Powoli pouścił ręce, w miarę jak oni obniżali lufy blasterów.
-Dzięki, życie mi uratowałeś...-szeptem.
Właściciel
- Najpierw strzelaliby ogłuszającymi, a dopiero później robiłoby się nieciekawie.
-Poznałem to na Coruscant...
Właściciel
- Chociaż do E-Weba nie mamy ślepaków.
-Wiem, bo nie produkują... Ostatnio przestali. Bo co po droidach B1 i B2?
Właściciel
- Więc ciesz, że oszczędzamy do niego amunicję.
-Tak, cieszę się... Jak ku*wa mać.
Właściciel
- Świetnie. Wróć do korytarza, zapal światło po lewej i skręć w prawo. Mamy tam pokój gościnny.
Robi to, co kazzali, ale za jakiegoś powodu woli mieć ich na widoku. Ograniczone zaufanie.
Właściciel
Pójście tam gdzie są i trzymanie całej grupy w zasięgu wzroku wykluczają się wzajemnie.
PO chwili przestał na nich patrzeć i poszedł tam, gdzie wskazali.
Właściciel
Mały pokój, dwa łózka, szafa, dwie szafki nocne.
Powinien zabrać żonę... Usiadł na jednym łóżku, zdjął buty, swoją Imperialną czapkę złożył do nocnej szafki (przemycił), po czym się położył...
I obudził się po jakimś czasie.
Właściciel
//Jak na razie żadnej nie będzie, więc zajmij się czymś, obejrzyj bazę, czy jakoś tak.//
Właściciel
Zwiedzałeś, ale większość pomieszczeń jest zamknięta.
-No tak, jestem przecież jakby więźniem...
Właściciel
- Ja bym powiedział, że masz ograniczony dostęp. - rzekł Twi'lek, stając w drzwiach obok.
-W języku Imperialnych służb na jedno wychodzi... I w sumie nie mam pojęcia, jaki masz stopień, ale profilaktycznie będę mówił Sir.
-Oczywiśce Dev-oś w nim strzyknęło.
-PO prostu w Imperium zwracaliśmy się po numerach i stopniach albo mówiliśmy "ty" i...
Właściciel
- Nie jesteś w Imperium. - powiedział z naciskiem.
-PO prostu nie mogę się jeszcze przestawić...
Właściciel
- Lepiej zrób to szybko. W niektórych miejscach na planecie strzelają w łeb po wypowiedzeniu słów "lubię," albo "popieram" i "Imperium" w jednym zdaniu.
-Ja bym tego nie powiedział. Mam ochotę Palpatinowi wyrwać kończynę, kawałek po kawałku, nos, uszy, potem wydłubałbym oczy... I to za wszystkie upokorzenia moje i mojej rodziny.-coraz groźniejszym tonem.
Właściciel
- Jak już mówisz o rodzinie, to czekają w jednym pokoju. Właśnie miałem Cię zaprowadzić.
-Dobrze, rozumiem. Prowadź proszę.
Właściciel
Pstryknął palcami i ruszył przez korytarze bazy.
Właściciel
Wskazał na jakieś drzwi i odszedł.
Zapukał do nich. Kulturka muss sein.
Właściciel
- Proszę! - usłyszałeś zza drzwi głos Twojej żony.
I wszedł.
-Jak widzę, wszystko dobrze.
Właściciel
- Tak, dobrze. - potwierdziła Twoja małżonka.
WEstchnął.
-Jak przetrwamy 1 tydzień, to wszystko się ułoży...
Właściciel
- Na pewno? - dopytywała.
-Wiesz, ciągle myślę w działaniach iperialnych i tyle mniej-więcej mi zajmowało, by oddział przestał do mnie strzelać na sam mój widok...
Właściciel
- Nie jesteś w Imperium. - powiedziała to samo, co Twi'lek, chwilę wcześniej.
-Sensus stricte jesteśmy na planecie kontrolowanej przez Imperium... Ale masz rację. Starego psa nie tak łatwo nauczyć nowysz sztuczek-popatrył się na dzieci. One mają szanse...
Właściciel
- Jeśli Sojusz w ogóle wygra tę wojnę.
-Samym strachem nie można rządzić. Im mocniej zaciskają pięść, tym więcej planet ucieka...
Właściciel
- Tak słyszałam ten teksy. - powiedziała. - Wyobraź sobie, że tutaj cały czas puszczają rebelianckie audycje.
-A ja doszedłem do tego na podstawie dezerterów z poszczególnych oddziałów... W dużej mierze byli z planet, na których były szególne represje, jak Mandalore tudzież Korelia... Było też kilku naszych (mówi w sensie togrutan), ale nie zagrzali długo miejsca...
Właściciel
- A jak myślisz: Ile czasu zagrzejesz miejsce tutaj?