Właścicielka
- Prawdę mówiąc, nie jestem pewna. W parku albo na bagnach, nigdy tego nie zbierałam.
- W tym najwiekszym namiocie, ale jest zajęta. Czego chcesz?
- Tak tylko, porozmawiać, i takie tam. Taka jedna poleciła mi z nią porozmawiać, czy się zaprzyjaźnić.
-Gdzie najbliżej i jak to wygląda?
Właścicielka
- Nie mam pojęcia, mam ważniejsze sprawy na głowie. - I wtedy zniknęła.
Spory stwór pojawił się nagle przed tobą.
- Widzę, że mnie szukasz. Dlaczego?
- Często siedzę w Lesie. Taka jedna doradziła mi żebym z Tobą porozmawiał, czy się zaprzyjaźnił. Jako tako nie niszczę natury, mogę być nawet jej częścią, ale nie chciałbym też zginąć.
Ruszył więc w stronę centrum. Chyba, że po drodze znalazłby bagna.
Właścicielka
Zmiana tematu
- Miło mi cię poznać. Zmiennokształtni z reguły są negatywnie do mnie nastawieni, nie mam pojęcia dlaczego. Cieszę się jednak, że przełamujesz ten stereotyp.
- Mnie też to dziwi. I czym właściwie jesteś, jeśli mogę być na Ty.
Właścicielka
- Jestem leszą, panią lasu, opiekunką jego mieszkańców, et cetera, et cetera. Ogólnie rzecz biorąc, większość takich jak ja jest raczej groźna dla wszystkich. Ja jednak jestem inna. I na imię mi Shimasani, mogę poznać twoje?
- Ciekawe, a czemuż to, postanowiłaś wybić się ze schematu, jeśli można tak to ująć? Jestem Tauron.
Właścicielka
- Widzisz Tauronie, w świecie w którego pochodzę, wiele leszych nie było. Mi akurat trafiło się to, że żyłam w czasach, gdy las obarczano szacunkiem, a ktoś nad nim panujący był święty. Indianie, mieszkający w tym lesie traktowali mnie jak jego część. To długa i dość nużąca historia. Miło mi cię poznać.
- Nie przeszkadza Ci, że teraz jesteś tu?
Właścicielka
- Nie przeszkadza. Biali ludzie wycięli lasy i zaczęli na mnie polować. Tu tak nie ma i jest spokój.
- To dobrze. Mam taką małą prośbę, mogłabyś sprawić żeby nic mnie w lesie nie zjadło. Lubię tam siedzieć, dosyć często.
Właścicielka
- To zależy od twojej ulubionej formy, jaką poruszasz się po lesie.
- W sumie to kotolis, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy. Mam swoje mieszkanie, ale czasami i tam sobie posiedzę.
Właścicielka
- Kotolisy zazwyczaj nie mają naturalnych wrogów, poza próbujacymi je zamykać ludźmi.
- A, to nawet fajnie. Dzięki za rozmowę.- Wszedł w krzaki, rozebrał się, zmienił się w ptaka. Odleciał biorąc przed tym woreczek z ubraniami w swe szpony.
- Dzięki.- Zaczął wykonywać czynności opisane w poprzednim poście