Nadął policzki i zatrzymał się, czekając na niego, lekko wiercąc butem w ziemi. - Przepraszam... Wie Pan może, gdzie znajduje się jezioro Likke? - zapytał, gdy ten tylko go dogonił.
-Saeran nie pan. Wieżowiec południowy jeśli masz na mapie. Możemy iść przez las...
Konto usunięte
//nom, albo przez bagna ;-)
- No dobrze. W takim razie chodźmy. - kąciki jego ust uniosły sie ku górze.
Właścicielka
//masz identyczną kwestię ;_;
Właścicielka
Ktoś & Patuś
We trójkę wrócili do wioski.
Szedł ku namiotowi Leifa.
Toledo ciągle szedł za nim, mrucząc coś do samego siebie.
Rozglądał się szukając Shimasani
Właścicielka
Dostrzegł ją bez problemu. Dzieciom, które wcześniej grały w chowanego, właśnie czytała bajkę. Słuchały jej jak zaklęte.
Chłopak stał z boku, patrząc raz na Shimasani, raz na dzieci. Ostatecznie poszedł przodem do miejsca, gdzie leżał Leif. Mógł przecież na nich poczekać... On sam zbytnio nie przydał się na tej wyprawie.
//a kto pójdzie po Shimasani? TuT
// jak Saeran jej przerwie to znów oberwie korzeniem.
Właścicielka
- Nie oberwiesz. - usłyszał Saeran jakby z wiatrem. Shimasani zatrzasnęła książkę i nagle pojawiła się u wejścia do namiotu. - Czego się dowiedzieliście?
- Czarodziej imieniem Nye zwabił go do wody, gdzie czekała syrena. Połamała sobie zęby próbując go sparaliżować. Albo jeden z nich utkwił w jego ciele, albo Nye go zaczarował.
Właścicielka
- Drugą teorię sprawdzałam, nie został zaczarowany. Saeranie, pomógłbyś mi go podnieść do pozycji siedzącej?
Włożył ręce pod jego ramiona i podciągnął do pozycji siedzącej.
Toledo przyglądał się im w milczeniu.
Właścicielka
//they see me waitin'
they hatin'
Właścicielka
//kiedy chcesz czekać na Creepy a Creepy jest
- Toledo, twoja pomoc też mi się przyda. Podejdziesz?
//zawsze jestem >:"3
znaczy się nie zawsze ale pomińmy to
Skinął głową i podszedł do nich, robiąc małe, dosyć niepewne kroczki. - Co mam zrobić?
Właścicielka
- Widzisz, ja mam dosyć specyficzne ręce i nie wyczuję tego. Przedstawiciele rasy Leifa mają to do siebie, że ich regeneracja jest za szybka, przez co często niektóre obce przedmioty zarastają wewnatrz ciała. Jeśli rzeczywiście w karku Leifa są zęby syreny, powinieneś je wyczuć.
- No... Dobrze... - westchnął i delikatnie zaczął dotykać szyi chłopaka. Robił to z każdej strony, uważnie, no i też ostrożnie. Nie lubił dotykać innych ale w takim wypadku... Chyba nie miał wyboru. Na jego policzki wkradł się delikatny, ledwo zauważalny rumieniec.
Delikatnie go przytrzymywał
Właścicielka
W końcu wyczuł pośród kręgów dwie niepasujące do układu kostnego grudki.
- Hmm... Tutaj coś jest... - stwierdził, zatrzymując palce na tych dwóch grudkach.
Właścicielka
- Hm, masz rację. Jeśli nie lubisz widoku krwi - tu spojrzała zarówno na Toledo jak i na Saerana - to się odsuń dla swego dobra.
Toledo zrobił dwa kroki w tył, by ustąpić miejsca Shimasani.
Też się odsunął, ale nadal trzymał Leifa
Właścicielka
Shimasani nie używała skalpeli. Odkaziła własne paznokcie i miejsce grudek, po czym rozcięła skórę Leifa. Następnie wzięła szczypce i wyjęła, zgodnie ze słowami niesionymi przez ich obu, dwa zęby.
- Podobno syrenie zęby potrafią produkować neurotoksynę jeszcze przez wiele miesięcy, jeśli mają odpowiednie środowisko. Nie myślałam, że to prawda i że mogą rezydować wewnątrz cudzego ciała. - mruknęła pod nosem.
Zetknęła ze sobą brzegi rany, a regeneracja zrobiła swoje.
- Można go już odłożyć. Organizm za jakiś czas się odtruje. - powiedziała Saeranowi.
- Mogę przy nim siedzieć, prawda? - mruknął Toledo, lekko przecierając oczy. - Chyba nie będę przeszkadzał...
Właścicielka
- Zbliża się noc. Jakby co możesz zająć posłanie obok.
Skinął głową, uśmiechając się słabo.
Właścicielka
- Pójdę zobaczyć, czy na zewnątrz nic się nie dzieje. Powinniście odpocząć.
Toledo usiadł na jednym z posłań, zdejmując torbę. Odłożył ją na bok.
Właścicielka
Posłanie było mięciutkie i aż się pchało do położenia na nim.
Uśmiechnął się niemo i jako tako ułożył się, by zbytnio nie musieć się wiercić. Od razu zamknął oczy, czekając na sen.
Właścicielka
Usnął.
//w obu przypadkach czkeamy na ktosia
- Cześć - poszedł do swojego wigwamu.
Właścicielka
Dotarł tam bez problemu, zaczęła go ogarniać senność.
Poszedł do łazienki i wziął kąpiel i umył zęby. Przebrał się w piżamkę i poszedł spać.
Właścicielka
//wypasiony wigwam z łazienką, no co ty nie powiesz
Pobudkę obu chłopaków zafundował kogucik. Żadnemu nic się nie śniło, ciekawe. Był dosyć wczesny ranek.
Toledo jeszcze przez chwilę się nie ruszał. Może martwy? Nie jednak nie. Podniósł się lekko, zmuszając ciało do siadu. Takie luksusy nie dla niego. Następnym razem będzie spał na ziemi. Przeciągnął się, ziewając przy okazji i przecierając oczka. Ostatecznie, pomrukujac coś pod nosem, spojrzał w stronę Leifa.
Właścicielka
Leif lekko obracał się przez sen, mrucząc coś pod nosem. Wyglądał na swój sposób słodko.
Uśmiechnął się lekko, przekrzywiając głowę. Niepewnie wyciągnął do niego dłoń i poglaskal go.
Szybko się przebrał i pobiegł do Toledo. Co prawda gościła go Shimasani, ale na pewno chciałby się umyć, czy przebrać.
Właścicielka
Był bardzo cieplutki i wymruczał coś brzmiącego jak "Tole". Uśmiechnął się lekko.