Właścicielka
Kubuś
Udało mu się wydostać z lasu. Koty nadal sobie wariowały.
- Ciekawie wyglądasz.
//Gabriel to powiedział, ta?//
Właścicielka
//nie, smierć na trójkołowym rowerku
Gabriel
Przez ciebie cholernie mi się to imię spodobało :3
//Archanioł, jedna z wersji imienia van Helsinga (w większości wypadków jest Abraham, ale cóż...) i wku*wiający dzieciak moich sąsiadów. On jest czymś pomiędzy tymi dwoma z małą domieszką tego trzeciego.//
- Nawzajem. - mruknął, idąc do baru.
Właścicielka
Kotki w ramionach Gabriela dla odmiany były grzeczne. Szybko dotarli z powrotem do baru.
Wejście do niego było tak kuszącą opcją, że aż z niej skorzystali.
Właścicielka
- A wy co? Greenpeace? - zaśmiał się Jeff.
- Nie gadaj tak i tak nie zrozumieją. - dorzucił Lis.
- Głupio je tak było zostawić.
//przypomniałem sobie o Troy'u. //
- To zabójczo mocne brzmi dobrze.
Właścicielka
Wtem trzy kotki zgodnie wyskoczyły z ciuchów Walona i rozbiegły się po barze.
- Zazwyczaj zamawiają to albo debile albo Mroczne Elfy. - wzruszył ramionami Jeff. - Ewentualnie wampiry.
- Sami długowieczni. No poza jedną grupą. Czyli chyba naprawdę jest mordercze. To może zrobimy mały zakład? Jak przeżyje, to z Dominiciem pijemy za darmo, jak nie to możesz wziąć tą dwururkę i co tam jeszcze chcesz. To jak?
Właścicielka
- Oj, jak jesteście debilami, to pewnie przeżyjecie.
Jeff tymczasem nalał pełną szklankę ciemnego jak ciemność trunku i nieduży kieliszek wspomnianego napoju dla Dominica.
Skoro ten problem miał z głowy, to usiadł przy barze.
//Dominic chyba brał co innego. //
- Z doświadczenia wiem, że debile nie żyją zbyt długo. W przeciwieństwie do tych, co niestety mogą posmakować nieśmiertelności. - z złośliwym uśmiechem spróbował tego alkoholu.
//Czy to jest to co pił Uther?
Właścicielka
//znów źle coś odczytałam
Tak, to to samo :h
Alkohol miał dość niejednorodny smak. Na moment wydał się słodki, potem jednak okazał się gorzki z krwistym przesmakiem. Zgodnie z założeniem, był cholernie mocny.
Jak na razie na umieranie się nie zapowiada. A szkoda, bo by się wszystkie problemy rozwiązały. Suknął delikatnie w kieliszek Dominica i znów pociągnął łyk trunku. Później spojrzał na tych łowców kotów.
- Dla mnie piwo. - odparł, gdyż Gabriel jest już dużym łowcą, niech sam zamawia sobie dz*wki i alkohol, a w tym wypadku to tylko alkohol.
Właścicielka
Gabriel zamówił to samo. Kot usiadł mu na ramieniu i zamiauczał.
- Ta-ha, jaki kociarz. - zaśmiał się z nich Dominic. - Może jeszcze mleczko zamówisz?
Gabriel to olał.
- Kiedyś ktoś cię za taką gadkę doprowadzi do ciężkiego stanu i zostawi żywego. Bo zapewne zabić to już zabili. - pił sobie dalej
- Z reguły za dobre rady każę sobie płacić, ale w tym wypadku dam Ci taką za darmo: Nie wkurzaj go.
// Właśnie sobie pomyślałem jak epicko wyglądała by bitka między tą czwórką! //
//Piątka* jeszcze Mird. Dwóch wojów, jeden wilk, ktoś bez życia, oraz feniks Śmieszek. Ciekawe...
Właścicielka
- Wyglądasz mi na dobrą zakąskę dla mojego wilka. - prcyhnął nie przejęty Gabriel.
- Ta jasne, a ty wyglądasz jak drzwi od wychodka.
- Ty naprawdę chcesz oberwać. - stwierdził ze śmiechem.
// Jestem smutny, bo Kuba nie skomentował moich rozmyślań o tej epickiej bitce :'( //
Zamknął mu dziób łapiąc go dłonią.
- Ja ciebie składać nie będę jakby co. - puścił go
//2 men, 1 wolf, 1 somebody death and 1 phoenix.
Ależ proszę.//
Właścicielka
- Sam się złożę, może będę ładniejszy?
- Ach, czyli twój koleżka jest z tego rodzaju feniksów... - westchnął barman. - Mogłem się domyślić i mu nie polewać.
// Jak tak patrzę to chyba powinienem zacząć się zachowywać w twoich grupach adekwatnie do wieku.
A zakład nie dotyczył tylko Troj'a? Nie pamiętam co tam pisałem/
Dopił swój trunek.
- Ta z tych. Szczerze to wygląda, że jest naprawdę trudny do zabicia. W końcu wytrwał działanie jednej z klątw, które na mnie ciążą.
Właścicielka
- Nie mówię o klątwie, czy czymkolwiek takim. Ten ledwo wypije to pie**oli jak potłuczony.
Gabriel pstryknął feniksa w dziób, a ten od razu wylądował na plecach.
Komizm tej sytuacji wręcz wymagał, aby Walon się zaśmiał, acz wiedziona instynktem i latami walk dłoń skierowała się ku rękojeści jednego z mieczy.
Właścicielka
- Ciebie naprawdę to rusza? - spojrzał z dezaprobatą Gabriel. Chyba miał zbyt przejęty umysł czymś innym, by w ogóle się przejąć.
- A to. Nie on tak zawsze. Nawet bez alkoholu tak gada, może nawet gorzej.
//Kto teraz powinien odpisać?
Właścicielka
//teraz to jesteś na targu na północy, bo poszedłeś inną stroną niż wcześniej
Właścicielka
- Wkuu..wiacie mnie kamraci! W ogóle nie lubicie się bawić!
//To wiem, ale chciałem odkopać.
// Co tutaj się wydarzyło? //
Właścicielka
//aa to. Max pomylił temat
//Jakie pomylił? Chcę wiedzieć czemu nikt tu nie pisze.
// Abby zapomniała a ja porzuciłem postać.
Właścicielka
//i co ja mam z tym leniuchem zrobić
Jak on woli się z Izzy gździć
// Ja bym wolał akcept dla mnie i Creepy