Toledo położył się na łóżku, patrząc w górę. - Musi być jakiś łatwiejszy sposób.
- Można zastawić pułapkę i zapieczętować, ale to chyba nie zadziała.
Trzeba poprosić kogoś o pomoc...
Właścicielka
- Ja bym wolał na razie odpocząć. Zaraz i tak pojawi się Shimasani i powie, że powineniem jeszcze odpoczywać
- Racja, ra-racja. Musisz odpocząć. W takim razie ja już będę się zbierał. O-odwiedzę cię za dwa, trzy dni. - Toledo podniósł się, chwytając swoją torbę.
Właścicielka
- Do zoabczenia w snach, o ile nie zgubiłem tej umiejętności. Powiesz mi, gdzie mieszkasz? Miałem cię uczyć grać, nie?
- Mieszkam w wieżowcu wschodnim, na piętrze trzydzieści trzy. - uśmiechnął się lekko.
- Masz rację, przepraszam. Na czym grasz?
Właścicielka
- Na harfie. Uwielbiam muzykę.
- Ja też lubię muzykę. Ale nie potrafię grać na instrumentach.
Właścicielka
Tymczasem Okello przyleciał do Leifa z dużym kawałkiem mięsa na patyku.
- Leif, muzykancie ty, pomożesz mi?
Ognisy chłopak usiadł po turecku, wziął w jedną rękę patyk z mięskiem, a w drugiej pojawił się ogień. Leif kontynuował roznowe, grillując śniadnko dla Okella.
- Z tą opinią się zgodzę. - odrzekł Saeranowi.
- Wow! - wyrwało mu się na widok pieczenia mięsa rękoma
- W każdym razie, ja już się zbieram. Do zobaczenia~ - pomachał wszystkim i wyszedł ze swoją torbą.
Właścicielka
Kiedy Leif skończył grillowanie, Okello ostatni raz się do niego przytulił.
- Mam nowego znajomego! Jest syrenkiem, idę do niego. - pożegnał się i poleciał z mięskiem do Toledo. - Mogę cię odprowadzić?
Tymczasem Leif spojrzał na Saerana.
- Aż tak cię to zaskoczyło?
- Ależ oczywiście, jeżeli chcesz. - chłopak uśmiechnął się do niego. - Fajnie jest tak latać? - zapytał po krótkiej chwili milczenia.
Właścicielka
- Całkiem przyjemnie. Okello lubi Toledo.
- Ja ciebie też lubię, Okello~ - odparł radośnie, jednak później zwiesił lekko głowę, milcząc już.
- W zasadzie to nie, ale czy to nie boli?
Właścicielka
- Nie, to naturalne. Tak jak plucie śliną. Pozbywasz się czegoś z oragnizmu, energii czy na przykład wody w postaci akurat tego. W moim ciele więcej jest ognia niż wody.
- więc u mnie chyba jest dużo metalu - zaprezentował łańcuchy.
Właścicielka
- Kto to wie, wydajesz się ciekawą osobą. - uśmiechnął się Leif.
- D-dziękuję. Mógłbym się też uczyć grać? Życie jest takie nudne bez hobby...
Właścicielka
- Najpierw i tak trzeba się rozejrzec za instrumetnami. A mi pewnie Shimadani nie pozwoli się przemęczać, znasz ją.
- ok. Zostańmy przyjaciółmi~
Właścicielka
- Spoko, Saeranku. - uśmiechnął się Leif. - Pewnie dziwnie to brzmi w mojej sytaucji, ale mam ochotę się jeszcze przespać.
- oczywiście. Przepraszam - wyszedł tyłem
Właścicielka
- Nic nie szkodzi.
Był na zewnątrz.
Właścicielka
Jego koteł wyraźnie domagał się miziania, jedzenia i miłości.
Najpierw jedzenie. Sprawdził co ma w lodówce.
Właścicielka
Miał trochę owoców, kilka kanapek i kocie żarcie.
Nasypał do miseczki kocie żarcie i dał mu.
Właścicielka
Kot zaczął jeść, a Saeran poczuł, że jest głodny.
Właścicielka
Gdy udało mu się najeść, kot przyszedł do niego i zaczął domagać się czułości. Jasno określił swoje cele i pragnienia.
Zaczął go tulić, głaskać i miziać...
Właścicielka
Kot wyglądał na zadowolonego.
Więc wyszedł i poszedł do baru.
Nie miał nic przeciwko. Szedł do wieżowca zachodniego.
Właścicielka
Maciuś
Pojawił się w wiosce.
Właścicielka
Było w niej gwarno, wokół kręcili się ludzie, nie do nocą się nim przejmujący.
Spytał się kogoś.
-Przepraszam, gdzie znajdę shimasę?
Właścicielka
- Shimasani wyszła. Możesz poczekać na nią w jej namiocie, tym największym.
Poszedł więc tam. Usiadł na piętach (to jest tak po japońsku, tak?) i czekał.