Nadął policzki, wpatrując się w niego. - Może to jego dziewczyna? - snuł teorie jak głupi.
Właścicielka
Toledo właśnie głaskał po twarzy śpiącego Leifa. Saeran za to zauważył skulonego na ostatnim posłaniu Okello.
Właścicielka
Tym razem usłyszał "Tole-chan". Ktoś także chyba wszedł do wigwamu.
- Cześć - szepnął. - Jeśli chcesz mieszkam zaraz obok. Możesz wziąć kąpiel i przebrać się w czyste ubrania. Chyba będą Ci pasować. Przepraszam że dopiero teraz na to wpadłem.
Podniósł wzrok i nieco zawstydzony, cofnął rękę. - N-nie trzeba... Może lepiej będzie jak p-pójdę już do siebie... - stwierdził, patrząc na swoją torbę z boku, jakby szukał w niej jakiegoś ratunku.
Właścicielka
- Saeranie zawstydzasz nam gości. - powiedziała Shimasani, pojawiając się wewnątrz wigwamu. - Widzę, że nasz niesforny kogucik i was wyrzucił z łóżek. Może to i dobrze, chyba nastała już odpowiednia godzina.
Wzrok Toledo znowu spoczął na Leifie. Milczał, a jego ręce nieznacznie drżały.
Jego twarz zaczęła płonąć. Usiadł obok Toledo.
Właścicielka
Tymczasem Leif zamruczał coś raz jeszcze, po czym otworzył oczy. Zamrugał nimi kilkukrotnie, po czym obrócił głowę i dostrzegł Toledo wraz z Saeranem. Uśmiechnął się.
Chłopak przekrzywił głowę, odwzajemniając uśmiech. - Jak się czujesz..?
Też spróbował się uśmiechnąć
Właścicielka
- Dobrze, a zarazem dziwnie. Nie jestem we śnie... całkiem się przyzwyczaiłem do bycia we śnie.
Właścicielka
- Co tak ufasz, Saeranie? - zapytał tonem Shimasani i lekko się rozesmiał.
Uśmiechnął się, tym razem szeroko i szczerze parskając przez nie udolną próbę zduszenia śmiechu.
Toledo lekko przeczesał kłaczki. - Cieszę się, że nic ci już nie jest. - westchnął.
Właścicielka
- Muszę wam naprawdę podziękować. Nie spodziewałem się, że w ogóle z tego jeszcze wyjdę. Nie mogłem też ogarnąć, co się właściwie wtedy stało. Pamiętałem tylko, że Nye mnie wpechnął.
- Ale to juz przeszłość. A podziękowania należą się przede wszystkim całej reszcie. Chyba najmniej się na to włożyłem. - Toledo zaśmiał się smutno.
Właścicielka
- Mylisz się, Tole. Gdyby nie ty nic by się nie zdarzyło. To ty się ruszyłeś i choć moja historia była wątpliwa przyszedłeś tutaj. Shimasani nic by o mnie nikomu z wioski nie mówiła, ani nie wpadła by, by pogadać z syrenami.
- N-no tak... Może masz rację. - westchnął ciężko, znowu patrząc na swoją torbę.
Właścicielka
- Wyglądasz na przystojniejszego niż we śnie. - wyszeptał i uśmiechnął się.
Shimasani tymczasem wyszła.
- Nie może tylko na pewno. Ale co zrobimy z Nye?
Toledo zaczerwienił się porządnie, nie odzywiając się.
Właścicielka
Leif podniósł się do siadu i westchnął.
- Nie mam pojęcia. Nye jest potężny i raczej żaden z nas nie powinien z nim walczyć. Tu potrzeba kogoś silniejszego.
- Ty naprawdę nie pragniesz zemsty? Przepraszam że wam przeszkadzam w randce - ruszył do wyjścia.
Właścicielka
- Pragnę, ale nie chciałbym, żeby coś się wam stało. Nie sądziłem, że będziesz zazdrosny. - zaśmiał się. - Co to za randka dwóch ludzi, których to dopiero drugie spotkanie. Ciebie chciałem poznać też.
- Przepraszam. - wrócił na miejsce.
- Aleś palnął z t-tą randką... - burknal chłopak, chowając twarz w rękach.
Właścicielka
//gdy nie wiesz co zrobić
- Wydaje mi się, że ktoś z wami tu przybył. Kto to byl?
- Okello tam siedzi - wskazał ręką.
Właścicielka
- Ocho, nasz mały słodziak.
Okello jeszcze spał.
- Urocze z niego dziecko, nie?
- No tak, racja. - Toledo zerknął na harpię.
Właścicielka
- Szkoda, że przypisuje się do obcego gatunku. Ale przynajmniej jest szczęśliwy.
Chłopak uśmiechnął się lekko. - Właśnie. Dobrze, że wszyscy są szczęśliwi.
- Możesz wytłumaczyć co rozumiesz przez przypisywanie się do obcego gatunku?
Właścicielka
- Uważa się za harpię, nieprawdaż? Nie posiada piór, dzioba, ma tylko skrzydła. Nie wiem czy jest aniołkiem czy tylko skrzydlatym chłopcem. Wychował się wśród harpii, stąd za taką się uważa.
- Ale póki co dobrze mu się żyje z świadomością, że jest jednym z nich. - stwierdził i przeczesał włosy.
Właścicielka
Tymczasem Okello wstał i przyszedł do Leifa. Bez słowa przytulił się bardzo mocno.
- I co młody? Chyba urosłeś! - zaśmiał się Leif.
Toledo uśmiechnął się lekko, patrząc na nich.
Właścicielka
Leif poczochrał go po włosach, a Okello ostatecznie podniósł się.
- Jestem głodny. - westchnął cicho skrzydlaty chłopiec.
- Wiesz, jak sobie z tym poradzić. - zaśmiał się Leif, a Okello poleciał na dwór.
- Nie zauważyłem - wyszeptał pod nosem bardziej do siebie niż kogoś innego
Właścicielka
- Właściwie to nie wiem, co teraz właściwie powienienem powiedzieć.
Toledo parsknal cicho. - Ja też nie wiem co powiedzieć... Może lepiej siedźmy cicho. - podciągnął do siebie nogi, sięgając po torbę.
Poczerwieniał i też podciągnął nogi. - Co jest takiego wspaniałego w Nye, że nie mielibyśmy z nim szans ? -
powiedział nieśmiało
Właścicielka
- Nye jest czarodziejem i mistrzem iluzji. Niegdyś bajerował tym dziewczyny, a pd niedawna cholernie się rządzi.
//mistrzem iluzji...//
- Więc masz rację. Bezpieczny byłby tylko użytkownik Mangekyou Sharingana... - Rozczarowanie~
Właścicielka
//nie takiej hak myślisz baka
- Nie mam pojęcia o czym pieprzysz.
- Sharingan to specjalny rodzaj oczu. Przekazywany genetycznie w obrębie klanu Uchiha, a Mangekyou to jeden z najwyższych poziomów opanowania jego mocy. Pozwala na przejmowanie kontroli nad cudzą iluzją
Właścicielka
- Wobec tego mógłbyś się zakolegować z kimś takim.