Właścicielka
Tup tup tup. Minęli zamyślonych nad nabazgroloną mapą chłopców i dalej pruli przed siebie.
W tymże czasie gdy rozmawiali minęło ich dwóch facetów z wilkiem. Byli dość dziwni.
Toledo rzucił tylko na nich kątem oka. - No cóż, nie mieszkam tutaj od dawna. - stwiedził spokojnie. - Tego nigdy bym się nke spodziewał, ale skupmy się na naszej misji.
- Ok. Nadal nie rozumiem, dlaczego mamy się domyślać co się tam stało, zamiast go o to zapytać.
Właścicielka
Może on sam nie wie?
Łowcy dotarli ostatecznie do okolic jakiejś wieży, czy czegoś tam.
- Tak mi się zdaje, że jednak popie**oliły się te kierunki.
Toledo wzruszył ramionami. - Sam nie wiem... Może lepiej się dowiedzieć. - mruknął.
- Ci faceci z wilkiem byli dziwni. Po co mu zbroja ?
- Dużo jest tutaj dziwaków... Może na cos polowali?
Spojrzał na niego.
- Nieee... Serio?
Właścicielka
- Jak tak teraz patrzę, to chyba tak. Ale co tam za różnica.
Całkiem blisko mieli już do brzegu lasu, słyszeli szum lekko falującego jeziora.
Najpierw to przyjrzał się wieży.
Właścicielka
//teraz mi wylecialo z głowy od kiedy Walon z ekipą jest w ogóle w tej okolicy
//again we wait for our creepy hero
//No wiesz, zabili niedźwiedzia, wybrali pierwszy lepszy kierunek, poszli tam, przeszli przez rzeczkę i są.//
//przybywam~!
Toledo również przyspieszał, bo nie chciał się ani zbytnio ociągać, ani zgubić. A co mu tam, musiał się skupić.
Właścicielka
//nie o to mi chodzi, od kiedy w ogóle są w Paradosso, dziamdziaku
Zmiana tematu
//Sam żeś dziamdziak. I w sumie to sam nie wiem.//
Właścicielka
//załóżmy że kręcą się po lesie od dłuższego czasu, ale tylko po tym
Zmiana tematu
Właścicielka
Toledo, Saeran & Okello, nadzwyczajne trio
Okello z podekscytowania podlatywał ponad ziemię z każdym krokiem. Postanowił jednak zwolnić, by nie gubić swych towarzyszy.
- Skąd znacie Leifa? Okello zna z ratunku.
- Mnie odwiedził we śnie. - stwierdził Toledo, bawiąc się sznurkiem, który wystawał z torby.
Właścicielka
- Och. W moich snach się ciągle pojawiał i grał. Ale nigdy nie udało mi się go znaleźć.
- Ja go znalazłem. - uśmiechnął się pogodnie. - A teraz zamierzam mu pomóc~
- Ja mieszkałem 2 wigwamy dalej, ale nigdy o nim nie wiedziałem. Dopiero kiedy Toledo przyszedł aby mu pomóc...
Właścicielka
- Shimasani nie lubi mówić o chorych, pewnie nie mogła mu pomóc i to dlatego. Okello lubi Leifa.
- Dlaczego pytasz? Są urocze.
Toledo zaśmiał się cicho, słuchając ich rozmowy z lekkim rozbawieniem.
Właścicielka
- Gumowe są urocze, a te prawdziwe smaczne. Lubię kaczki. Ale Leif najlepiej piekł kaczki, nigdy nie przypalił.
Właścicielka
- To fajnie. A ty co lubisz jeść? - zapytał Toleda.
- Hmm... Wata cukrowa jest dobra. Ale lubię też kanapki... Czy to z szynką, czy dżemem... - mruknął niepewnie.
Właścicielka
- To też fajnie. Myślę, że masz ładne imię. Szkoda, że go nie znam. - wylądował w końcu na ziemi i dreptał koło Toleda.
atak kaszlośmiechu. - To jest Toledo, a ja jestem Saeran.
Właścicielka
- Okello myśli, że jego imię już znacie. Jak się mieszka w indiańskiej wiosce?
- Normalnie, to jak mieszkanie w małym miasteczku.
Właścicielka
- O, ciekawie. Okello by się bał.
Toledo uśmiechnął się lekko. - Też bym się bał. Wolę mój pokój, gdzie jest cicho i spokojnie.
- Nie jest, aż tak źle każdy każdego zna i w ogóle...
Właścicielka
- Okello harpia, a harpie go nie lubią. A co dopiero ludzie. Och.
//jakiego go? małego miasteczka?
Właścicielka
//Okella XD
On mówi, że skoro nawet harpie go nie lubią, to co dopiero ludzie
//Aaa sorki
Teraz czuję się głupio...
- To kłamstwo jestem człowiekiem i cię lubię.
Właścicielka
- Wyglądasz na liska. Miło wiedzieć, że mnie lubisz.