Imię.: Villesine
Nazwisko.: Donie
Rasa.: Raczej człowiek. A kto go tam wie? Wygląda jak człowiek, zachowuje się jak człowiek.
Pseudonim.: Ville, Sroka, Książe Kruków.
Charakter.: Na ogół jest spokojną i bezkonfliktową osobą. Wiecznie udający znudzonego i zmęczonego swoim i tak krótkim życiem, jest wspaniałym kantownikiem i kłamcą. Nikt nie może mieć pewności, że jego słowa to prawda. Nawet pobratymcy. Pesymista, realista i optymista w jednym. Miewa humorki jak kobieta. Raz traktuje wszystko ugodowo a raz wkurza go nawet szelest liści. Gdy się wkurzy, lepiej nie być w jego pobliżu. Ciska wszystkim, co ma pod ręką. To nie znaczy, że nie lubi sobie czasem kogoś uderzyć, w środku jest nieco psychopatyczny ale na szczęście panuje nad swoją "drugą połową", którą nazywa Emiel. Tsa, nadał swojej drugiej osobie imię.
Wiek.: 28 wiosen i trzy miesiące. Dosyć młody ale nie wiadomo, czy na pewno tyle lat ma.. Może jest starszy niż się podaje?
Towarzysz.: Zazwyczaj jest sam, ale od czasu do czasu, rozmawia z małą sroką, którą niegdyś opatrzył i tak jakoś się do niego przywiązała.
Majątek + nieruchomości.: Domu nie posiada, bo ciągle podróżuje, a co do złota... Bogaczem nie jest a po swoich rodzicach nie wiadomo ile odziedziczył. Póki co wiadomo, że ma dwa tysiące sztuk złota.
Historia.:
Jak rodzą się tacy dziwni ludzie?
Otóż całkiem zwyczajnie. Normalna, dosyć zamożna rodzina, z dwójką dzieci. Czego chcieć więcej? Kochający rodzice, starsza siostra, z którą mimo iż było wiele kłótni, można było poważnie porozmawiać. Życie ustawione. Chłopak uczył się pilnie, był chwalony... A mimo to wolał siedzieć przed książkami niż bawić się z dziećmi. Jeżeli wyszedł na zewnątrz, to zawsze siedział sam. Wolał zwierzęta niż ludzi. Później zaczęto go nazywać
"Księciem Kruków". Dlaczego? Powód jest prosty. Kruki zawsze siadały na drzewie, przy którym spoczywał młodzieniec. Tak mijały mu lata. Na lekkich szyderstwach ze strony dzieciaków, na czytaniu książek... Oczywiście nic nie jest idealne. Jego rodzice, wraz z siostrą, zginęli w wypadku... A dokładniej w pożarze. Kto go wywołał? Nikt nie wie... Nikt nie wie również, gdzie był wtedy Ville... No ale cóż, został sam. Nikt z krewnych nie chciał go przygarnąć, ze względu na jego "inność". Nie wiadomo jak, nie wiadomo gdzie, został przyjęty do Kapłanów Straceńczego Słońca.
Od tamtej pory prowadzi tryb "tu i wszędzie". Nigdzie nie jest na stałe. Pełno go, a jednak jakby go nie było. Całkiem zabawne, przybywa wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny. Pomógł już wielu ludziom a najbardziej jest znany ze swojej miłości do książek i zwierząt. Niejednokrotnie pomagał już wszystkim żywym stworzeniom. Czy to ludziom, czy innym istotom. Jego pogodne nastawienie do życia, często przyciąga do niego zarówno ludzi, jak i magiczne stwory. Żyje z wszystkimi w pokoju. Nie jest zbyt lubiany przez ludzi z jego rodzimego miasta. Wieczny odrzutek, stał się Kapłanem. Niebywałe...
"Kto raz był wilkiem, nie zginie jak owca"
Póki co służy swojemu Słońcu. Ale to, że jest Kapłanem, nie stanęło mu na drodze do tego, by spędzać czas w knajpach, gospodarstwach, tylko po to, by nieco pohandlować, pograć w karty... Tak utrzymywał się przez dzieciństwo, więc mu to zostało. Zamiłowanie do oszukiwania i lekkich grabieży mu pozostała. Temu został nazwany Sroką. Ma na swoim koncie kilka 'portfeli'. Lubi wypić. Ale z umiarem! Trudno go upić, jest już przyzwyczajony do mocnych trunków...
Umiejętności.:
- Ma niezwykły dar przekonywania. Nie, że przekonuje na dobre... W końcu doskonale kłamie... Robi, by wszystko było albo na jego rękę, albo tak po prostu.
- Doskonale posługuje się swoimi niewielkimi nożami. Dobry jest na krótkie dystanse.
- Jak każdy Kapłan Straceńczego Słońca, posługuje się Magią Leczenia. Póki co opanował ją na poziomie podstawowym, ale robi postępy! Podobno jego pradziadek był elfem, ale nie odziedziczył po nim niczego ciekawego.
Wady.:
- Nie umie posługiwać się broniami, takimi jak topór, bądź, co bądź, ale nie jest siłaczem!
- Straszny kłamca. Zaleta jakże i wada. Często przez to pakuje się w kłopoty.
- Nie przepada za zbytnim rozlewem krwi. Nie, że ma jakąś fobię, ale po prostu świadomość jakiejś większej wojny, napawa go obrzydzeniem.
- Niekiedy jest nazbyt szczerzy. Znaczy się, bardzo rzadko. W końcu nie wszystko co powie, trzeba brać do serca. Niekiedy zachowuje się jak dziecko.
- Nie przepada za ogniem. Uraz z dzieciństwa..?
Specyfikacje.: Brak... Raczej...
Zawód.: Kapłan Straceńczego Słońca
Ekwipunek.:
- Dwa niewielkie noże, zawsze ma je przy sobie.
- Bukłak z wodą oraz mała sakiewka z monetami.
Wygląd.:
Ubranie.: Szata z kapturem, na której widnieją symbole Kapłanów Straceńczego Słońca.
//Pff, brakuje mi czegoś w historii ale nie chcę mi się już czegoś tam wpychać na siłę...
Jeżeli coś jest źle to szybko zmienię~~