zapomniał jednak o swoim konflikcie z Silviem, mimo współpracy wciąż darzyli się niechęcią.
Zdarzyło się, że obaj zakochali się w jednej z artystek, Vivi. Ona, nie mówiąc tego wprost, wolała nożownika od podrostka z ulicy, mającego może czternaście lat. W końcu było to dość logiczne. Silvio był dość skryty ze swoimi uczuciami, a Kadir rozbrajająco szczery, niejednokrotnie zbierał dla niej kwiaty i wręczał z oddaniem. Vivi nie potrafiła tego znieść i postanowiła wyznać miłość Silviowi, najlepiej w obecności Kadira, by wiedział, że ma spieprzać.
W czasie, gdy dziewczyna przyszła do nożownika, ten był zajęty ćwiczeniem z Kadirem swego starego jak świat numeru. Była już późna godzina, obaj szeptali między sobą, aby nie obudzić reszty trupy. Właściwie ich rozmowa chyba wyglądała dość dziwnie, bo Silvio właśnie wyciągał z Kadira świeżo wbite noże, niemal niezrozumiale i śpiewnie szepcząc.
Wspominam, że chyba, bo przynajmniej dla Vivi oznaczało to coś, co dla obu mężczyzn wydawało się niedorzeczne - są parą. Zamiast jednak przerwać im domniemane intymne spotkanie, dziewczyna uciekła i zwierzyła się Jairo ze swego problemu. Po niedługim czasie plotka zdążyła obiec cały cyrk, doprowadzając Silvia do szewskiej pasji. Dlaczego? Bo w jego wytłumaczenia nikt nie chciał wierzyć. Kadir zaś szedł sobie środkiem areny i nie przejmował się właściwie swoją reputacją.
Kiedy nożownik zorientował się, że jego przeciwnik, domniemany kochanek, ma to wszystko gdzieś, postanowił mu pokazać i zrobił to, czego pragnął od dawna. Zbił chłopaka na kwaśne jabłko, kompletnie się już nie hamując. Wkurzało go, że Kadir nawet nie pisnął, więc skończył tłuc dopiero, gdy chłopak stracił przytomność. Wtedy uciekł w miasto.
Vivi odnalazła go niedługo po tym, wraz z właścicielem wezwała medyczkę, dzięki której udało się pomóc Kadirowi. Jej (lekarce, nie Vivi) także należało dziękować za to, że odkryła przed dyrektorem cyrku, co właściwie było z chłopakiem nie tak. Nie miał on wysokiego progu bólu, tylko po prostu go nie odczuwał. Pojęła to, gdy o poranku czternastolatek chciał wstać i zająć się końmi, nie bacząc na mnóstwo ran i złamaną nogę. Kadir, jak się okazało, odczuwał czasem coś w rodzaju dyskomfortu, gdy na przykład poruszał podobnie jak wtedy obitą kończyną, ale jakoś nigdy tego ze sobą nie powiązywał. Podczas którejś nocy ponoć przyszedł do niego Silvio i obiecał jakąś tam zemstę, ale Kadir nie pamięta tego za dobrze.
Vivi nie mogła się uspokoić i przestać na siebie żalić. Nie myślała jednak o chłopaku, a o Silvio. Lamentowała, jaki to jest teraz biedny. Zmieniła zdanie, gdy po jakimś czasie spróbował ją porwać i został zamknięty za rozróbę w więzieniu. Właściciel trupy zadecydował, że skoro pozbył się Silvia, to to samo zrobi z Kadirem. Przeczekał, aż chłopak wydobrzeje i postanowił go sprzedać. W końcu młody, wcale nie brzydki i jeszcze przygłupi - idealny, by się nad nim znęcać.
Jairo nie miał jednak pojęcia, że Kadir będzie się cieszył niemal znikomym zainteresowaniem, głównie z powodu swej przypadłości. Bo co to za przyjemność, by bić chłopca, który nawet się nie skrzywi, nawet nie wie, za co dostał? Wąsaty dyrektor sprzedał chłopca, jednak widmo sprzedaży wisiało nad Kadirem jakiś czas. Nie podobał się. Sprzedawano go jako sprzątacza, opiekuna do dzieci, tancerza, błazna... U jednego z właścicieli dostąpił ‘zaszczytnego’ zadania nauki czytania razem z dziećmi swego pana. Miał się uczyć powoli, by pojętne dzieci mogły z niego kpić, jaki to z niego nieuk. Gdy jednak zaczął rozumieć, oddano go komuś innemu. Poprzedni właściciele nie uwzględniali reklamacji, więc trzeba było go opchnąć innym naiwnym.
Gdy miał lat szesnaście, pierwszy raz sprzedano go z myślą o wykorzystaniu... wedle upodobań przyszłego pana. Kadir był kompletnie przerażony, nie potrafił domyśleć się, o cóż to chodziło. W końcu się dowiedział. Wyróżnił się spośród podobnych sobie, koniec końców nie krzyczał, nie rzucał się w konwulsjach... Potrafił się jedynie domyślać, że tego typu praktyki okropnie bolą. U tego pana pozostałby na długo, może zostałby do dziś, gdyby nie fakt, że po roku ten postanowił się nawrócić i wypieprzyć każdego, kogo trzymał do pieprzenia. Stąd Kadir po raz kolejny trafia na sprzedaż, ale pierwszy raz jego pan w ogóle o nim myśli. Dał mu nawet, co zadziwiające, odprawę.
Stąd docieramy do momentu, do sytuacji, w której siedemnastoletni Kadir jest teraz. Z żalem czeka na kolejną sprzedaż. A gdzie? W Kasuss, z powrotem chodząc po wyrytych w umyśle ulicach.
Umiejętności:
• umie czytać
• zna dużo przekleństw
• zna się na skradaniu
• akrobatyka opanowana w stopniu bardzo dobrym
Wady:
• jest dosyć niedouczony, więc często nie rozumie, co się do niego mówi
• bagatelizuje zadawane rany, nie rozumie zazwyczaj po co jest leczenie
• nie umie trzymać języka za zębami, dużo razy jest rozbrajająco szczery ze swoim zdaniem
Specyfikacje: heterochromia (widoczna w wyglądzie, stwierdzam tylko fakt)
Analgezja wrodzona (brak reakcji na bodźce bólowe)
Rodzina: brak
Zawód: Były cyrkowiec, niewolnik
Ekwipunek: Nie posiada niczego poza swoją nędzną egzystencją.
Wygląd:
Ubranie: Prosta szata szaro-burej barwy, którą nosił u swego ostatniego właściciela. Butów brak.